Michaił Baryatinsky - Czołg Jozif Stalin

ie będę ukrywał, iż w kręgu moich zainteresowań osobistych zaszczytne pierwsze miejsce zajmuje historia wojskowości i szeroko pojęte militaria. Wśród wszelkiej maści narzędzi służących do sprawiania krzywdy bliźniemu znacznym sentymentem darze czołgi. Ot, prywatny głęboki afekt w stosunku do tych stalowych olbrzymów. Przejawia się to nie tylko w namiętnym studiowaniu wszystkich dzieł dotyczących broni pancernej, jakie wpadną mi w ręce - kiedy cierpię na nadmiar czasu potrafię godzinami dłubać przy miniaturowych modelach tych wynalazków. Historia mojego spotkania z tytułową monografią jest dość zwykła i pozbawiona romantyzmu, a przepełniona zwykłą kalkulacją. Pewnego pięknego dnia w pewnej księgarni znalazłem niegrubą broszurkę, sygnowaną logiem Bellony. Na okładce oko przykuła ilustracja przedstawiająca czołg IS-2. Bardziej szokująca była cena – 9.90 PLN. W przyjaznej atmosferze rozstałem się z Mieszkiem I, po czym wróciłem do domu i zagłębiłem się w lekturze.
W działaniach wojennych podstawą sukcesu jest umiejętna adaptacja do aktualnych okoliczności na polu bitwy, i poza nim. Akcja wywołuje reakcję. Pojawienie się ciężkich niemieckich „kotów” wymusiło radziecką odpowiedź technologiczną. Odpowiedzi tych de facto było kilka, a jedną z nich, i to prawdopodobnie najważniejszą było rozpoczęcie prac nad nowym czołgiem ciężkim. Najkrócej (nie jest to artykuł o czołgu, a recenzja książki) rzecz ujmując doprowadziło to do powstania rodziny czołgów o nacechowanej propagandowo nazwie Iosif Stalin – w skrócie IS. Odrywając się na chwilę od obrazu radzieckiej hali produkcyjnej i wróćmy do okładki i dziwnej pisowni. Tytułowy „Jozif Stalin” nie jest w sumie poprawne w języku polskim, jak i rosyjskim. Wydawca powinien zdecydować się na Józef Stalin, albo oryginalne Iosif Stalin. A tak powstaje nam taka lekka językowa szkarada.



Powróćmy znowu do pracujących pełną parą robotniczych fabryk i biur projektowych. Książka Michaiła Baryatinskyiego liczy sobie „ledwie” 103 strony. Paginy te są zapełnione treścią lepiej niż w niejednej obszerniejszej monografii. Mamy tu wszystko co powinno zapewnić jej sukces wydawniczy. Opisy i historię projektów pos
zerzoną nie tylko o główny nurt, ale zahaczającą o różne prototypy, wzbogaconą o zarys zastosowań bojowych. Do tego dochodzi masa zdjęć, ilustracji i bardzo zacnych rycin, przedstawiających zarówno cały czołg, jak i jego poszczególne elementy. Monografia opisuje czołgi IS, IS-2 i IS-3, oraz ich wersje rozwojowe, zahaczając o niektóre konkurencyjne prototypy. Książkę czyta się wręcz świetnie, zwłaszcza z uwagi na podejście autora. Wspomniane 103 strony to teoretycznie niewiele, ale biorąc pod uwagę lapidarność stylu autora można z nich wywieść sporo pożytecznych informacji. Nie brakuje również sporej ilości informacji stricte technicznych, dat i ciekawostek. W pamięć zapadł mi pamięć fragment wspomnień pewnego żołnierza, opisujący co dzieje się z czołgiem po trafieniu głowicą kumulacyjną.

Reasumując – bardzo dobra monografia, w bardzo dobrej cenie. Godne polecenia wszystkim miłośnikom historii wojskowości, entuzjastom broni pancernej, czy modelarzom. Lektura tego typu stanowi świetny punkt zaczepienia dla ogromnej rzeszy fanów gry World of Tanks, którzy niekiedy (co nie jest oczywiście regułą), po kilku partyjkach stają się samozwańczymi wybitnymi znawcami broni pancernej, bezkrytycznie przyjmując to, co serwuje im gra (która choć bardzo grywalna miejscami przypomina kiepski film s-f). Co ciekawe ostatnio dowiedziałem się, iż autor tej pozycji napisał jeszcze książkę o czołgach rodziny T – 34, w którą w najbliższym czasie się w ciemno zaopatrzę.

Autor: Mateusz Cholewiak

Autor: Dziadó
skomentuj
KOMENTARZE NA TEMAT GRY
więcej komentarzy dodaj komentarz