Martin Winstone - Generalne Gubernatorstwo. Mroczne serce Europy Hitlera

Niedawno przechodząc koło witryny regionalnej księgarni w oczy rzucił mi się cykl poświęcony dziejom mojego rodzinnego miasta. Po bliższej analizie spore zdumienie wywołał fakt, że w okresie niespełna połowy tysiąclecia brakuje tomu poświęconego wycinkowi pięciu z nich, przypadającego na lata 1939-1944. Bo i w istocie można zauważyć, iż o ile Polacy ekscytują się niemal po dziś dzień II wojną światową jak Ignacy Rzecki wojnami napoleońskimi, to ich wiedza jest dość kliszowa i ograniczona, tracą oni z pola widzenia fakt, że w tym czasie na tych ziemiach także istniała określona organizacja państwowa, bynajmniej nie będąca Rzeszą. Prosty przykład – sądy polskie zwykły wydawać wyroki „w imieniu Rzeczypospolitej” – a w czyim imieniu takowe judykaty były orzekane (bo były) między II RP a Polską Ludową?
Na to pytanie odpowiedzi nie znajdziemy w książce Martina Winstone’a, ale sądzę, że lektura jej będzie co najmniej frapująca z szeregu innych przyczyn. Nie chodzi mi tutaj bynajmniej o „obcoplemienność” autora, choć i ta może być pewnym atutem, zważywszy chociażby na popularność dorobku Normana Daviesa.

Nie jest to bynajmniej pozycja monumentalna, poświęcona wszelkiego rodzaju tajnikom życia w Generalnej Guberni, przeciwnie, autor koncentruje gros swojej uwagi tylko kilku wątkom zasadniczym, charakteryzującym esencję poszczególnych lat. W konsekwencji niemało dowie się on nie tylko o operacji „Reinhard(t)”, lecz również Palmirach, rzezi wołyńskiej, dzieciach Zamojszczyzny czy partyzantce z lasów parczewskich.



Niestety, prawdziwy pasjonat tematyki drugowojennej jednak nie będzie w stanie uwolnić się od krytyc
yzmu związanego z przyjęciem tego rodzaju formuły – w końcu ile razy można czytać o takiej Czesławie Kwoce etc. czy przewodniku Baedekera po Generalnym Gubernatorstwie tudzież efemerycznej – wręcz neurotycznej – postaci Hansa Franka. Co gorsza, przedmiotowa publikacja nie jest wolna od błędów, czasami dostrzeżonych już przez tłumacza, czasami zaś zbyt jednostronnym zajęciu stanowiska co do materii bynajmniej nie wolnej od kontrowersji.

Co jednak istotne, autora cechuje daleko posunięta ostrożność w formułowaniu sądów. Nie jest to jednak asekuranctwo, lecz raczej mądra świadomość złożoności zjawisk, skutkująca powściągliwością, w szczególności stroniącą od wszelakich generalizacji czy uproszczonych sądów.

„Generalne Gubernatorstwo. Mroczne serce Europy Hitlera” to pozycja wartościowa, choć nie wolna od różnorakich ograniczeń. Wątpliwe jednak, by spotkała się ona z uznaniem osób ukształtowanych na różnych mitach często funkcjonujących w świadomości społecznej – co samo w sobie winno jej autora napełniać dumą.

Ps. Rzeczone wyroki były wydawane „w imieniu prawa”.

Autor: Klemens
skomentuj
KOMENTARZE NA TEMAT GRY
więcej komentarzy dodaj komentarz