ARK: Survival Evolved

ARK: Survival Evolved
Sztab VVeteranów
Tytuł: ARK: Survival Evolved
Producent: Studio Wildcard
Dystrybutor: CDP
Gatunek: symulator
Premiera Pl:2018-10-19
Premiera świat:
Autor: Klemens
Ocena
czytelników bd GŁOSUJ
OCENA
REDAKCJI 75% procent
Głosuj na tę grę!

ARK: Survival Evolved

Czytając w dziecięcych latach o dinozaurach największe wrażenie robił na mnie fakt, że istoty te – tak obce współcześnie znanym formom życia, o iście komiksowych kształtach – jakoby kiedyś przemierzały ten sam glob, który znamy… no prawie ten sam. Siłą rzeczy czasami w głowie pojawiały się marzenia (nierozważne) o możliwości uświadczenia bardziej namacalnego kontaktu z tym minionym światem. Już od pewnego czasu więc twórcy różnorakich gier nam to umożliwiają, mało kto jednak uczynił to z takim rozmachem jak Studio Wildcard.
ark-survival-evolved-21261-1.jpg 1Po wykreowaniu postaci – dowolnej płci i wyglądu, przy czym parametry te nijak nie wpływają na naszą efektywność (co, powiedzmy sobie szczerze, jest mocno nierealistyczne) – budzimy się niemal nadzy na tropikalnej plaży, odkrywając, że w lewe ramię mamy wszczepiony jakiś implant, tyleż nieznanego pochodzenia, co i przeznaczenia, lecz od razu wzbudzający zaniepokojenie. To, iż kryje się za tym głębsza historia jest oczywiste, lecz póki co stawiamy pierwszy krok… i zastanawiamy się nad czymś absolutnie bardziej podstawowym: przetrwaniem.

W czasie zabawy musimy cały czas dbać o zaspokojenie dwóch podstawowych potrzeb, a mianowicie głodu i pragnienia, nadto na względzie musimy mieć komfort cieplny. Zaniedbanie któregokolwiek z nich negatywnie odbija się na naszym zdrowiu, w przypadku skrajnym zaś i życiu… co jednak nie jest ostateczną obawą, albowiem następnie możemy się odrodzić, choć tracąc szereg dotychczasowych zdobyczy. Nawet jednak będąc osobą o pełnym żołądku i właściwie odzianą nie możemy pozwolić sobie na relaks, albowiem śmierć czyha na nas właściwie za każdym rogiem – a to w postaci różnorakich mięsożernych dinozaurów (tak!), a to w postaci stworzeń ze znacznie bliższej nam epoki lodowcowej (jak choćby tygrysy szablozębne), czy nawet węży bądź pająków.

Na początku możemy bowiem zostać przytłoczeni wielością możliwości – gromadzimy surowce, przechodząc z epok kamienia łupanego przez kolejne coraz bardziej zaawansowane, udamawiamy coraz to odmienne gatunki (ech, ta zagroda pełna raptorów!), rozbudowujemy własne gospodarstwo, jeśli zaś zdecydujemy się na rozgrywkę wieloosobową, to będziemy mogli sformować plemi
i zacząć toczyć stosowne wojny. Ale znowu, nawet w pojedynkę czeka nas mnóstwo wrażeń, z każdą chwilą zaś odkrywamy, iż każde środowisko skrywa przed nami szereg tajemnic, których penetracja wymaga czy to okulbaczenia pterodaktyla, czy to zgłębienia otchłani. Jakkolwiek więc eksploracja otoczenia z natury rzeczy jest niebezpieczna, to odczuwamy ku temu prawdziwą chęć nie zaś przymus narzucony nam przez twórców.

Jeśli jednak, drodzy czytelnicy, zaliczacie się do grona zdeklarowanych – chociażby domorosłych – paleontologów, to każdemu zachwytowi nad dodaniem nowego gatunku będzie jednocześnie towarzyszył grymas niezadowolenia wobec ahistorycznego eklektyzmu penetrowanych środowisk. Trias, jura, kreda? To nie ma znaczenia, ba, uświadczymy również specyfiki paleolitycznego zlodowacenia. W grze tej mamy do czynienia z istnym Parkiem Niekoniecznie-Tylko-Jurajskim, tworem niewątpliwie mimo wszystko sztucznym.

Zresztą niestety autorzy nie przyswoili sobie powiedzenia, że „lepsze jest wrogiem dobrego”. Od czasu do czasu natkniemy się bowiem na specyficzne mutanty, będące efektem popuszczenia cugli własnej wyobraźni twórców. Ale i to dałoby się zrozumieć na tle bytów w pełni zmechanizowanych, które co prawda utwierdzają nas w przekonaniu o tajemniczym charakterze stwórców danego miejsca, z drugiej strony swym eklektyzmem rodzi uczucie pewnego przesytu, jeśli nie niesmaku.

Grę tą cechuje szereg uproszczeń i udziwnień, które potrafią autentycznie zirytować. Pomijając pomniejsze bugi, potrafiące jednak dotkliwie wpłynąć na stabilność programu, niejednokrotnie można odnieść wrażenie, iż autorzy „przesadzili”, choćby w zakresie zagęszczenia niektórych obszarówark-survival-evolved-21261-2.jpg 2 czy „respawnów” niemal w paszczy takiego czy innego gada, w bezpośrednim starciu z którym nie mamy nawet iluzorycznych szans.

Warto mieć na uwadze również fakt, iż produkcja ta jest tak naprawdę zupełnie innym tytułem w trybie wieloosobowym. Co istotne, żyje ona również pod naszą nieobecność… i niekoniecznie jest to dobra informacja, wymusza ona częste powroty, inaczej może się okazać, że cały nasz dotychczasowy trud obrócił się wniwecz. Może to i realistyczne, lecz niespecjalnie grywalne…

Atutem gry niewątpliwie jest oprawa, acz pod warunkiem, iż dysponuje się urządzeniem o godnych parametrach, najlepiej przewyższających nawet te rekomendowane przez twórców. Niejednokrotnie jest na czym zawiesić oko, ujęły mnie zwłaszcza ujęcia właściwe dla świtu oraz nocy, niejednokrotnie również przyłapywałem się na obserwacji okolicznej fauny dla samej płynącej stąd frajdy. Klimat współtworzy muzyka, najpierw właściwie niedostrzegalny, lecz w chwili, gdy na moment zwolnimy… cóż, przyjemnie się przy niej obserwuje rozgwieżdżone niebo.

ARK: Survival Evolved wyzwala dość ambiwalentne uczucia. Z reguły nie odczuwam specjalnej ekscytacji wyplatając w grach matę pod śpiwór, budując zagrody czy rąbiąc drzewa, tymczasem do rzeczonego tytułu wracałem często oraz chętnie, jakkolwiek nie ukrywam, iż głównie z myślą o ujeżdżaniu kolejnych „strasznych gadów” tudzież innych mamutów. Ta gra byłaby spełnieniem moich dziecięcych marzeń i obecnie również dostarczyła mi wiele przyjemności, choć już nie pozwalała stracić z pola widzenia obecnych tu i ówdzie wad. Śmiem jednak twierdzić, iż będzie ona potrafiła oczarować również osoby dość obojętne wobec konceptu paleontologii.

Autor: Klemens
KOMENTARZE NA TEMAT GRY
więcej komentarzy dodaj komentarz
RECENZJE CZYTELNIKÓW
ILOŚĆ RECENZJI - ¦REDNIA OCENA - % więcej recenzji dodaj recenzję