Piotr Gontarczyk - 10 dzielnych ludzi

„Tej książki nie należy drukować, większa korzyść będzie dając papier na podręczniki dla dzieci szkolnych”. Parafrazuję krótki fragment książki Piotra Gontarczyka, pt.: „10 dzielnych ludzi”, gdyż tak zapewne zostałaby ona zaszufladkowana ze względu na niewygodną treść w okresie PRL-u. Autor odsłania kulisty działania ustroju komunistycznego i wprowadzania cenzury w mediach, na spotkaniach a nawet podczas prywatnych rozmów.
w-oparach-prl-u.-recenzja-„10 dzielnych ludzi” to zbiór szkiców osób, które za swoje poglądy, twórczość i niechęć do władzy, były prześladowane w okresie PRL-u. W książce oprócz historycznej treści zawarto mnóstwo dokumentów, pism urzędowych: kwestionariuszy ewidencyjnych, notatek, wycinków z gazet i wniosków, co zwiększa realizm treści merytorycznej i pozwala na głębszą analizę i zrozumienie tematu.

Autor próbuje zdementować powszechny pogląd, że w okresie władzy „czerwonych” każdy obywatel musiał się w jakiś sposób „ubrudzić”. Opierając się na konkretnych przypadkach trafnie celuje w ludzi zwerbowanych przez SB, którzy bagatelizują swoją działalność w okresie PRL-u, zwalając odpowiedzialność na cały naród. „Każdy był uświniony, więc jesteśmy niewinni” - Piotr Gontarczyk pokazuje, że jest inaczej.

Skąd pomysł na tytuł? Książka jest o ludziach, którzy zaistnieli w aktach jako wrogowie kraju, niezłomni do końca w swoich poglądach, działaniach. Mimo że byli nieustannie prześladowani, zamykano im usta, zabraniano publikacji i wystąpień, wyśmiewano – nie złamano ich ducha. Autor przyznaje w książce, że chce oddać hołd ludziom, którzy zgodnie ze swoim sumieniem brnęli pod prąd i nie ulegli naciskom. W zapiskach ujęte zostały zarysy ludzi z różnego otoczenia o często odmiennych zainteresowaniach i pasjach. Jest więc filozof, jest bard i poeta. Są artyści i inteligencja – łączy ich jedno – byli przeciwni władzy PRL-u za co musieli często zapłacić wysoką cenę. Agencji SB wykazywali się często dużą pomysłowością – niczym psychologowie starali się wejść do mózgu wrogów społecznych i wyleczyć ich z tej ułomności. W domach nie tylko bohaterów tego zbioru zakł
adano podsłuchy, werbowano agentów z najbliższego otoczenia, aby śledzili każdy ruch osoby „pod nadzorem”. Niechętnych władzy zwalniano z pracy, ośmieszano na spotkaniach, zabraniano publikacji. Władza starała się przeciwników skłócić z rodziną, przyjaciółmi, aby czuli się samotni, zagubieni. Sporadycznie, aczkolwiek z zadziwiającą systematycznością nakazywano delikwentom spotkania z przedstawicielami władzy.



Próby złamania wrogów ludu podczas takich spotkań dobitnie i obrazowo podsumował w wierszu pt.: „Niech pan podpisze” Wiktor Boroszyński, jeden z bohaterów zbioru:

Pan mnie nie zna, ale ja pana znam
Ja się panem interesuję
Jak pan nie chce tymi słowami to niech pan własnymi
Jak pan nie to ja
Sam pan wybrał
To nie będzie nic przyjemnego


Dodatkowego komentarza chyba nie trzeba…

Kim byli prześladowani? Zwykłymi ludźmi, robotnikami, artystami, inteligencją, mężami i ojcami. Autor pokusił się o analizę bardziej znanych osób, które ze względu na swoje wpływy i kontakty znalazły się pod szczególną opieką SB. Bohaterami książki oprócz wymienionego Wiktora Boroszyńskiego są m.in. takie tuzy jak Jacek Kaczmarski, którego piosenka „Mury” stała się hymnem przeciw komunizmowi, Leopold Tyrmand, Jarosław Marek Rymkiewicz czy Leszek Kołakowski. Książka zawiera informacje o ich działalności, ścieżce kariery, pierwszych kontaktach ze służbami SB i najróżniejszych technikw-oparach-prl-u.-recenzja-ach dręczenia. Co ciekawsze, niektórzy z „dzielnych” początkowo sprzyjali władzy komunistycznej, lecz na wskutek jej nieudolnej „działalności dla ludu” stanęli po drugiej strony barykady. Wszyscy opisani bohaterowie przechodzili traumę związaną z prześladowaniem władzy. Żaden z nich się nie ugiął.

„10 dzielnych ludzi” to zbiór napisany z perspektywy racji prześladowanych osób. Często brakuje nawet chęci odnalezienia argumentów drugiej, w obecnych czasach niesławnej strony. Nie chodzi bynajmniej o to, by próbować wybielać historię, oczyszczać „uświnionych”. W żadnym wypadku – ale nic nie jest czarno-białe, a w książce momentami nie można było odnaleźć szarości. Piotr Gontarczyk, historyk i politolog, współpracujący m.in. z „Rzeczpospolitą” i „Gazetą Polską” przypuszczalnie ma twarde, zdecydowane poglądy na sprawy bezpieki i starał się to pokazać. Z drugiej strony autor posiadł wiele jednoznacznych dowodów winy w postaci dokumentów, rękopisów, utrwalonych wypowiedzi, więc dysponując takimi asami miał prawo jednocześnie informować czytelników, jak i bronić swoich racji.

Wymienioną pozycję można zaliczyć do literatury historycznej, ale łatwo przyswajalnej, dostępnej dla ogółu. Szkice osób są interesująco podane. O PRL-u mówiono, pisano i nagrywano tak dużo, że trudno, aby jakakolwiek książka, w tym wypadku „10 dzielnych ludzi” wniosła coś nowego, dodała rewolucyjne fakty, nieznane, zakulisowe działania SB. Natomiast dzieło autora będzie dużą gratką dla osób interesujących się historią, kolekcjonerów wszelakich dóbr, rzeczy związanych z PRL-em, a przede wszystkim może być źródłem wiedzy dla osób szczególnie młodych, które z ustrojem komunistycznym nie miały za wiele do czynienia i nie znają mechanizmów nim rządzących.

Autor: spiderlo
skomentuj
KOMENTARZE NA TEMAT GRY
więcej komentarzy dodaj komentarz