Philip Bialowitz, Joseph Bialowitz - Bunt w Sobiborze. Opowieść o przetrwaniu w Polsce okupowanej przez Niemców

Holokaust zdaje się nam coraz odleglejszym wydarzeniem, a to ze względu na odchodzące pokolenie nielicznych ofiar, którym udało się przetrwać, a które stanowiły żywy wyrzut sumienia nie tylko dla oprawców, ale dla całego świata, który w tym mrocznym okresie historii ludzkiej cywilizacji zachowali bierność lub niedostateczną aktywność. Co jednak szczególnie groźne, dla wielu zaczyna jego doświadczenie przekształcać się w anegdotę historyczną, tyleż niezwykłą, co niewiarygodną – no bo „przecież takie komory gazowe nie mogły istnieć”…
Jednym z zarzutów negacjonistów stawianych twierdzeniu o Shoah jest wskazanie, iż nie jest możliwe, by miliony ludzi – nawet osłabionych, schorowanych i głodnych – mogły się bezwolnie poddać śmierci wymierzanej im nieraz przez zupełnie pojedyncze osoby czy bardzo nieliczne „jednostki specjalne”. Co gorsza, pogrobowcy Hitlera wyciągają z tego dalszy wniosek, że nawet jeśli tak było, to w istocie ofiary te same były winne swojemu losowi. O tym, że nie są to zarzuty prawdziwe, świadczą jednak nade wszystko przykłady powstania w getcie warszawskim oraz ucieczki z obozu śmierci w Sobiborze. O ile jednak ten pierwszy jest stosunkowo dobrze znany, o tyle o drugim słyszało, co zadziwiające, naprawdę niewielu.



Philip Bialowitz – czy też raczej Fiszel Białowicz – jest jednym z ocalałych z Zagłady Żydów, którzy przetrwali całą wojnę mimo drakońskich prześladowań i ciążącego nad nim, a wydanego przez nazistów wyłącznie ze względu na pochodzenie, wyroku śmierci. I właśnie owemu przetrwaniu jest poświęcona jego książka, przybierająca kształt wspomnień, wręcz pamiętnika, o czym świadczy jej niezwykle wymowny podtytuł „Opowieść o przetrwaniu w Polsce okupowanej przez Niemców”, będący znacznie bliższy prawdzie, niźli tytuł główny – z góry bowiem uprzedzam, relacja z samego Sobiboru to mniej niż połowa ksią
żki.

Co istotne, książka tylko zyskuje na takim podejściu, po pierwsze bowiem strony kompleksowo przedstawia cały proces niszczenia kultury i społeczności europejskich Żydów, a ponadto wyjaśnia formowanie się autora, któremu przyszło dorastać w tak ekstremalnych warunkach, jego przeżycia i doświadczenia, które pchnęły go do podjęcia oporu przeciwko wszechobecnemu uciskowi. Drastyczność niektórych scen zaś potrafi wstrząsnąć czytelnikiem na tyle, że następnie obraz krematorium już nie wydaje mu się wymyślonym.

Lektura omawianej książki nie musi być jednak zbyt przyjemna dla Polaka, a to ze względu na bardzo ambiwalentną postawę rodaków w danym okresie czasu, niestety nie licującym z obrazem bohaterów walczących „za wolność naszą i waszą”. Żeby jeszcze można była autora posądzić o „polakożerstwo”, nic jednak z tych rzeczy, rzetelnie opisuje on również prześladowania doświadczane przez Polaków od Niemców, a na kartach jego książki można się dopatrzyć również i kilku pozytywnych przykładów, z rodziną Mazurków na czele. Dość zresztą powiedzieć, iż liczba ocalałych z Sobiboru uciekinierów, którzy dożyli końca wojny, jest tylko nieznacznie wyższa od liczby bezpośrednio zabitych przez polskich szmalcowników i nacjonalistów.

„Bunt w Sobiborze” to kolejny przyczynek dla niestety wielkiej kroniki ludzkiej podłości i zła. Jednakże tym bardziej jego lektura jest wskazana dla czytelnika każdej narodowości i każdej epoki, by ziścić się mógł napis z Treblinki – nigdy więcej. A czego patrząc na chociażby byłą Jugosławię, Ruandę czy Darfur wciąż nie potrafiliśmy sobie przyswoić…

Autor: Klemens
skomentuj
KOMENTARZE NA TEMAT GRY
więcej komentarzy dodaj komentarz