V-2

Wraz z rozwojem sytuacji na frontach II wojny światowej projekt A-4 wkrótce został przemianowany przez ministerstwo propagandy Goebbelsa na Vergeltungswaffe 2 (V-2) – broń odwetowa nr 2. Dla Hitlera V-1 i V-2 miały być prawdziwą „cudowną bonią” III Rzeszy, która pozwoliłaby na odmienienie losów wojny, którą Niemcy zaczęli przegrywać. Wobec tego w lecie 1943 r. rozpoczęto budowę pierwszej linii montażowej pocisków V-2. Wkrótce zaistniała potrzeba budowy kolejnej, aby móc znacznie zwiększyć produkcję rakiet. Co ciekawe, do tej pory alianci nie zdawali sobie nawet sprawy jak ogromnym zagrożeniem może być dla nich nowa broń. Dopiero działania wywiadu uświadomiło im skalę niebezpieczeństwa oraz właściwą rolę ośrodka w Peenemünde (niemałą rolę odegrało tu działanie wywiadu Armii Krajowej współpracującej z Brytyjczykami). Dzięki przeprowadzeniu przez RAF silnych bombardowań 17/18 sierpnia 1943 r. dokonano znacznych zniszczeń obiektów militarnych i badawczych w Peenemünde. Opóźniło to o kilka miesięcy dalsze prace rozwojowe nad V-2 oraz zapobiegło budowie gotowych pocisków na masową skalę. Zmusiło także Niemców do stworzenia nowych ośrodków badawczych i linii produkcyjnych w różnych miejscach, co miało uniemożliwić aliantom wstrzymanie dalszych prac nad projektem V-2. Najważniejszym miejscem produkcji rakiet V-1 i V-2 stała się ogromna podziemna fabryka, leżąca w górach Harz, kilka kilometrów od Nordhaus
Wobec różnorakich problemów (w tym zwłaszcza bombardowań dokonywanych przez RAF i USAF) rakiety V-2 zostały użyte w walce dopiero podczas działań aliantów w Zachodniej Europie, w parę miesięcy po otwarciu „drugiego frontu”. Na szczęcie dla wojsk anglo-amerykańskich V-2 nie były jeszcze gotowe podczas początkowej fazy działań aliantów w Normandii, gdyż wtedy właśnie stanowiliby idealny cel dla nowej broni. W założeniu V-2 miały być użyte głównie do atakowania Anglii poprzez wystrzeliwanie ich z wybrzeży północnej Francji. Niemniej z powodu skutecznych ataków lotniczych oraz szybkich postępów przeciwnika na tym obszarze owe plany zostały zaniechane. Niemcy musieli się teraz skupić na zatrzymaniu pochodu wojsk alianckich, co zamierzano uczynić atakując przy pomocy rakiet główny ich główny punkt zaopatrzeniowy – Antwerpię. Wciąż próbowano także niszczyć cele w Wielkiej Brytanii (zwłaszcza Londyn i Norwich), a później także we Francji, Belgii i Holandii. Same pociski V-2 startowały głównie z Holandii, z okolic Hagi. O ile początkowo decydowano się na tworzenie stałych punktów odpalania pocisków, tak później – na skutek częstych nalotów aliantów – stosowano mobilne grupy operacyjne, które zatrzymywały się tylko na czas samej procedury startowania pocisku. Takie konwoje składające się z około 30 ciężarówek były nie tylko trudne do wykrycia, lecz umożliwiały także atakowanie bardziej odległych celów, niż w przypadku stosowania stacjonarnych wyrzutni.
Ostatni raz rakiety V-2 użyto 27 marca 1945 r. Szacuje się, że łącznie użyto podczas wojny ok. 5500 rakiet, z czego najwięcej, bo ponad tysiąc, spadło na Londyn i Antwerpię. Kilkaset rakiet zużyto do przeprowadzenia testów, wiele też nie trafiło w swe wyznaczone cele (choć ogólnie celność rakiet szacowano na ok. 70 %, co było zadowalającym wynikiem). Wybuch rakiety przenoszącej głowicę bojową o masie prawie 1 tony był wielce niszczycielski. Tak np. na skutek trafienia rakiety w jedno z kin w Antwerpii zabito aż 567 ludzi. W samym Londynie zginęło przez V-2 prawie 3,000 cywilów, a 6,500 zostało rannych.
Z technicznego punktu widzenia rakieta stanowi wręcz przełomowy wynalazek w dziejach ludzkości. V-2 była pierwsz

Z punktu widzenia militarnego rakieta V-2 nie spełniła jednak swego zadania. Jej wykorzystanie dopiero w drugiej połowie 1944 r. było wyraźnie spóźnione w stosunku do ówczesnych wydarzeń na froncie. Proces tworzenia rakiet był długi, a materiały zastosowane przy budowie bardzo drogie. Jednocześnie miejsca produkcji rakiet często stawały się celem alianckich bombardowań. Możliwości produkcyjne były wobec tego stanowczo zbyt małe w stosunku do potrzeb. Zresztą same rakiety nie miały dostatecznie dużej siły rażenia. Jeśli miały być skuteczne musiały niemal idealnie trafić w cel, co przy wciąż zbyt słabym systemie naprowadzania było bardzo trudnym zadaniem. Oczywiście po wojnie pojawiły się teorie, mówiące że V-2 stanowiłyby znakomitą platformę do przenoszenia głowic atomowych, ale to już są czyste spekulacje. Rakieta V-2 nie stała się prawdziwym „Wunderwaffe” Hitlera, niemniej technologie zastosowane przy jej budowie odegrały większą rolę już po wojnie niż w trakcie jej trwania.
Autor: Scorpinor
KOMENTARZE NA TEMAT GRY
26.03.2009 |
Baker »
Interesuje sie historia 2 wojny swiatowej.A rakiet
więcej komentarzy
dodaj komentarz