Główną zaletą BoB2 to
nic innego jak wspaniały klimat. Kampanię, możemy rozpocząć jako dowódca RAF
lub Luftwaffe. Wszystko odbywa się na strategicznej mapie przedstawiającej
środkową i południową Brytanię, kanał La Manche oraz północną część Francji.
Wygląda to tak – codziennie wybieramy listę zadań (dyrektywy) na daną część
dnia, a to patrole lotnisk, a to patrole wybrzeża (dla RAFu) a to patrole
obiektów wojskowych na lądzie, konwoje itp. Wybieramy też dywizjony/staffel,
które mają tym się zająć. Możemy też odesłać jakieś squadrony na odpoczynek,
przebazować jakieś skrzydła i wymienić je np. na nowych pilotów. Oczywiście
poniesie to za sobą pewne logiczne skutki. Istnieje coś takiego jak morale
czy doświadczenie dowódcy Sqadronu czy samych pilotów. Morale naszych
pilotów spada w miarę strat, niskiej liczby maszyn w squadronie czy też
niskiego poziomu morale dowódcy. Do tego należy dodać zmęczenie, jeśli
będziemy non stop wszędzie wysyłać np. taki dywizjon 306 to po paru dniach
chłopaki się załamią i przy niskim morale przegrają walkę nawet z 4 Emilami
chociaż będą w czterokrotnej przewadze. Jeśli za to mamy mało maszyn można
zlecić powiększenie produkcji danego typu samolotu w fabrykach. Podczas
konkretnego cyklu wróg może wysłać patrol, myśliwce na wymiatanie bądź
zaplanować nalot bombowców (jako dowódca Luftwaffe sami planujemy dodatkowo
naloty i cele nalotów). W takiej sytuacji podrywamy nasze rezerwowe
squadrony w pożądanej przez nas liczbie do obrony. Tutaj kolejny smaczek,
ustawiamy czas na reakcję konkretnego squadronu, możemy np. zarządzić, że
squadron bazujący na lotnisku przy wybrzeżu potrzebuje być w ciągłej
gotowości i od wydania rozkazu minie np.5 minut, a samoloty na przechwycenie
bombowców już wystartują. W takiej jednak sytuacji będziemy musieli często
kontrolować ich zmęczenie – bo ile można siedzieć w tej kantynie w kurtce
lotniczej czekając na apel do startu. Dywizjony które np. stacjonują tuż
przy Londynie mogą mieć dłuższy czas na przygotowanie od wykrycia rajdu na
nasze pozycje – np. 30 minut (ci piloci nie będą żyli w takim stresie, a
jeśli nalot zostanie wykryty tuż nad wybrzeżem Francji 30 min. spokojnie
wystarczy by wzbić się w powietrze i przechwycić lecące nad np. stolicą
bombowce). Nasze oczy to jednak system radarowy, o który musimy dbać. Jeśli
zostanie on zniszczony o obecności wrogich samolotów dowiemy się od
obserwatorów, ale to już w momencie, gdy wrogie maszyny będą nad Anglią (lub
od płynącego naszego konwoju, nad którym przeleci niemiecki rajd). Rajdy
czasem też się rozdzielają i może być tak, że początkowo obierana jest
stolica za cel, a potem okazuje się, że atakowane będą doki na południu
Brytanii i stacje radarów. To, co ważne, to fakt, że na naloty ma również
wpływ pogoda, jeśli odczytamy, że nad Francją jest piękne lato, a u nas
lekkie chmury, możemy być pewni, że dziś nastąpi nalot.
To co fajne, to to, że mapa 2D i wyświetlane na niej informacje to kopia
oznakowań jakie faktycznie było stosowane podczas Bitwy o Anglię w 1940r.
przez Brytyjczyków, zatem przy okazji można się nauczyć rozszyfrowywać
komunikaty z frontu powietrznego. Dodatkowo mapa została podzielona
historycznie i z poszczególnym przydziałem Grup powietrznych oraz podzielona
na Sektory - również zgodnie z prawdą. Jest to zatem dodatkowo kawał dobrze
przedstawionej sytuacji W. Brytanii z 1940r.
Historycznie, przebieg kampanii
też jest nieźle pokazany. Mamy cztery etapy Bitwy o Anglię (Konwoje, Atak
orła, Okres krytyczny, Bitwa) i w poszczególnych fazach za cele nalotów i
działań Luftwaffe obierane są mniej więcej cele zgodne z historyczną
kampanią operacji "Lew Morski" (czyli np. w I fazie celem nalotów są głównie
konwoje, w ostatniej masowe bombardowania Londynu). Do tego to co bardzo
ważne kampania jest w pełni dynamiczna, zatem, każde jej rozpoczęcie
poskutkuje innymi wydarzeniami na które jako dowódca będziemy musieli
odpowiednio reagować. Każdy wstęp do kampanii (również misje pojedyncze),
czy zakończenie dnia (podsumowanie, raporty) to krótki, historyczny filmik w
menu gry dający świetny dodatkowy klimat pod BoB2. Jeśli chcemy, w każdym
momencie możemy zasiąść za ster dowolnego samolotu i przejąć sprawy w swoje
ręce. Można skupić się tylko na potyczkach powietrznych, ale też można
zacząć od samego startu, przejść proces naprowadzania przez Sector Command
na lecącą wyprawę. Możemy latać jako dowódca Squadronu, bądź jako jeden
dowolnie przez nas wybrany skrzydłowy. Szczerze powiedziawszy nie ma tutaj
czegoś takiego jak odprawa. Zupełnie jednak tego nie brak. Sami bowiem
decydujemy co się dzieje, a co za tym idzie i tak jesteśmy doskonale
obeznani w sytuacji jaka ma właśnie miejsce i dlaczego konkretny dywizjon
podrywany jest w powietrze. Obawiałem się braku briefów, które zawsze
wprowadzają nas w klimat misji, jednak teraz mogę powiedzieć, że byłoby to
tutaj zupełnie zbyteczne. Jeśli lecimy jako dowódca mamy rozszerzoną
komunikację ze squadronem i kontrolą, jeśli jesteśmy skrzydłowym właściwie
bazujemy na wydawanych komendach. Komendy są świetnie przygotowane, właśnie
loty 3D w kampanii poza i tak fajną strategią z mapką 2D, stanowią o
największej zalecie BoB2. Mamy naprawdę sporą interaktywność z otoczeniem,
loty całym dywizjonem jako dowódca dostarczają uczucia dumy i potęgi naszego
skrzydła bojowego. Jeśli dojdzie już do potyczek w radio rozbrzmiewają różne
okrzyki, komunikaty, jest tego pełno i dzięki temu mamy wrażenie, że
faktycznie toczy się wojna, a piloci nie są komputerowymi marionetkami.
Wygląda to jak wierna kopia bitew z filmu „Bitwa o Anglię” z 1969r. i daje
naprawdę niesamowity klimat. W grach FPP o czymś takim mówi się „miodność
gry”, tutaj mamy do czynienia z miodnością na najwyższym poziomie i
grywalność tytułu po przezwyciężeniu niezbyt przyjaznego interfejsu
związanego z mapką 2D jest naprawdę duża. Poza tym na niebie można spotkać
naprawdę sporo maszyn, podobno w największych bitwach może dochodzić w tej
symulacji do 300 samolotów nad jednym obszarem. Wlatując w taką chmarę
samolotów uczucie jest naprawdę niesamowite. Czuć ten chaos po rozbiciu
szyku.
AI latają dość nieźle i ich inteligencja jest o wiele bardziej
złożona. Jeśli spotkasz 12 myśliwców przeciwnej strony a ty będziesz sam i
dwójka skrzydłowych, lepiej zwiewaj jak najdalej. Podobno też ukrycie się w
chmurach powoduje, że AI też cię gubią. Faktycznie AI RAF-u lata w ciasnych
formacjach (czyli zgodnie z historią), prawie skrzydło w skrzydło. Może to
doskonale wygląda na pokazach jednak przy walce było początkową bolączką
RAF-u, zwłaszcza, że piloci ograniczali sobie takim ciasnym lataniem widok.
Twoje wyniki zapisywane są w specjalnej zakładce – należy jednak zaznaczyć,
że personalnie nie jest się z niczym związanym (dlatego też nie dostaje się
zawieszek), chociaż można ustawić opcję „Ulubiony dywizjon” – wtedy jeśli
coś będzie dotyczyło danego dywizjonu automatycznie zostaniesz o tym
poinformowany i będziesz mógł lecieć w każdej misji związanej z tym właśnie
dywizjonem od startu do lądowania. Dla strony Luftwaffe można za to
przechodzić misje nie tylko jako pilot Bf109, Bf110 czy Ju87 ale również
jako strzelec jednego z bombowców. Nieco dziwny jest też model uszkodzeń. Na
ogół „lustrzany”, czyli jak trafimy w przeciwnika tekstury po trafieniu
umieszczane są tak samo na każdej ze stron. Można odstrzelić skrzydło,
statecznik, uszkodzić bądź zapalić silnik, za samolotem pojawia się dym czy
ogień. Nasz samolot za to po trafieniu zachowuje się też nieco dziwnie. Nie
ma zatem róży bez kolców. Choć tak naprawdę jedynym poważnym minusem gry
jest jej niestabilność można się bowiem podczas wykonywania misji nagle
znaleźć...na pulpicie ale podobno poprawki są już w obiegu.
Wymagania systemowe
Wymagania sprzętowe: Pentium III 800 MHz, 256 MB RAM, karta grafiki 128MB (GeForce 3 lub lepsza), 500 MB HDD.
Tryb gry: single player
Wymagania wiekowe: 12+
Nośnik: 1 CD
|
|