Thea: The Awakening

Thea: The Awakening
Sztab VVeteranów
Tytuł: Thea: The Awakening
Producent: MuHa Games
Dystrybutor: CD Projekt
Gatunek: Strategiczna/RPG
Premiera Pl:2016-04-29
Premiera Świat:
Autor: Matis
Ocena
czytelników 61 GŁOSUJ
OCENA
REDAKCJI 80% procent
Głosuj na tę grę!

Thea: The Awakening - recenzja wersji na PS4

Ostatnimi laty można zaobserwować wzrost zainteresowania szeroko pojętym folklorem północnoeuropejskim i wczesnym średniowieczem. Na ekranach telewizorów i kin rekordy popularności biją produkcje, w tym i historyczne, traktujące o Wikingach, ich życiu, wyprawach łupieżczych i wierzeniach. Na półkach księgarń pojawiają się publikacje związane z mitologią nordycką, jak i szeroko pojętą historią wojowników z Północy. Efektem ubocznym mody na Wikingów, przynajmniej, na terenie Polski stał się także wzrost zainteresowania naszych „krajowych” odbiorców tzw. rodzimowierstwem, jak i historią Słowian. W tle powyższego trendu mieści się debiutanckie działo dewelopera Muha Games, Thea.
thea-the-awakening-recenzja-wersji-na-ps4-16042-1.jpg 1W Thea wcielamy się w jednego z kilku bogów z panteonu bóstw słowiańskich i prowadzimy nasz (początkowo skromny i kameralny) lud ku … próbie przetrwania. Świat, w jakim osadzona jest gra, jest wyczuwalnie inspirowany wierzeniami i bestiariuszem Słowian, przy czym tym, co czyni grę tym bardziej wyjątkową, jest to, że jest to świat postapokaliptyczny. Jest to o tyle ciekawe, o ile znaczna część graczy, myśląc o klimatach postapokaliptycznych instynktownie będzie zmierzać ku wizji świata futurystycznego zniszczonego przez ultranowoczesną broń i odwieczną pychę gatunku ludzkiego. Tym razem kataklizm dotknął realia, jakie można śmiało nazwać wczesnośredniowiecznymi. Jako bóstwo – patron - poprowadzimy naszą małą osadę ku próbie przetrwania w niegościnnym świecie. Z jednej strony do obowiązków gracza należy rozbudowa siedliska i przydzielanie jego (bardzo nielicznych mieszkańców) do rożnych prac typowych dla epoki – zbieractwa, polowania, wytwarzania narzędzi czy budowy zabudowań. Z drugiej strony, obok rozbudowy osady gracz może formować z mieszkańców sioła ekspedycje, które będą przemierzać zniszczony świat w poszukiwaniu surowców, przydatnych (pomocnych) lokacji i zarazem pchać warstwę fabularną do przodu. Każdy z naszych nielicznych podopiecznych (których „uzyskujemy” głównie w drodze tradycyjnego przyrostu naturalnego, przy czym są pewne wyjątki) posiada własny zestaw cech, predyspozycji – jak i indywidualizujący go inwentarz. Choć sama gra na pierwszy rzut oka przypomina Cywilizację, to na pozorach (i turowym systemie rozgrywki) podobieństwa się różnią. W zakresie mechaniki mamy do czynienia z krzyżówką gry strategicznej (wytwarzanie i gospodarka surowcami, rozwój osady), gry paragrafowej (losowe wydarzenia, jak i oznaczone na mapie spotkania otwierają drzewko „wyborów” jakie prowadzić mogą do rożnych finałów) oraz … gry karcianej (walki i testy mają postać prostej gry karcianej, w której karty naszych bohaterów konfrontują się z kartami symbolizującymi wyzwanie – czy to fizyczne w postaci walki, czy to wyzwanie innego rodzaju, vide negocjacje czy walka z zatruciem). Jeśli do powyższego dodamy bardzo silny wątek przetrwania, jaki przejawia się w tym, że nasze postaci muszą wyżywić się, gospodarować opałem i konfrontować się z różnorakimi nieprzychylnymi im siłami, oraz równie silny aspekt fantastyczny (przyjdzie walczyć nam – jak i koegzystować z rożnymi baśniowymi stworami rodem z bestiariuszy słowiańskich) możemy wyobrazić sobie wyjątkowość tej gry.

W zakr
esie wniosków podzielam w znacznej mierze zapatrywania Klemensa, jakie przedstawił w swojej recenzji. Dodać mogę, że przy grze bawiłem się (jak i wciąż bawię się) bardzo dobrze. Moim zadaniem jako recenzenta było przetestować grę na konsoli Playstation 4. Aby nie trzymać czytelników w napięciu od razu oświadczam – jest bardzo dobrze.

W czasach tzw. młodości (przy czym teraz też szczególnie stary się nie czuję) byłem bardzo nieprzychylny konsolom wszelakim. Do wynalazków tego typu przekonałem się wtedy, kiedy moja praca zaczęła opierać się w znacznej mierze na wielogodzinnym operowaniu na komputerze. Po 8-12 godzinach pisania przed monitorem, po powrocie do domu niekiedy reaguję na mój domowy komputer alergicznie. Z czasem okazało się, że okresowy wstręt do korzystania z komputera w domu łatwo oszukałem grając na konsoli, przed telewizorem. Choć korzystanie z pada jako kontrolera bywa niekiedy ograniczeniem względem myszki i klawiatury (zwłaszcza przy grach typu FPS), to w ciągu ostatnich kilku lat opanowałem obsługę tego medium na dość przyzwoitym poziomie. Kiedy dowiedziałem się, że będę miał recenzować strategię w wydaniu konsolowym poczułem pewien lekki niepokój, ale i zaciekawienie – jak twórcy rozwiążą sterowanie w gatunku – jakby się wydawało – od lat zarezerwowanym dla komputerów PC.

Sterowanie w konsolowym wydaniu Thea opiera się – czego można było się domyśleć – na padzie. W grze nie ma kursora. Zaznaczenie jednostki (ekspedycji) bądź miasta wymaga „przewinięcia” ekranu nad interesujący nas obszar interaktywny, który automatycznie ulegnie podświetleniu i będzie możliwym jego wybranie. Mapę przewijamy lewą gałką analogową, bądź „krzyżakiem”. Poza tym istnieje możliwość przeskakiwania pomiędzy ekspedycjami a osadą za klawiszy R1 i R2, dzięki czemu, jeśli nasze ekspedycje porozchodziły się po całej mapie, gracz może szybko dotrzeć do istotnej dla niego grupy swoich podopiecznych. Po „zaznaczeniu” osady albo miasta pojawia się na środku ekranu oparte na okręgu menu, na którym możemy za pomocą klawiszy kierunkowych czy „analoga” wybrać interesującą nas opcję, w postaci np. ekwipunku (zapasów) czy trybu ruchu. Ekrany osady czy ekspedycji są tak skonstruowane, że można szybko przemieszczać się po interaktywnych polach przy użyciu tzw. krzyżaka (d-pada) bądź gałki analogowej. Menu ekspedycji i osady składają się z kilku pomniejszych menu tj. „przegląd, produkcja, wyposażenie, ekwipunek,thea-the-awakening-recenzja-wersji-na-ps4-16042-2.jpg 2 zapasy” - pomiędzy którymi przemieszczamy się tzw. triggerami, tj. przyciskami R2 i L2. Plansza podzielona jest na heksy, więc przemieszczanie ekspedycji pomiędzy obszarami mapy nie stanowi żadnego problemu, zwłaszcza, że przy uruchomieniu trybu ruchu graczowi towarzyszy precyzyjny znacznik, jaki ułatwi nam poprowadzenie trasy. Znacznik ten wskazuje również ile punktów ruchu kosztować będzie dane przemieszczenie się. W każdym momencie z mapy głównej za pomocą przycisku „kółka” możemy wejść do menu gry, które umożliwi nam choćby prowadzenie badań, przeniesienie się do osady, czy zapisanie gry. Przycisk „trójkąta” służy generalnie do zakończenia tury. „Kwadrat” służy do wyświetlania zasobów na mapie, a „X” do zatwierdzania decyzji.

Przy grze spędziłem kilka dobrych godzin. Do sterowania przyzwyczaiłem się bardzo szybko. Jest ono na tyle dobre, że (zwłaszcza wobec turowego charakteru gry) ani chwili nie tęskniłem za myszką i klawiaturą. Jednocześnie zastrzegam, że nigdy w „pecetową” wersję Thea nie zagrałem – i zagrać nie zamierzam, gdyż jest mi po prostu zbędna. Wydanie konsolowe ma świetny interfejs, jest w pełni stabilne i działa bardzo szybko. Jedyne (drobne) mankamenty jakie zauważyłem, to pojawiające się – bardzo rzadko (w polskiej wersji w jaką grałem) gdzieniegdzie nieprzetłumaczone angielskie zwroty. Poza tym nie miałem do działania gry żadnych zastrzeżeń. Jednocześnie z redakcyjnej rzetelności informuję, że grę testowałem na Playstation 4 w wersji Pro i nie wiem, jak gra zachowywałaby się na „zwykłej” PS4, przy czym podejrzewam, że powinna działać równie dobrze. Jedyną wadą sterowania jest – nomen omen – sam pad do PS4, którego wewnętrzny akomulator szybko się rozładowuje, co zaś skutkuje koniecznością gry na kablu – do czego już się przyzwyczaiłem.

Reasumując, konsolową wersję grę Thea oceniam bardzo dobrze. Twórcy dopracowali sterowanie w ten sposób, że myszka i klawiatura okazały się zbędne. Konstrukcja interfejsu umożliwia płynne i precyzyjne przelewanie wewnętrznych planów – na komputerowy ekran. W toku testów ani razu nie pomyślałem, że wolałbym grę testować na komputerze – co nie jest wcale takie oczywiste. Dla przykładu – w toku kilku pierwszych godzin w Divinity: Original Sin w wersji konsolowej wielokrotnie zastanawiałem się, czy nie wolałbym delektować się grą w wersji komputerowej. Wówczas irytowały mnie ograniczenia pada jako manipulatora – których to ograniczeń w Thea w ogóle nie poczułem.

Innymi słowy – polecem!

Autor: Matis
skomentuj
KOMENTARZE NA TEMAT GRY
więcej komentarzy dodaj komentarz
RECENZJE CZYTELNIKÓW
ILOŚĆ RECENZJI - ŚREDNIA OCENA - % więcej recenzji dodaj recenzję