Piotr Mańkowski - Wielka Księga Gier
Od razu należy zauważyć, że popularny „Micz” bynajmniej nie stworzył kompilacji najbardziej znanych tytułów, jego publikacja nie jest w żadnym razie zestawieniem tytułów wszech czasów czy też encyklopedią tego rodzaju produkcji. Jest to istotne zastrzeżenie, albowiem pobieżna analiza spisu treści mogłaby czasami sugerować graczowi, że jest inaczej.
Przedmiotowa publikacja bowiem to raczej wyciąg z historii wirtualnej rozrywki, choć może zabawowy kontekst użytego słowa mógłby prowadzić na manowce. Autor przekonuje – choć bynajmniej nie przyświeca mu moralizatorski tudzież neoficki zapał – że mamy do czynienia z kolejnym po filmie rodzaju sztuki, o dość długiej – bo liczonej w szeregu dekad – historii, pełnej momentów mniej czy bardziej podniosłych, a nade wszystko mającej jeszcze całą przyszłość przed sobą.
Użyty w poprzednim akapicie wyraz „w
yciąg” może budzić rozbawienie w kontekście publikacji liczącej sobie dobrze ponad 600 stron, jednakże o dziwo lektura jak najbardziej ku temu upoważnia. Autora interesuje bowiem przekrojowość, raczej kontekst niźli pianie peanów pod adresem jakiejkolwiek konkretnej pozycji. Jeśli ktoś oczekuje wieloakapitowych refleksji nad grą swego dzieciństwa/młodości/życia, to tak czy owak dozna rozczarowania.
Dużym zaniechaniem byłoby przemilczenie warstwy edytorskiej przedmiotowego wydawnictwa – książka cechuje się prawdziwie twardą okładką i papierem o fakturze kredowego (nie czuję się dostatecznie kompetentny, by stanowczo orzec jego charakter) skutkującego powstaniem dość przyjemnego, choć i przy dłuższym obcowaniu męczącego nacisku na dłonie i ręce.
„Wielka Księga Gier” to pozycja adresowana do specyficznego czytelnika. Osoba nałogowo spędzająca czas przed ekranem monitora bądź telewizora, skupiona na „zaliczaniu” kolejnych produkcji może się poczuć znużona i wręcz rozczarowana. Jest to bowiem książka skierowana do miłośnika gier wideo, poszukujących w tych produkcjach czegoś więcej niż tylko rozrywki, raczej koneserów niźli konsumentów.
Autor: Klemens
Przedmiotowa publikacja bowiem to raczej wyciąg z historii wirtualnej rozrywki, choć może zabawowy kontekst użytego słowa mógłby prowadzić na manowce. Autor przekonuje – choć bynajmniej nie przyświeca mu moralizatorski tudzież neoficki zapał – że mamy do czynienia z kolejnym po filmie rodzaju sztuki, o dość długiej – bo liczonej w szeregu dekad – historii, pełnej momentów mniej czy bardziej podniosłych, a nade wszystko mającej jeszcze całą przyszłość przed sobą.
Użyty w poprzednim akapicie wyraz „w
Dużym zaniechaniem byłoby przemilczenie warstwy edytorskiej przedmiotowego wydawnictwa – książka cechuje się prawdziwie twardą okładką i papierem o fakturze kredowego (nie czuję się dostatecznie kompetentny, by stanowczo orzec jego charakter) skutkującego powstaniem dość przyjemnego, choć i przy dłuższym obcowaniu męczącego nacisku na dłonie i ręce.
„Wielka Księga Gier” to pozycja adresowana do specyficznego czytelnika. Osoba nałogowo spędzająca czas przed ekranem monitora bądź telewizora, skupiona na „zaliczaniu” kolejnych produkcji może się poczuć znużona i wręcz rozczarowana. Jest to bowiem książka skierowana do miłośnika gier wideo, poszukujących w tych produkcjach czegoś więcej niż tylko rozrywki, raczej koneserów niźli konsumentów.
Autor: Klemens