Serhii Plokhy - Ostatnie imperium
Niestety, już na wstępie należy zauważyć, iż rzeczona książka jest wręcz literalnie wierna swojemu podtytułowi, skupia się bowiem niemal wyłącznie na roku 1991 roku – czytelnik więc niewiele się dowie o głasnosti i pieriestrojce, spotkaniu w Reykjavíku czy Okrągłym Stole w Polsce. Z jednej strony oznacza to, że przy swojej objętości trudno będzie jej postawić zarzut pobieżności, z drugiej jednak trudniej będzie zrozumieć powszechny wówczas szok towarzyszący implozji Związku Radzieckiego.
Pewnym problemem towarzyszącym lekturze książek traktujących o tak w sumie niedawnych czasach jest fakt, że wiele materiałów ich dotyczących po dzień dzisiejszy cechuje się tajnością, co oznacza, że obraz wyłaniający się z pozostałych materiałów może być nawet nie tylko niepełny, co wręcz błędny. Półsłówkami przyznaje to sam autor, jakkolwiek jest dość stanowczy w prezentowaniu swojej wizji wydarzeń.
Nie sposób te
nie zauważyć, że całość cechuje się dość daleko posuniętym rosjo- i ukrainocentryzmem, pozostałe republiki prezentując niejako w tle wydarzeń. Naturalnie, dwa najludniejsze państwa członkowskie – i ich przywódcy – odegrały fundamentalną rolę, nie sposób jednak nie odnieść wrażenia, iż choćby znaczenie Kazachstanu czy Białorusi nie zostało oddane w pełni.
Cenne są z kolei spostrzeżenia autora, że Historia bynajmniej się nie skończyła, a wydarzenia sprzed lat oddziaływają, często nawet bezpośrednio, na czasy nam współczesne. Nie sposób również się nie zadumać nad szeregiem utraconych szans – wątpliwie jest chociażby, czy twórcy nowej Rosji przeniesieni w czasie z roku 1991 do roku 2017 czuliby się komfortowo w państwie prezydenta Putina.
„Ostatnie imperium” cechuje się dość zwodniczym tytułem, gdyż imperialne marzenia wciąż są snute na całym świecie, w tym nad rzeką Moskwą, i nie można wykluczyć, że w tym czy innym miejscu uda się je zrealizować. Książka ta jednak dość przekonująco ukazuje, jak często krętymi i przypadkowymi ścieżkami zwykła przechadzać się Historia, jednostka zaś może mieć wpływ na bieg dziejów adekwatny do roli mas.
Autor: Klemens
Pewnym problemem towarzyszącym lekturze książek traktujących o tak w sumie niedawnych czasach jest fakt, że wiele materiałów ich dotyczących po dzień dzisiejszy cechuje się tajnością, co oznacza, że obraz wyłaniający się z pozostałych materiałów może być nawet nie tylko niepełny, co wręcz błędny. Półsłówkami przyznaje to sam autor, jakkolwiek jest dość stanowczy w prezentowaniu swojej wizji wydarzeń.
![]() |
Nie sposób te
Cenne są z kolei spostrzeżenia autora, że Historia bynajmniej się nie skończyła, a wydarzenia sprzed lat oddziaływają, często nawet bezpośrednio, na czasy nam współczesne. Nie sposób również się nie zadumać nad szeregiem utraconych szans – wątpliwie jest chociażby, czy twórcy nowej Rosji przeniesieni w czasie z roku 1991 do roku 2017 czuliby się komfortowo w państwie prezydenta Putina.
„Ostatnie imperium” cechuje się dość zwodniczym tytułem, gdyż imperialne marzenia wciąż są snute na całym świecie, w tym nad rzeką Moskwą, i nie można wykluczyć, że w tym czy innym miejscu uda się je zrealizować. Książka ta jednak dość przekonująco ukazuje, jak często krętymi i przypadkowymi ścieżkami zwykła przechadzać się Historia, jednostka zaś może mieć wpływ na bieg dziejów adekwatny do roli mas.
Autor: Klemens