Portrety historii: Grigorij Rasputin

Historia w swych dziejach zapisała wiele niezwykłych zdarzeń i związanych z nimi ludzi. Człowiek, o którym mowa, przeniósł się z małej rosyjskiej wioski do Petersburga, okręcił wokół palca carską rodzinę, a towarzystwo stolicy posadził u swych stóp. Nie pochodził z zamożnej rodziny, nie był artystą ani dorobkiewiczem, mimo to kręgi towarzyskie Rosji podziwiały go, a tłumy zwolenniczek nie odstępowały na krok. Grigorij Jefimowicz Rasputin, legendarny „mnich cudotwórca” i jasnowidz, który przepowiedział upadek dynastii Romanowów i własną śmierć, do dziś pozostaje jedną z najbardziej tajemniczych postaci w historii XX wieku.
portrety-historii-grigorij-rasputin-2606-1.jpg 1Gdy ogląda się najbardziej znany portret Rasputina z 1910 r., na którym wyciąga rękę jakby w geście błogosławieństwa, momentalnie uwagę przyciąga jego hipnotyczny wzrok. Poza długimi włosami z wyraźnie zaznaczonym przedziałkiem oraz postrzępioną, długa brodą, spojrzenie było tym elementem jego – jakbyśmy powiedzieli współcześnie – image’u, który miał go kreować na „świętego starca”. Dziś mówi się, że to właśnie wzrok był głównym źródłem jego cudownie uzdrowicielskich mocy.

Zanim jednak przyszło do najbardziej spektakularnych wydarzeń z udziałem Rasputina, działo się coś, co nijak nie zapowiadało zawrotnej popularności. Rasputin urodził się bowiem w małej syberyjskiej wiosce Pokrowskoje jako syn chłopa, a z jego burzliwej młodości wiadomo w zasadzie tyle, że mocno nadużywał alkoholu, często brał udział w bijatykach i kradł konie.

Gdy miał 34 lata i był już mężem oraz ojcem trójki dzieci, wyjechał do Petersburga. Szybko wtopił się w kręgi arystokratyczne, by móc wykonać krok, dzięki któremu miał się wspiąć jeszcze wyżej.

Tym krokiem było wysłanie telegramu do samego cara Mikołaja II. O tym, jak prostymi środkami dostał się na salony, świadczy treść tego telegramu: „Ojczulku Carze (…), chciałbym Ci ofiarować ikonę świętego Symeona z Wierchoturja, cudotwórcy… w wierze, że święty będzie Cię strzegł przez wszystkie dni żywota Twego”. Car przyjął wieśniaka, a po spotkaniu wyznał nawet swemu premierowi Stołypinowi, że uległ „osobliwie silnemu wrażeniu”. I to był moment, gdy Rasputin przygotował sobie dobry grunt na przyszłość.

Pierwszy „cud” i uzdrowienie „na odległość”

Sposobność do skorzystania ze znajomości z najwyższymi osobami w państwie nadarzyła się po tym, jak na świat przyszedł dziedzic tronu, Aleksiej. Był hemofilikiem i gdy podczas zabawy uderzył się, żaden lekarz, cudotwórca, ani okultysta nie zdołał uleczyć go z krwiaka, który pojawił się pod skórą. Wówczas o możliwość zobaczenia następcy tronu poprosił Rasputin. I stał się cud – medytacja i modlitwa nad dzieckiem przyniosły uzdrowienie.

Czas na kolejne uzdrowienie przyszedł niebawem. Działo się to akurat wówczas, gdy Rasputin wyjechał z Petersburga do swej rodzinnej wsi na odpoczynek. Los chciał, że stan zdrowia następcy tronu znacznie się pogorszył. Carowa wysłała błagalny telegram, po którym „carski uzdrowiciel” padł przed swoimi domowymi ikonami i zaczął się modlić. „Wydawało się, że walczy ze straszliwą agonią, myślałam, że umrze” – pisała później jego córka Maria. Rasputin doszedł niebawem do siebie. Carski syn szybko wrócił do zdrowia.

„Nauczycielu, wybawco i doradco”

"Nauczycielu, wybawco i doradco" – tak j
uż niedługo pisała do Rasputina sama Aleksandra II, niemiecka małżonka Mikołaja II. Stała się od niego niemal całkowicie zależna. Szczyt tego uzależnienia był umiejętnie podsycany przez sprytnego „mnicha cudotwórcę”. Wmawiał na przykład carskiemu małżeństwu, że jest łącznikiem pomiędzy prostym, wierzącym ludem, a dworskimi koteriami i bezdusznymi ministrami. Na owoce nie trzeba było długo czekać – Rosja w ciągu zaledwie dziesięciu miesięcy miała pięciu ministrów spraw wewnętrznych i trzech ministrów wojny. Wśród wpływów na poczynania cara Mikołaja II były więc również naciski na prowadzoną przezeń politykę. Przez Aleksandrę docierały do Mikołaja takie na przykład telegramy od Rasputina, że jego nocna wizja nakazuje „niezwłoczne przejście do ofensywy pod Rygą” (list z 15.11.1915 r.). „Nauczyciel, wybawca i doradca” był wtajemniczony po sam sztab wojskowy. Niebawem carskie małżeństwo stało się już tak zabobonne, że Mikołaj II przed każdą ważną rozmową lub podjęciem istotnej decyzji czesał się grzebieniem otrzymanym od „cudotwórcy”. Skutecznie napominała go o tym małżonka. Rasputin trzymał ich w garści, zawładnął ich umysłami i decyzjami. Sekretarz Rasputina, Aron Symanowicz, napisał później: żaden carski faworyt nigdy nie doszedł w Rosji do większej władzy”.

Jak Rasputin „korzystał z życia”

Zdobytą na carskim dworze pozycję, przebiegły Rasputin nauczył się w mig wykorzystywać dla własnych celów. Nie ujął w nich swojej rodziny, która czekała na niego w Pokrowskoje. Wręcz przeciwnie – używał w stolicy, ile to tylko możliwe. Wiadomo już dziś, że nie poprzestawał wyłącznie na zapewnieniu sobie dobrobytu. Gdy na rozkaz rosyjskiego ministra spraw wewnętrznych policyjni szpiedzy zaczęli śledzić Grigorija, okazało się, że przydomek „święty starzec” przylgnął do niego raczej dzięki długiej rubaszce przewiązanej paskiem, niż z powodu prowadzonego trybu życia. W policyjnych raportach znalazły się doniesienia o zabawianiu się z prostytutkami, o orgiach, których był uczestnikiem, a nawet o seksualnym napastowaniu służących i dam z najlepszego towarzystwa. Na tym „święty mąż” nie poprzestał – dama dworu Mikołaja II doniosła pewnego razu, że cztery carskie córki „poufale obcują” z Rasputinem. Mogłoby się więc wydawać, że po takich ekscesach ekscentryczny uzdrowiciel zostanie wydalony z carskiego dworu szybciej, niż się na nim znalazł. Nic bardziej mylnego – ludzie, którzy się z nim zetknęli, reagowali na te doniesienia jak zahipnotyzowani – car Mikołaj II nie tylko nie dał wiary tym oskarżeniom, ale zarzucił, że to czysta intryga wrogów Rasputina. Żona uzdrowiciela, dowiedziawszy się o jego seksualnych przygodach, powiedziała: „Każdy dźwiga swój krzyż. On dźwiga ten”.

Powodzenie i bezkarność Rasputina nie mogłyportrety-historii-grigorij-rasputin-2606-2.jpg 2 jednak trwać wiecznie. Im większą popularność zdobywał, tym więcej wrogów pojawiało się na horyzoncie. Za największe zagrożenie dla monarchii uznała go arystokracja. Postanowiła się go pozbyć.

Dwie wielkie przepowiednie

„Moja ostatnia godzina niedługo wybije. Nie boję się, ale wiem, że ta godzina będzie gorzka. Będę musiał znieść wielkie męczarnie” – powiedział do krewnych na krótko przed śmiercią Rasputin. Sprawdziło się co do joty. Najpierw próbowano go otruć, dodając do jedzenia i alkoholu cyjanek. Przyszła ofiara niczego jednak nie spróbowała. Zamachowcy chwycili więc za broń, zabili, a później jeszcze mocno ranili ciało „cudotwórcy”. Po trzech dniach wyłowiono zmasakrowane zwłoki z pobliskiej rzeki. Był to koniec roku 1916.

Na kilkanaście dni przed tym morderstwem, Grigorij Rasputin przepowiedział jeszcze jedno: „Jeśli zabiją mnie wynajęci mordercy, wtedy ty, rosyjski carze, nie będziesz musiał się nikogo bać. Ale jeśli morderstwo popełnią twoi krewni, wówczas nikt z twojej rodziny nie przeżyje dwóch lat”. Dla formalności przypomnijmy fakty: krewni z arystokratycznych kręgów Rosji, z księciem Dymitrem, kuzynem cara na czele, zastrzelili Rasputina. Około trzy miesiące po tym zdarzeniu Mikołaja II zmuszono do abdykacji, a rok później cała carska rodzina została rozstrzelana na Syberii z rozkazu Lenina.

Rekonesans historyczny

Na temat Grigorija Jefimowicza Rasputina krążyło całe mnóstwo legend, począwszy od podejrzenia, że wraz z Aleksandrą II, niemiecką żoną cara, szpiegował na rzecz Niemców, poprzez niewyjaśnione źródła jego dochodów, a poprzestawszy na ogromnych – ponoć – rozmiarach jego członka. Wiele mitów udało się zrewidować dzięki niespodziewanemu ujawnieniu w latach dziewięćdziesiątych dwudziestego wieku dokumentów z protokołami przesłuchań wrogów i przyjaciół Rasputina na jednej z aukcji domu Sotheby’s. Dzięki temu wiemy dziś, że rzekome szpiegostwo „mnicha cudotwórcy” i carskiej małżonki to wymysł. Znaleziono za to obszerne dossier, potwierdzające liczne miłosne przygody Rasputina.

Z pozoru niewiarygodna historia, pełna absurdu i okazji do ironicznego śmiechu, znalazła spełnienie w życiu Grigorija Jefimowicza Rasputina. Historia rosyjskiego „chłopa na salonach” każe się zastanawiać, czy faktycznie pozostał on tylko „carskim faworytem”, czy kimś znacznie ważniejszym. Nic natomiast specjalnie nie dziwiło samego Rasputina, który mawiał często beztrosko: „Raduję się światłem miłości. To jest moje życie”.




Łukasz „Lucbach” Bachur
E-mail autora: lucbach(at)sztab.com




Autor: lucbach
skomentuj
KOMENTARZE NA TEMAT GRY
więcej komentarzy dodaj komentarz