Joanna P. Rurarz - Historia Korei

Korea byłaby dla współczesnego Polaka państwem kompletnie nieznanym gdyby nie zupełna efemeryczność bytu państwowego ulokowanego na jej północy, jak też zaawansowanie technologiczne południowej siostry, swego czasu dość śmiało w ramach chociażby Daewoo poczynającej sobie również nad Wisłą. Gdyby jednak poprosić o jakiekolwiek skojarzenie z historią tego zakątka ziemi sprzed ponad wieku, prawdopodobnie jedyną odpowiedzią byłoby milczenie. Nieco ową mgłę niewiedzy rozwiewa książka Joanny P. Rurarz.
Jej „Historia Korei” to nade wszystko jednak publikacja pomyślana w kategoriach podręcznika akademickiego, i to adresowanego raczej do studentów nie „nauczycielki życia”, lecz koreanistyki. W konsekwencji w sposób delikatny i subtelny, jednakże autorka liczy na przychylność czytelnika samą w sobie, pomimo czasami dość uciążliwej formy.



Przyznam szczerze, iż nie bardzo byłem w stanie pojąć koncept rozbijania tekstów „wpadkowych”, swego rodzaju dygresyjnie poświęconych ciekawym w ocenie autorki zjawiskom bądź kwestiom (sam ich dobór trudno skądinąd uznać za specjalnie kontrowersyjny) na kilka kolejnych stron, niejako „konkurencyjnie” wobec wywodu głównego. Nie jest to jakaś bardzo uciążliwa maniera, lecz rodząca pewien dyskomfort ze „skakania” w przód i do tyłu z lekturą.

Autorka konse
kwentnie również posługuje się przyjętą przez siebie transkrypcją dalekowschodnich personaliów, co zasadniczo odbieram pozytywnie, pozwala bowiem zbliżyć się do źródeł. Czasami jednak nieco mniej wyrobiony czytelnik mógłby poczuć się wdzięczny chociażby za przypis informujący, że anonimowy dlań Jiang Jieshi to ta sama osoba, co Czang Kaj-szek.

Z kolei dużym atutem przedmiotowej publikacji jest skupienie uwagi bardziej na wydarzeniach zamierzchłych, bez specjalnego wyróżnienia czasów ostatnich. Często się bowiem zdarza, iż publikacje poświęcone losom jakiegoś narody bądź cywilizacji gros swej uwagi koncentrują na wieku XIX i XX, poświęcając im nieraz nawet połowę, bądź jeszcze większą część tekstu. Książka Joanny P. Rurarz jest wolna od tego feleru.

„Historia Korei” jest pozycją zborną i dość satysfakcjonującą, acz adresowaną raczej do wyrobionego niźli przypadkowego czytelnika. Nie jest to bynajmniej dzieło monumentalne, stanowi ono raczej punkt wyjścia wobec publikacji szczegółowych, jej wartość bynajmniej nie sprowadza się do „raka na bezrybiu”, tego rodzaju ocena byłaby bowiem stanowczo zbyt krzywdząca.

Autor: Klemens
skomentuj
KOMENTARZE NA TEMAT GRY
więcej komentarzy dodaj komentarz