Jarosław Molenda - Zakazana historia odkrycia Ameryki

Dość często mamy wadliwe wyobrażenie kontynentu amerykańskiego w okresie okołokolumbijskim, jako dziewiczego i niemal bezludnego lądu, czekającego na białego odkrywcę i kolonizatora, fałszywość którego to poglądu wykazywał chociażby Charles C. Mann. Z kolei Jarosław Molenda postanowił wykazać, że mitem tego samego rodzaju jest przekonanie, że odkrywcą tego lądu był Kolumb.
Opowieść zaczyna się niejako zgodnie z przewidywaniami, mianowicie autor przedstawia losy odkrycia Grenlandii oraz Nowej Fundlandii – zwanej Winlandią – przez wikingów, co współcześnie stanowi już niekwestionowany element paradygmatu. Sama jednak historia tego odkrycia – początkowo traktowanego w kategoriach mrzonki i fantasmagorii, później zaś „awansowanego” do rangi faktu z podręczników historycznych, a to wobec namacalnych i niekwestionowalnych dowodów – składnia Jarosława Molendę do snucia jeszcze dalej idących wniosków.



Autor bowiem oręduje za tezą, iż kontakty ponadatlantyckie – a także ponadpacyficzne – winny się datować na czasy znacznie dawniejsze, a mianowicie nie tylko imperium rzymskiego, co rządy faraonów czy antycznych władców chińskich.

Co niepozbawione znaczenia, tezy swe opiera na
wielu źródłach uważanych za kanoniczne, a przynajmniej za poddające się łatwej weryfikacji, by wskazać chociażby na mozaiki z pompejańskich willi, na których widnieje owoc o wyglądzie rażąco zbliżonym do ananasa. Nie zawsze jednak „oczywistości” dla autora są takowymi dla czytelnika, choćby odnośnie wyglądu owocu. Pamiętać też należy, że szereg roślin hodowlanych wieki temu wyglądało znacząco inaczej od ich współczesnych odpowiedników, by przypomnieć chociażby znany kazus arbuza.

„Zakazaną historię odkrycia Ameryki” traktować bowiem należy w kategoriach głosu w dyskusji a nie rekapitulacji poglądów stron sporu. Autor zajmuje bowiem wyraźne stanowisko i przedstawia argumenty na jego poparcie, zarzuty i zastrzeżenia oponentów jednak zdawkowo zbywając, korzystając z klasycznych schopenhauerowskich trików erystycznych (aczkolwiek niekoniecznie czyniąc to intencjonalnie).

Jest to jednak książka wartościowa, niewątpliwie bowiem poszerza horyzonty i skłania ku krytycznemu myśleniu, a przynajmniej rewizji niektórych poglądów, co wręcz i przesądów. A jako że jest napisana wdzięcznym językiem, stanowi całkiem przyjemną lekturę.

Autor: Klemens
skomentuj
KOMENTARZE NA TEMAT GRY
więcej komentarzy dodaj komentarz