Enrique Gracián - Liczby pierwsze
Książka autorstwa Enrique’a Graciána cechuje się daleko posuniętą prostotą stylu, co należy odczytywać w kategoriach jak najbardziej komplementu. Dla wielu, wielu ludzi matematyka zwykła się kojarzyć ze szkolną zmorą, wręcz horrorem, tymczasem w przedmiotowej publikacji autor ze wszech miar stroni od wywoływania bólu głowy od czytelnika.
Po pierwsze, bardzo się on pilnuje, by nie nadużywać specjalistycznego żargonu, co i rusz nawracając do sformułowań właściwych dla języka codziennego, gdy zaś staje się to właściwie niecelowe z uwagi na konieczność odwołania się do wielu konstruktów (np. dzeta Riemanna), przypomina on chociażby miejsce wprowadzenia
danego pojęcia.
Po drugie, znakomicie balansuje on wokół złotego środka pomiędzy „czystą” matematyką a ciekawymi notatkami czy to zakorzenionych w innych matematycznych dyscyplinach, czy w ogóle rodzajach wiedzy. Nawet notki biograficzne potrafi on uczynić interesującymi, co wszak jest nie lada sztuką, nieraz bowiem czytając różnorakie „blurby” odnosi się wrażenie, iż ich twórcy pragnęli w istocie zemścić się na opisywanych postaciach.
„Liczby pierwsze” nie cechują się jakąś specjalną odkrywczością, wiele osób nieco wcześniej zaznajomionych z ich problematyką może wręcz zarzucić danej publikacji tylko prześlizgnięcie się po powierzchni tematu – trudno wszakże liczyć na coś więcej w przypadku, gdy owe specyficzne liczby spędzały i spędzają sen z powiek tytanom intelektu. Jest to jednak książka, która potrafi uczynić matematykę na powrót równie magiczną i fascynującą jak w początkach edukacji.
Autor: Klemens
![]() |
Po pierwsze, bardzo się on pilnuje, by nie nadużywać specjalistycznego żargonu, co i rusz nawracając do sformułowań właściwych dla języka codziennego, gdy zaś staje się to właściwie niecelowe z uwagi na konieczność odwołania się do wielu konstruktów (np. dzeta Riemanna), przypomina on chociażby miejsce wprowadzenia
Po drugie, znakomicie balansuje on wokół złotego środka pomiędzy „czystą” matematyką a ciekawymi notatkami czy to zakorzenionych w innych matematycznych dyscyplinach, czy w ogóle rodzajach wiedzy. Nawet notki biograficzne potrafi on uczynić interesującymi, co wszak jest nie lada sztuką, nieraz bowiem czytając różnorakie „blurby” odnosi się wrażenie, iż ich twórcy pragnęli w istocie zemścić się na opisywanych postaciach.
„Liczby pierwsze” nie cechują się jakąś specjalną odkrywczością, wiele osób nieco wcześniej zaznajomionych z ich problematyką może wręcz zarzucić danej publikacji tylko prześlizgnięcie się po powierzchni tematu – trudno wszakże liczyć na coś więcej w przypadku, gdy owe specyficzne liczby spędzały i spędzają sen z powiek tytanom intelektu. Jest to jednak książka, która potrafi uczynić matematykę na powrót równie magiczną i fascynującą jak w początkach edukacji.
Autor: Klemens