David McCullough - Pionierzy. Ludzie, którzy zbudowali Amerykę

Hasło „Go west!” nad Wisłą zwykło się kojarzyć – o ile w ogóle – z piosenką autorstwa Pet Shop Boys, również niezrozumiałą w swej istocie. Tymczasem tak naprawdę ukształtowało ono Ameryką (gringo), a jego elementy po dzień dzisiejszy stanowią składową mentalności narodu Wujka Joe. A jak to się zaczęło?
Książka opowiada o fazie kolonizacji, która zaistniała wraz z powstaniem Stanów Zjednoczonych Ameryki jako niepodległego bytu i dobiegła swego kresu w momencie wybuchu wojny secesyjnej. Jak na pozycje historyczne jest to umiarkowanie rozległy przedział, w tym konkretnym przypadku jest on jednak ze wszech miar dobrze uzasadniony.



Niestety największą przywarą przedmiotowej publikacji jest fakt, że jej tytuł oraz pierwsze strony w istocie obiecują znacznie, znacznie więcej, niż czytelnik w istocie uświadczy podczas lektury. Nie jest to bowiem opowieść o rozroście tzw. Ameryki po zakończeniu ichniejszej rewolucji, lecz ogranicza się ona wyłącznie do wycinka właściwego dla górnego biegu Ohio. Próżno więc tu szukać opowieści o Dzikim Zachodzie, o mormonach czy podboju Teksasu, Zachodnie Wybrzeże pojawia się zaś tylko w charakterz
e bardzo krótkiej wzmianki o kalifornijskiej gorączce złota, i to wyłącznie jako przyczynie śmierci jednego z członków klanów, wokół których koncentruje się uwaga autora.

„Pionierzy” pióra Davida McCullougha jednak nawet o współczesnym stanie Ohio i jego bezpośrednim sąsiedztwie traktują dość pobieżnie, gros uwagi koncentrując wokół pierwszej założonej tam miejscowości, a mianowicie Marietcie, oraz dosłownie kilku postaciach, tyleż istotnych dla dziejów tamtego regionu, co i zapewne zapamiętanych dzięki pozostawionym przez siebie źródłom. Autor nie jest nowatorski w tej konwencji, nawet nie próbuje on jednak uzasadnić takiego a nie innego zawężenia swej uwagi.

Przedmiotowej książce nie sposób postawić sensownych warsztatowych zarzutów, acz nie sposób nie odnieść wrażenia, że autor tyleż nadużył tematu, a zarazem pozbawił go „zębów”, czyniąc całość mniej zajmującą, niźli mogła się stać. I choć wielu czytelników odczuwa ciarki na samą myśl o różnorakich danych statystycznych, śmiem jednak twierdzić, iż bardziej chętne sięgnięcie po nie mogłoby całości tylko pomóc.

Autor: Klemens
skomentuj
KOMENTARZE NA TEMAT GRY
więcej komentarzy dodaj komentarz