Battletoads
Sztab VVeteranów
Tytuł: Battletoads
Producent: Dlala Studios
Dystrybutor:
Gatunek: Zręcznościowa
Premiera Pl:0000-00-00
Premiera świat:
Autor: Klemens
Tytuł: Battletoads
Producent: Dlala Studios
Dystrybutor:
Gatunek: Zręcznościowa
Premiera Pl:0000-00-00
Premiera świat:
Autor: Klemens
Battletoads
„Tegoroczna” i „serii”, albowiem w istocie mamy do czynienia z „wskrzeszeniem” cyklu, który niekoniecznie jest kojarzony przez graczy z trzecim krzyżykiem. Jak to jednak drzewniej bywało pokierujemy trzema ża… tzn. ropuchami (oczywiście!) o imionach Zitz, Rash i Pimple (choć chwilami możliwe będzie również pokierowanie innymi postaciami). Początkowo użytkownik odnosi wrażenie, że ma do czynienia z typowym beat’upem, acz dość szybko – raptem po kilku minutach – uświadamia on sobie, iż rzeczona pozycja w istocie jest bardziej złożona.
Określając ową produkcję mianem zręcznościowej trudno trafniej ją opisać, wszelkie bardziej specjalistyczne próby jej szufladkowania okażą się bowiem chybione. Mamy bowiem do czynienia z istnym kolażem najróżniejszych podgatunków – a to wspominaną „chodzoną” bijatyką, a to swego rodzaju rajdówką (z kamerą umieszczoną za plecami postaci, niezgodnie z tradycją serii), a to dwuwymiarową platformówką… Trybów tych jest więcej i niektóre trudno nawet sensownie
opisać bez ich pokazania, co chwilę zaś się one między sobą zmieniają, gracza czeka więc swego rodzaju jazda bez trzymanki (czasami zresztą niemal dosłownie).
Niestety poszczególne poziomy nie są sobie równe – jedne wywoływały na mojej twarzy uśmiech (pomieszany z frustracją), inne raczej tylko drażniły i dziwiły. Nie chodzi mi bynajmniej o poziom trudności – o tym za chwilę – lecz raczej nie do końca spójną strukturę całości, poszczególne przeskoki potrafią być bowiem dość męczące.
Battletoads sprzed dekad zasłynęło jako seria nawet nie trudna, co bardzo, bardzo skomplikowana, po dziś dzień potrafi ona zresztą zawitać na godnym miejscu w różnorakich rankingach przyprawiania-graczy-o-ból-głowy. Jej tegoroczna edycja zaś wywołuje pod tym względem ambiwalentne uczucia – niektóre poziomy nawet na niższych ustawieniach trudności potrafią okazać się prawdziwym wyzwaniem, inne zaś można pokonać niemal ograniczając się do używania dwóch palców, a i to dzieląc uwagę na lekturę książki. W konsekwencji nie sposób nie odnieść wrażenia, iż autorzy chcąc utrafić w gusta jak największej rzeszy graczy mogli tak naprawdę rozminąć się z oczekiwaniami zdecydowanej większości z nich.
Przypadła mi do gustu oprawa tytułu, nasuwająca jak najlepsze skojarzenia z kreskówkami z lat 90. minionego wieku – jest bardzo, ale to bardzo kolorowo, muzyka jest energetyczna i pobudza do szybkiego tempa, ale nawet ona nie jest w stanie podążyć za iście szaleńczym cwałem opowiadanej historii, ba, samych wypowiedzi poszczególnych postaci (płynna znajomość mówionej angielszczyzny jest więcej niż wskazana, czasami nadążenie za samymi „subtitlami” stanowi nie lada wyzwanie), zwłaszcza iż fabuła jest po pythonowsku absurdalna i pełna mnóstwa wpadkowych gagów.
Battletoads AD 2020 to gra bardzo specyficzna, pełna energii i przesycona pracą, której jednak chyba nieco zabrakło nie tyle betatestów zorientowanych na technikalia, lecz nieco solidniejszej refleksji konceptualnej na etapie prepodukcji. Fani oryginału nie będą w pełni zadowoleni, lecz zrozumieją i z racji sentymentu wiele wybaczą, gracze młodsi stażem mogą jednak nie być równie wyrozumiali.
Autor: Klemens
Określając ową produkcję mianem zręcznościowej trudno trafniej ją opisać, wszelkie bardziej specjalistyczne próby jej szufladkowania okażą się bowiem chybione. Mamy bowiem do czynienia z istnym kolażem najróżniejszych podgatunków – a to wspominaną „chodzoną” bijatyką, a to swego rodzaju rajdówką (z kamerą umieszczoną za plecami postaci, niezgodnie z tradycją serii), a to dwuwymiarową platformówką… Trybów tych jest więcej i niektóre trudno nawet sensownie
Niestety poszczególne poziomy nie są sobie równe – jedne wywoływały na mojej twarzy uśmiech (pomieszany z frustracją), inne raczej tylko drażniły i dziwiły. Nie chodzi mi bynajmniej o poziom trudności – o tym za chwilę – lecz raczej nie do końca spójną strukturę całości, poszczególne przeskoki potrafią być bowiem dość męczące.
Battletoads sprzed dekad zasłynęło jako seria nawet nie trudna, co bardzo, bardzo skomplikowana, po dziś dzień potrafi ona zresztą zawitać na godnym miejscu w różnorakich rankingach przyprawiania-graczy-o-ból-głowy. Jej tegoroczna edycja zaś wywołuje pod tym względem ambiwalentne uczucia – niektóre poziomy nawet na niższych ustawieniach trudności potrafią okazać się prawdziwym wyzwaniem, inne zaś można pokonać niemal ograniczając się do używania dwóch palców, a i to dzieląc uwagę na lekturę książki. W konsekwencji nie sposób nie odnieść wrażenia, iż autorzy chcąc utrafić w gusta jak największej rzeszy graczy mogli tak naprawdę rozminąć się z oczekiwaniami zdecydowanej większości z nich.
Przypadła mi do gustu oprawa tytułu, nasuwająca jak najlepsze skojarzenia z kreskówkami z lat 90. minionego wieku – jest bardzo, ale to bardzo kolorowo, muzyka jest energetyczna i pobudza do szybkiego tempa, ale nawet ona nie jest w stanie podążyć za iście szaleńczym cwałem opowiadanej historii, ba, samych wypowiedzi poszczególnych postaci (płynna znajomość mówionej angielszczyzny jest więcej niż wskazana, czasami nadążenie za samymi „subtitlami” stanowi nie lada wyzwanie), zwłaszcza iż fabuła jest po pythonowsku absurdalna i pełna mnóstwa wpadkowych gagów.
Battletoads AD 2020 to gra bardzo specyficzna, pełna energii i przesycona pracą, której jednak chyba nieco zabrakło nie tyle betatestów zorientowanych na technikalia, lecz nieco solidniejszej refleksji konceptualnej na etapie prepodukcji. Fani oryginału nie będą w pełni zadowoleni, lecz zrozumieją i z racji sentymentu wiele wybaczą, gracze młodsi stażem mogą jednak nie być równie wyrozumiali.
Autor: Klemens