Krzysztof Kąkolewski - Widzę śmierć

Krzysztof Kąkolewski to postać niezwykle ceniona wśród polskich publicystów. Spod pióra warszawskiego reportera wyszło wiele wspaniałych powieści, artykułów, a przede wszystkim, niemniej kontrowersyjnych, reportaży. Najnowsza książka Kąkolewskiego jednak pokazuje, że autor lata świetności ma już za sobą i jego obecnej twórczości daleko do takich tekstów jak „Co u pana słychać?” (zbiór wywiadów ze zbrodniarzami wojennymi) czy „Jak umierają nieśmiertelni”. „Widzę śmierć” to opowieść o tym, że złe rzeczy przytrafiają się każdemu. Tym razem zła rzecz przytrafiła się samemu autorowi w postaci tej powieści.
W zasadzie niewiele mam do powiedzenia. Koło stu osiemdziesięciu stron pisanych sporą czcionką, wypełnionych dialogami starcza ledwie na jeden wieczór. Może na scenę teatralną, przy małej rozbudowie by przeszło, jednak jeśli ktoś pragnie lektury, głęboko rozczaruje się gdy skończy czytać nim się na dobre rozkręci.



Na początku można odnieść wrażenie, że „Widzę śmierć” to kryminał. Ziuta, dojrzała kobieta, która przegrała życie i wegetuje, udzielając lekcji angielskiego, marzy o lepszym życiu, borykając się z przyziemnymi problemami. Pewnego dnia odwiedza ją przyjaciółka, z którą kiedyś mieszkała, Mariola. Za namową koleżanki kobieta dzwoni do mężczyzny z ogłoszenia poszukującego świadków wypadku samochodowego. Z powodu kłopotów finansowych kobieta jest gotowa nawet składać fałszywe zeznania, jednak kłamstwo szybko wychodzi na jaw i wciąga bohaterkę w niebezpieczny
wir wydarzeń.

Książkę w większości tworzą dialogi. Ubóstwo opisów jednak jeszcze można wybaczyć, podczas gdy sztuczności słów mówionych przez bohaterów już nie. Kwestie wypowiadane przez postacie są całkowicie niewiarygodne i nie pasują do nikogo z włączeniem staroświeckiej nauczycielki angielskiego.

Co do samej historii, to również nie ma się czym zachwycać. Opowiastka, jakich setki, nie wiem dlaczego w ogóle wydawca zwrócił na nią uwagę. Nie ma niczego, co porwałoby czytelnika. Postacie są bezbarwne, a nawet niesympatyczne, łącznie z bohaterką. Wydarzenia nieskomplikowane, bez drugiego dna, po prostu są i już. Tak, może jakieś przesłanie faktycznie jest, tylko że podane wyjątkowo nudno i jakoś bezbarwnie…

Najnowsza książka Kąkolewskiego to scenariusz na miarę współczesnych, polskich seriali kryminalnych, czyli pozycja bardzo przeciętna. Jeśli ktoś akurat nie ma co zrobić z około dwudziestoma pięcioma złotymi, to również niech sobie podaruje jej kupno, no chyba, że opowiadanie na jedną noc spod pióra mistrza reportażu mimo wszystko wydaje mu się atrakcyjne… Przynajmniej ostrzegałem.

Ocena: 4.5/10

Autor: WSP
skomentuj
KOMENTARZE NA TEMAT GRY
więcej komentarzy dodaj komentarz