Zjazd V
Teraz czas na dzień drugi. Do ośrodka przyjechałem, tak jak się umówiliśmy, przed godziną 12. Zacząłem tradycyjnie od odwiedzenia pokoju MAO i KULLa.

Tymczasem już od rana Kahzad informował mnie o swych kolejnych ruchach. Ostatecznie stanęło na tym, iż zaszczyci nas swą obecnością dopiero w drugiej połowie dnia.

Następnie udaliśmy się przed wejście do domku, w którym sztabowicze byli zakwterowani i zaczęlismy kopać piłkę. W końcu dołączył do nas spóźnialski Backside. Gdy udaliśmy się na przystanek lunął deszcz. Zresztą praktycznie przez cały dzień mocno padało. Pod trasą Zamkową czekaliśmy na tramwaj a gdy ten przyjechał poczekał na nas aż do niego dobiegniemy, co bardzo się spodobało Marszałkowi.

Pojechaliśmy na Wyszyńskiego, gdzie miał czekać na nas Kizik. I faktycznie czekał. Wybraliśmy się do katedry szczecińskiej. Myślę, że wycieczce się podobało wnętrze owej katedry.


Zjazd V 234238,1
Niby zbombardowana, a stoi


Wiele ciepłych słów należy także powiedzieć o tamtejszych paniach recepcjonistkach, które z chęcią zgodziły się przechować naszą futbolówkę.

Co nie było bez znaczenia, jak pokazał późniejszy rozwój konkursowych wypadków, zapoznaliśmy się też z historią owego przybytku.


Zjazd V 234205,1
Wielki Rodak


Po zwiedzaniu udaliśmy się na boisko. Ponieważ ja miałem do załatwienia kilka spraw na mieście zostawiłem tam wycieczkę. W końcu był Kizik, a i reszta też już wiedziała jak się dostać do Galerii Centrum, na Bramę Portowę i do KFC.

Zjazd V 234136,1
Sztabowicze niczym Brazylijczycy...


W ten oto sposób Wojmana ominęła największa atrakcja owego dnia, czyli zapierająca dech w piersi konfrontacja Sztabowiczów, uganiających się za wielce urokliwym kawałkiem świńskiej skóry( metaforycznym przy tej cenie). Część wszakże usilnie dążyła do uniknięcia udziału w owym ponadczasowym przecież widowisku, rozpaczliwie szukając jakiegokolwik pretekstu - a to przecież takowej mentalności zawdzięczamy występ naszego dream teamu na właśnie co minionym mundialu... Nadzieję w ich serca wlała aura, która zaczęła ewoluować w stronę coraz bardziej deszczystej. Niepomni na rok '74 szybko( w warunkach wojennych uznano by to za akt tchórzostwa!) ewakuowali się spod okolicznego drzewa przy boisku do najbliższego bloku, gdzie na apel domofonowy KULLa skierowany do losowo wybranej mieszkanki otworzone zostały odrzwia miejsca schronienia, to znaczy klatki.

Zjazd V 234114,1
Ten podziw w oczach KULLa...


Tymczasem Ajmdemen i Backside w jednej drużynie, Spider zaś i ma skromna persona w drugiej dzielnie stawaliśmy. Przy stanie 2:1 dla tych pierwszych zostaliśmy wszakże zmuszeni zaprzestać dalszej gry, nie widząc zaś szans na szybką poprawę sytuacji zgodnie postanowiliśmy naszą rywalizację dokończyć przy okazji następnego zjazdu, tymczasem zaś udać się do pozostałych, by nasze krew, pot i trud( nie mówiąc o ociekającej wodzie) dały świadectwo męstwa!

Zjazd V 234052,1
I choć zdawać by się mogło, że to aura zatriumfowała...


Zjazd V 233857,1
... to prawdziwe zwycięstwo niejedno ma imię( lecz cztery)


Zjazd V 233742,1
...co zresztą widać po minach pozostałych

V Zjazd Sztabu VVeteranów

<< poprzednia | 1 | 2 | 3 | 4 | 5 | 6 | następna >>
skomentuj
KOMENTARZE NA TEMAT GRY
więcej komentarzy dodaj komentarz