Zjazd V
Po drugim obiedzie pojechaliśmy jeden przystanek tramwajem na Bramę Portową, a stamtąd na piechotę udaliśmy się do Galaxy. W Galaxy podzieliliśmy się na dwie grupy: jedna udała się do Empiku, druga do Geanta. W sumie w Galaxy spędziliśmy dość dużo czasu(niestety gry Galactic Civilizations 2 nie udało się znaleźć). Trzeba tu wspomnieć, że Klemens zainwestował swoje fundusze w piłkę do nogi. Obecnie ta piłka znajduję się pod moim biurkiem. Po wycieczce w Galaxy chciałem zabrać wycieszkę na plac Grunwaldzki, ale niestety grupa mnie przegłosowała, że woli iść do jakiegoś lokalu. Wyboru większego nie miałem, więc się na to zgodziłem. Wcześniej sprawdziliśmy na przystanku, o której mamy autobus do ośrodka.

W restauracji do której poszliśmy mieli akurat wolny stolik przy którym było 7 miejsc. Zupełnie jakby specjalnie dla nas zarezerwowany. Widzicie, a mówiłem, że postaram się o wyjątkowy Zjazd! Po 50 minutowej dyskusji m.in. o faszyźmie papieża...


Tytułem wytłumaczenia wspomnieć powinienem, iż zawczasu wydrukowałem sobie listę pytań, które postawiłem Wojmanowi i Kiezikowi cztery miesiące wcześniej, a na które odpowiedzi doczekać się, mimo gorączkowych zapewnień, nie mogłem. Lepszej więc okazji, niż przy spotkaniu twarzą w twarz mieć nie mogłem.

...ostatecznie zgodziłem się z twiedzeniem, że powinien pojechać do Kolonii na Światowe Dni Młodzieży, które były w Kolonii w Niemczech (Ach! Musiałem napisać o tych Niemcach!).

Wedle tej logiki równie uprawnione jest mówienie o "polskich obozach koncentracyjnych".

Zjazd V 234335,1
"Jeszcze jedno takie zwycięstwo a będziemy zgubieni"


O właśnie... Klemeeeens... za każdą satysfakcjonującą odpowiedź na każde pytanie miało być piwo!

Dokładnie - satysfakcjonującą.

...że już o 11 z poprzedniego Zjazdu nie wspomnę.

Biorąc pod uwagę, że na udzielenie odpowiedzi, normalnie wymagającej kilkunastu sekund, sprzeniewierzyłeś mi aż 50 minut, a ja nie postanowiłem wystąpić na drogę sądową, uznajmy iż nasze roszczenia uległy wzajemnemu potrąceniu.

Po dyskusji i kilku wypitych napojach (ceny w tej restauracji były bardzo wysokie, za to nazwy drinków i potraw bardzo oryginalne) ruszyliśmy w stronę przystanku autobusowego.

Ponieważ tym razem mieliśmy szczęście i pasowały nam aż 3 linie nocne wybraliśmy się do sklepu, który był czynny do północy. Ja trzymałem przed sklepem sztabową piłkę i nawet jacyś weseli panowie chcieli ze mną grać. Zamknięto nam Spidera w sklepie (bo przypominam, że ów był czynny do północy), ale na szczęście gdy zrobił zakupy to go wypuszczono. Z nieco cięższymi plecakami udaliśmy się na przystanek, a po chwili przyjechał autobus. Niestety ku mojemu małemu błędowi wysiedliśmy przystanek wcześniej niż trzeba. Zauważył to Dr Acula, a na szczęście (dla mnie) szedł ze mną z przodu.


I właśnie dlatego, że szedłeś z przodu, nie mogłeś słyszeć komentarzy z tyłu...

Dopiero( wedle oceny Wojmana) jak przechodzilśmy koło komisariatu policji MAO zauważył, że coś jest nie tak. Na szczęście to nie była daleka droga do przejścia. Po dotarciu do hotelu część wycieczki udała się do swoich pokojów, żeby się przebrać i zostawić swoje rzeczy.

Ja poszedłem z MAO i KULLem do ich pokoju, bo tam mieliśmy się spotkać. Gdy już wszyscy zebrali się w tym pokoju przyszedł czas na grę w szachy. Pierwszy pojedynek Ajmdemen - MAO wygrał oczywiście, bo niespodzianki nie było, Ajmdemen. Jednak Ajmowi wyzwanie rzucił KULL. I to była dobra decyzja, bowiem po raz pierwszy w historii naszych Zjazdów ktoś pokonał Ajmdemena w szachy! Niewiarygodne, ale prawdziwe.


Zjazd V 234311,1
KULL Zdo...Zwycięzca


Ku tym większej chwale KULLa wspomnieć należy, iż dużo wcześniej, ku wielkiemu zdumieniu Marszałka, odrzucił on propozycję remisu.

Acz by równowaga w naturze została zachowana, chwilę później tym razem KULL musiał uznać wyższość, tym razem MAO.


Później Ajm pokazywał różne gry w jakich brał udział. A zmęczeni Sztabowicze powoli wracali do swoich pokoi, aby się przespać. Na placu boju został Ajmdemen, KULL, MAO i ja. Gdzieś o 2:40 miałem mieć autobus do Dąbia, ale niestety uciekł mi. Następny miał być 4:30, więc cofnąłem się z powrotem do ośrodka.

Ajm gdzieś zniknął, a KULL i MAO szykowali się do spania. Ponieważ padła mi komórka zadzwoniłem dzieki uprzejmości KULLa do mojego brata. Ten jednak mnie nie poznał. Ponieważ nie chciałem przeszkadzać udałem się na przystanek. Prawie natychmiast jechał autobus w kierunku Osiedla Bukowego. Wsiadłem do niego, pojechałem do Zdroi a stamtąd na piechotkę do domu. Rano się dowiedziałem od KULLa, że kilka razy mój brat do niego dzwonił i się pytał gdzie jesteśmy.

V Zjazd Sztabu VVeteranów

<< poprzednia | 1 | 2 | 3 | 4 | 5 | 6 | następna >>
skomentuj
KOMENTARZE NA TEMAT GRY
więcej komentarzy dodaj komentarz