Ira Berlin - Pokolenia w niewoli
Amerykański historyk postanowił zająć się bowiem przedmiotowym zagadnieniem kompleksowo, to jest poczynając od czasu przybycia pierwszych Afrykanów na kontynent amerykański, kończąc zaś na zakończeniu wojny secesyjnej i krótko omawiając okres wtedy dopiero zainicjowany. Już samo przyjęcie takiej metody zmusiło go do wyodrębnienia czterech różnych epok, w czasie których sytuacja prawna i faktyczna niewolników i ich potomków była znacząco odmienna. Co więcej, obszar Stanów Zjednoczonych był na tyle rozległy i zróżnicowany pod względem geograficznym i klimatycznym, a w konsekwencji również i gospodarczym, że konieczne było omawianie każdego z tych okresów oddzielnie w odniesieniu do poszczególnych regionów.
Przykładowo więc Pierwsi amerykańscy niewolnicy nie byli, jak przekonuje autor, „ciemną masą roboczą”, przeciwnie, przybysze ci w dużej mierze stanowili elitę swej społeczności, władali oni bowiem biegle wieloma językami, cechowali się zaś dużym sprytem i zaradnością życiową, w związku z czym ich relacje z „panami” miały charakter bardzo często partnerski, dość swobodnie wchodzili oni w interakcje z innymi kolonistami, ujmowane zresztą w stosowne ramy prawne.
Nieprawdziwa – przynajmniej nie zawsze – jest również druga klisza amerykańskiego niewolnika jako osoby szukającej ucieczki w religii chrześcijańskiej. Przeciwnie, Ira Berlin dowodzi, że przez pierwsze dwa wieki niewolnictwa afrykańscy przybysze i ich przodkowie – przynajmniej w angielskich koloniach – stronili od dziwnej i obcej dla nich wiary, postrzegając ją jako wytwór społeczeństwa stosującego wobec nich przemoc i niesprawiedliwość. Dopiero później w grupie tej nastąpiła zmiana, w dużej mierze pod wpływem ewangel
ikałów, głoszących z powołaniem się na Pismo Święte idee powszechnej równości i braterstwa.
Wielkim atutem książki Berlina jest jej obszerne zakorzenienie w źródłach z epoki, czasami wręcz nieco przesadne, dowodzące bowiem tez już wcześniej uznanych przez czytelnika. W ten jednak sposób autor niejako „uczłowieczył” swe dramatis personae, pozwolił odbiorcy spojrzeć w sposób mniej naukowy, „statystyczny” na prezentowane zdarzenia i ich twórców.
Niestety, taki „humanistyczny” styl może jednak stworzyć u czytelnika wrażenie – a nie mam wątpliwości, iż nastąpiłoby to ewidentnie wbrew intencjom twórcy – iż amerykańskie niewolnictwo, jakkolwiek było zjawiskiem nagannym, to jednak nie aż tak, jak przedstawiali to pisarze abolicjonistyczni. „Punktowanie” przez autora wszelkich przejawów oporu czy negocjacji pomiędzy właścicielami a niewolnikami – wszak bardzo ciekawych – może jednak prowadzić do zaburzenia proporcji z sytuacjami, gdy o niczym takim nie mogło być mowy.
Bardzo ciekawym zagadnieniem poruszanym przez Berlina – a unikalnym na polskim rynku – jest kwestia losów społeczeństwa wolnych Murzynów, czy to wyzwolonych, czy też stanowiących potomków takowych wyzwoleńców – w okresie sprzed uchwalenia XIII Poprawki do amerykańskiej konstytucji federalnej. Wbrew pozorom nie byli to wyłącznie mieszkańcy gett miast Północy, a swoje miejsce potrafili oni znaleźć nawet w najbardziej konserwatywnych stanach południowych.
„Pokolenia w niewoli” stanowią bardzo wartościową pozycję dla wszystkich tych, którzy chcieliby choć trochę pogłębić swą wiedzę na temat społeczeństwa „alternatywnego” wobec osób, które tworzyły pierwszą nowożytną republikę i konstytucję deklarującą równość. I jakkolwiek książka ta ma swoje wady, to są one na tyle nieznaczne, iż nie powinny zniechęcać do sięgnięcia po nią nawet zapominając o fakcie, że niczego lepszego na polskim rynku obecnie nie ma.
Autor: Klemens
Przykładowo więc Pierwsi amerykańscy niewolnicy nie byli, jak przekonuje autor, „ciemną masą roboczą”, przeciwnie, przybysze ci w dużej mierze stanowili elitę swej społeczności, władali oni bowiem biegle wieloma językami, cechowali się zaś dużym sprytem i zaradnością życiową, w związku z czym ich relacje z „panami” miały charakter bardzo często partnerski, dość swobodnie wchodzili oni w interakcje z innymi kolonistami, ujmowane zresztą w stosowne ramy prawne.
![]() |
Nieprawdziwa – przynajmniej nie zawsze – jest również druga klisza amerykańskiego niewolnika jako osoby szukającej ucieczki w religii chrześcijańskiej. Przeciwnie, Ira Berlin dowodzi, że przez pierwsze dwa wieki niewolnictwa afrykańscy przybysze i ich przodkowie – przynajmniej w angielskich koloniach – stronili od dziwnej i obcej dla nich wiary, postrzegając ją jako wytwór społeczeństwa stosującego wobec nich przemoc i niesprawiedliwość. Dopiero później w grupie tej nastąpiła zmiana, w dużej mierze pod wpływem ewangel
Wielkim atutem książki Berlina jest jej obszerne zakorzenienie w źródłach z epoki, czasami wręcz nieco przesadne, dowodzące bowiem tez już wcześniej uznanych przez czytelnika. W ten jednak sposób autor niejako „uczłowieczył” swe dramatis personae, pozwolił odbiorcy spojrzeć w sposób mniej naukowy, „statystyczny” na prezentowane zdarzenia i ich twórców.
Niestety, taki „humanistyczny” styl może jednak stworzyć u czytelnika wrażenie – a nie mam wątpliwości, iż nastąpiłoby to ewidentnie wbrew intencjom twórcy – iż amerykańskie niewolnictwo, jakkolwiek było zjawiskiem nagannym, to jednak nie aż tak, jak przedstawiali to pisarze abolicjonistyczni. „Punktowanie” przez autora wszelkich przejawów oporu czy negocjacji pomiędzy właścicielami a niewolnikami – wszak bardzo ciekawych – może jednak prowadzić do zaburzenia proporcji z sytuacjami, gdy o niczym takim nie mogło być mowy.
Bardzo ciekawym zagadnieniem poruszanym przez Berlina – a unikalnym na polskim rynku – jest kwestia losów społeczeństwa wolnych Murzynów, czy to wyzwolonych, czy też stanowiących potomków takowych wyzwoleńców – w okresie sprzed uchwalenia XIII Poprawki do amerykańskiej konstytucji federalnej. Wbrew pozorom nie byli to wyłącznie mieszkańcy gett miast Północy, a swoje miejsce potrafili oni znaleźć nawet w najbardziej konserwatywnych stanach południowych.
„Pokolenia w niewoli” stanowią bardzo wartościową pozycję dla wszystkich tych, którzy chcieliby choć trochę pogłębić swą wiedzę na temat społeczeństwa „alternatywnego” wobec osób, które tworzyły pierwszą nowożytną republikę i konstytucję deklarującą równość. I jakkolwiek książka ta ma swoje wady, to są one na tyle nieznaczne, iż nie powinny zniechęcać do sięgnięcia po nią nawet zapominając o fakcie, że niczego lepszego na polskim rynku obecnie nie ma.
Autor: Klemens