Rodric Braithwaite - Moskwa 1941. Największa bitwa II wojny światowej

Bitwa pod Moskwą (a właściwie to o Moskwę), która rozegrała się na przełomie 1941 i 1942 roku nie odcisnęła się w powszechnej – wyłączając kraje byłego Związku Radzieckiego, a zwłaszcza Rosji – świadomości tak mocnym piętnem, jak chociaż walki w Stalingradzie czy pod Kurskiem. Tymczasem w żadnej innej batalii – nie wyłączając wspomnianych powyżej – nie uczestniczyło tak wielu żołnierzy (oraz cywilów), jak właśnie pod stolicą ZSRR. Może nie była ona tak spektakularna, może toczyła się zbyt długo, a może powody tego są jeszcze inne.
Chcąc więc usunąć braki w swej wiedzy sięgnąłem po pozycję zatytułowaną „Moskwa 1941. Największa bitwa II wojny światowej” autorstwa Rodrica Braithwaite’a. I choć jest to kwestia drugorzędna, warto już w tym miejscu wspomnieć, że pozycja ta została wydana bardzo starannie, skład i wygląd czcionki są bez zarzutu, twarda okładka zaś chroni całość przed zniszczeniem. Pewne uwagi można by jedynie skierować w kierunku jakości papieru, acz siłą rzeczy musiałoby to wpłynąć na cenę, która i tak nie jest najniższa.

Książek jednak nie należy oceniać po okładkach, lecz po ich zawartości. Tuż po otworzeniu zaś „Moskwy” przywitani zostaniemy trzema mapami, starannie opisanymi, po nich zaś czeka nas już niespełna czterysta stron samego tekstu (no, czasami przerywanego „wkładkami” z kredowego papieru opatrzonych zdjęciami z epoki) – osobiście bardzo sobie cenię tego rodzaju podejście u autorów książek historycznych, bowiem to treści winno się poświęcać gros czasu i uwagi, nie zaś być co chwila dekoncentrowany.



Posuwając się z lekturą – wysoce wciągającą – odkryłem nagle, iż tak naprawdę, wbrew podtytułowi, jest to książka poświęcona bardziej nie bitwie, lecz samemu miastu, życiu jego mieszkańców, ich reakcjach na nadchodzącą armię niemiecką, jak i zachowania rodzimych władz i decydentów. Oczywiście nie zabraknie opisów samych działań wojennych, nie są one jednak zbyt szczegółowe i wnikliwe, książka nie jest przesycona kolejnymi i kolejnymi opisami następujących po sobie potyczek. Autor raczej woli ukazać przykłady poszczególnych zagadnień
natury batalistycznej, nie wracając więcej do starć podobnego rodzaju.

Razi też brak symetrii chronologicznej prezentowanych wydarzeń. Braithwaite poświęca mnóstwo uwagi wydarzeniom pierwszych pięciu miesięcy wojny, następnym wydarzeniom zaś poświęca coraz mniej i mniej uwagi. Jest to o tyle zadziwiające, że prowadzi to do tego, iż grudniowej kontrofensywie Armii Czerwonej poświęca on jedynie niewielki ułamek całej książki, tak jakby była ona wydarzeniem trzeciorzędnego znaczenia! O walkach zaś, które nastąpiły później, do kwietnia 1942 roku (wbrew bowiem temu, co wielu myśli, obie armie nie zaprzestały wtedy walk wyczekując wiosny) właściwie nie pisze on nic. Niewątpliwie jest to duża wada recenzowanej pozycji.

Książka ta też stosunkowo niewiele uwagi poświęca wojnie z punktu widzenia Niemców. Cały czas bowiem oglądamy wydarzenia oczami mieszkańca Moskwy – niepokoją nas nadlatujące bombowce, nic wszakże nie dowiadujemy się o odczuciach załóg samolotów, słyszymy o aktach heroizmu ludzi sowieckich, o Niemcach zaś dowiadujemy się tylko tyle, iż są. Autor chyba po prostu zapomniał, że wojnę toczą zawsze co najmniej dwie strony.

„Moskwą 1941” z pewnością rozczarowani będą wszyscy, którzy sięgną po nią w pragnieniu opisu manewrów taktycznych walczących armii, konceptów strategicznych dowództwa oraz ich realizacji przez poszczególne dywizje, bataliony i kompanie. Ale dla osób zainteresowanych bardziej „cywilną” stroną natarcia na Moskwę pozycja ta będzie bezcenna, stanowi bowiem wspaniałą kronikę życia zwykłych ludzi w tych niezwykłych czasach.


Piotr Kociubiński
„Klemens”
E-mail autora: klemens(at)sztab.com



Autor: Klemens
skomentuj
KOMENTARZE NA TEMAT GRY
więcej komentarzy dodaj komentarz