Age of Empires 3: The WarChiefs
Sztab VVeteranów
Tytuł: Age of Empires 3: The WarChiefs
Producent: Ensamble Studio
Dystrybutor: CD Projekt
Gatunek: Strategia RTS
Premiera Pl:2006-12-07
Premiera świat:
Autor: Klemens
Tytuł: Age of Empires 3: The WarChiefs
Producent: Ensamble Studio
Dystrybutor: CD Projekt
Gatunek: Strategia RTS
Premiera Pl:2006-12-07
Premiera świat:
Autor: Klemens
Age of Empires 3: The WarChiefs
Cykl AoE stanowi dla mnie pewien synonim dobrej strategiiczasu rzeczywistego, czarując tyleż mechaniką i oprawą audiowizualną, co również tłem fabularnym, prezentując w znacznej mierze mało spenetrowane przez twórców gier okresy. W przypadku The WarChiefs teza ta pozostaje zresztą prawdziwa aż po dziś dzień, gra ta pozwala nam bowiem wziąć udział w wydarzeniach Amerykańskiej Rewolucji (u nas zwanej wojną o niepodległość) oraz epokę podboju Dzikiego Zachodu już po wojnie secesyjnej.
Niestety, ale to, co mieściło się w granicach umowności w odniesieniu do okresów, w trakcie których dominowała broń biała, nie wytrzymuje krytyki w przypadku epok zdecydowanej dominacji broni palnej na polu bitwy. Gracz raczony jest bowiem absurdami w postaci pieszych jednostek rodem z epoki brązu – jeśli nie kamienia – obalających konny patrol kawalerii wyposażonej w strzelby, czy niezdyscyplinowanej hałastry dziesiątkując
ej batalion piechoty rodem z pól bitew napoleońskich wojen.
The WarChiefs potrafi jednak oczarować kilkoma rozwiązaniami, mniejsza z tym, na ile (nie)realistycznymi. Świetnym przykładem tegoż są plemienne kręgi, w których można odbywać różnorakie tańce, a które zwiększają możliwości bitewne wojowników tudzież… dzietność plemienia. Co zabawne, taniec ten mogą wykonywać nie tylko Indianie, lecz także… koloniści, co w przypadku jednostek damskich wygląda naprawdę pociesznie.
Trzeba też zaznaczyć, że w odniesieniu do „podstawki” gra oferuje całkiem sporo nowalijek, skupiając się zresztą na nieco późniejszych epokach. Rzeczony dodatek nie stanowił bynajmniej przejawu prostackiego odcinania kuponów, lecz faktycznie oferował może nie nową jakość, ale, hm, ilość. Czasami bez wielkiego sensu, by wskazać chociażby na możliwość rekrutacji do walki z Siuksami… japońskich ninja.
Gra jest także dobrym odzwierciedleniem współczesnego rewizjonizmu historycznego – bądź jego braci. Indianie bynajmniej nie są tylko barbarzyńcami najgorszego autoramentu, ale niejednokrotnie ofiarami zachłanności bladych twarzy. Szkoda jednak, że tego samego nie da się powiedzieć chociażby o amerykańskiej irredencie, której także zdałoby się odrobinę odbrązowienia.
Współcześnie niespecjalnie prezentuje się także oprawa graficzna gry, która zdaje się zbyt cukierkowo kolorowa. Dekadę temu trójwymiar mógł robić wrażenie, obecnie zaś widać, że jest to tylko pozór. Śmiem twierdzić, że obecnie zabawa z którąkolwiek z pierwszych dwóch odsłon dostarcza większej frajdy estetycznej.
Age of Empires 3: The WarChiefs to przykład dodatku, których współcześnie się już nie produkuje, to przedstawiciela gatunku, który właściwie jest na wymarciu. Po trosze zwiększa to jego atrakcyjność, ale i stanowi wytłumaczenie losu, który spotkał serię, jak i sam koncept „trójwymiaropodobnych” erteesów.
Autor: Klemens
Niestety, ale to, co mieściło się w granicach umowności w odniesieniu do okresów, w trakcie których dominowała broń biała, nie wytrzymuje krytyki w przypadku epok zdecydowanej dominacji broni palnej na polu bitwy. Gracz raczony jest bowiem absurdami w postaci pieszych jednostek rodem z epoki brązu – jeśli nie kamienia – obalających konny patrol kawalerii wyposażonej w strzelby, czy niezdyscyplinowanej hałastry dziesiątkując
The WarChiefs potrafi jednak oczarować kilkoma rozwiązaniami, mniejsza z tym, na ile (nie)realistycznymi. Świetnym przykładem tegoż są plemienne kręgi, w których można odbywać różnorakie tańce, a które zwiększają możliwości bitewne wojowników tudzież… dzietność plemienia. Co zabawne, taniec ten mogą wykonywać nie tylko Indianie, lecz także… koloniści, co w przypadku jednostek damskich wygląda naprawdę pociesznie.
Trzeba też zaznaczyć, że w odniesieniu do „podstawki” gra oferuje całkiem sporo nowalijek, skupiając się zresztą na nieco późniejszych epokach. Rzeczony dodatek nie stanowił bynajmniej przejawu prostackiego odcinania kuponów, lecz faktycznie oferował może nie nową jakość, ale, hm, ilość. Czasami bez wielkiego sensu, by wskazać chociażby na możliwość rekrutacji do walki z Siuksami… japońskich ninja.
Gra jest także dobrym odzwierciedleniem współczesnego rewizjonizmu historycznego – bądź jego braci. Indianie bynajmniej nie są tylko barbarzyńcami najgorszego autoramentu, ale niejednokrotnie ofiarami zachłanności bladych twarzy. Szkoda jednak, że tego samego nie da się powiedzieć chociażby o amerykańskiej irredencie, której także zdałoby się odrobinę odbrązowienia.
Współcześnie niespecjalnie prezentuje się także oprawa graficzna gry, która zdaje się zbyt cukierkowo kolorowa. Dekadę temu trójwymiar mógł robić wrażenie, obecnie zaś widać, że jest to tylko pozór. Śmiem twierdzić, że obecnie zabawa z którąkolwiek z pierwszych dwóch odsłon dostarcza większej frajdy estetycznej.
Age of Empires 3: The WarChiefs to przykład dodatku, których współcześnie się już nie produkuje, to przedstawiciela gatunku, który właściwie jest na wymarciu. Po trosze zwiększa to jego atrakcyjność, ale i stanowi wytłumaczenie losu, który spotkał serię, jak i sam koncept „trójwymiaropodobnych” erteesów.
Autor: Klemens