Festiwal Muzyki Dawnej Jarosław 2009

Trzy lata przymierzałem się do napisania choć tak krótkiego tekstu jak dziś na temat festiwalu Pieśń Naszych Korzeni w Jarosławiu koło Przemyśla. Tam to jako kochający historię i cywilizację człowiek po raz czwarty w życiu mogłem doświadczyć czegoś nadzwyczajnego: dotyku starej wysokiej i nietandetnej kultury, która rozwijała się w Europie przez wiele tysięcy lat. Moje podejście do muzyki klasycznej zostało przemienione. Pobyt zaś tam utwierdził i utwierdza mnie w przekonaniu jak mocno i głęboko można interpretować historię, muzykę i sztukę dawnych wieków, a te same teksty czytać na nowo zupełnie inaczej od poprzedników, ba, odkrywać nowe i stawiać sobie kolejne pytania.
Krótko: co to jest a tak naprawdę czym jest ten coroczny tydzień-święto w Jarosławiu? Tu, zamiast katować was jakimiś danymi, drodzy czytelnicy, starczy powiedzieć, że jest to misterium, czas tańca, słowa, a przede wszystkim muzyki i śpiewu. Przyjeżdżają tu niesamowici ludzie tak samo utwierdzeni jak ja w moim przekonaniu. Czas jest wypełniony warsztatami śpiewu i chorału. Chorał gregoriański tam opracowywany w niczym się nie równa do najczęściej słyszanego, jeżeli kiedykolwiek natknęliście się na niego w radiu czy Internecie. Oryginalność propagowanego tam śpiewu polega na innych założeniach melodycznych i koncepcjach historycznych, zakwestionowanych w dużym stopniu przez reformatorów XIX chorału.



Codziennie wieczorem odbywają się koncerty. Zapraszane są sławne i ciekawe osoby świata muzyki rekonstruowanej. Żywiołowe i tajemnicze często wykonania mało znanych albo całkowicie zapomnianych arcydzieł wywołują silne emocje nie tylko w czasie ich trwania, ale i po. Dodatkowo każdy może wysłuchać artystów na seminarium, zrozumieć ich podejście do tematu, zadać pytanie i dostać często niebanalną odpowiedź. Tematy są tak interesujące, że trudno je nawet całkowicie sklasyfikować. Obejmują praktycznie całe pojęcia i problemy dawnego tradycyjnego świata idei i przekonań nie tylko muzycznych. Odpowiedzi na pytania słuchaczy też są interesujące oraz zaskakujące. Po wypełnionym emocjami i często pracą dniu siadamy przy stołach, winie, piwie, tańcu i śpiewie, aby rozprawiać o wrażeniach z całego długiego dnia. Kto ma jeszcze siły lub werwę tańczy w rytm ludowych kapel. To czas na półprywatne dyskusje na temat muzyki i świata historii. Ja studiuję historię. Zapewniam was drodzy, że takiej szkoły w tej dziedzinie długo szukać. Na nieformalnych biesiadach i oczywiście seminariach w ciągu tego tygodnia zyskujesz wiedzę wartą kilkunastu samodzielnej pracy, gdyż jest skondensowana, przebrana i przetworzona przez innych. Sam też możesz wnieść coś ciekawego do dyskusji, co sprawia dziką przyjemność.

Na koniec wychwalania oprawy powtarzanej corocznie dodać można, że większość uczestników śpi w obrębie starego stylowego opactwa lub szkoły plastycznej przyległej do równie pięknej kolegiaty. Zagwarantowany jest też posiłek, bardzo chwalony przez uczestników. Wszędzie jest blisko i samą przyjemnością jest przechadzka w grupkach z jednego punktu do drugiego. Miasto Jarosław też jest wyjątkowe. Posiada zabytkowe kościoły i opactwo. Ludzie są mili i przyjaźnie nastawieni. Dla chłopaków mających już w swych głowach pragnienie udania s
ię tam, na koniec Polski, powiem w sekrecie, że warto, bo na południowym wschodzie naszego kraju częściej piękności widzi się na ulicy. Jeśli czyta to jakaś dziołcha: porządnych chłopaków też nie brakuje, także można zawrzeć tam wieloletnie znajomości, przyjaźnie. To samo się tyczy uczestników. Wszyscy odnoszą się do siebie z szacunkiem i większość darzy się co najmniej sympatią.



W tegorocznym cyklu koncertów występowały gwiazdy w większości od wielu lat zaprzyjaźnione z organizatorami tego spotkania. Pierwszego dnia, czyli w niedzielę, wystąpił zespół Sirin. Niedzielny koncert, a raczej modlitwy, jak zawsze w Jarosławiu charakteryzował się wysokim poziomem wykonania. To tyczy się wszystkich występów po sobie codziennie występujących. Sirin przedstawił nam paletę śpiewów starocerkiewnych, od monodii bardzo przypominającej do złudzenia chorał zachodni zaadaptowany dla potrzeb innego języka. Inni twierdzą, że świadczy to o pewnym poczuciu jedności śpiewu w średniowieczu do baroku lub jego dryfu z epicentrum środkowo-zachodniej Europy na jej skraje. Następnie zaprezentowali śpiewy polifoniczne. Najbardziej wpadł mi w ucho hymn pochwalny na cześć cara Piotra I Wielkiego. Na bis zaprezentowano chyba najbardziej interesujące i intrygujące całą publiczność pieśni pokutne i podróżnicze. Wywołało to niemałe poruszenie. Obiecano wrócić do tego materiału jako do odrębnego koncertu. Zdradzono też na seminarium, że jest planowany tajemniczy spektakl o młodzieńcach w kotle. Kto zna Biblię, ten będzie kojarzył historię, a kto nie, to zapraszam do tej przecudownej skarbnicy wiedzy i prawdy.

Następny dzień przyniósł nam mroczne słońce wspaniałego wykonania fragmentów (pieśni i muzyki) na koniec czasów. Bardzo znany w świecie muzyki średniowiecznej zespół Sequentia zaprezentował urywki z poematów skomponowanych w okresie X wieku. Traktują one o końcu świata, diable, archaniołach, trzęsieniach ziemi, Eliaszu walczącym z potworem. Stanowią one doskonały materiał ukazujący obawy, ale i wyobrażenia tamtego czasu. Przeplata ona w sobie wątki czysto pogańskie z reminiscencjami powoli konsumowanego świata idei chrześcijańskich. Do tego dodać wspaniałą oprawę ciemnego kościoła oraz oczywiście bardzo dobre wykonanie. Na uwagę zasługuje fakt tłumaczeń, które były wyświetlane na ekranie. To ważna kwestia, gdyż teksty były zawiłe. Tak również uczyniono później przy innych koncertach. Był to eksperyment, myślę, że udany i z nieoficjalnych głosów udało mi się wywnioskować, że będzie ona kontynuowany.

skomentuj
KOMENTARZE NA TEMAT GRY
więcej komentarzy dodaj komentarz