Sztab VVeteranów
Tytuł:
Producent:
Dystrybutor:
Gatunek:
Premiera Pl:
Premiera Świat:
Autor: Hunter
Ocena
czytelników GŁOSUJ
OCENA
REDAKCJI % procent

Poniedziałkowy Serwis Stratega Subiektywnego - Hybrydy

Strategia, jeden z tych gatunków, któremu wiele zawdzięczamy. Pojawiło się wiele wspaniałych pozycji strategicznych z różnych podgatunków. Mamy już kultowe tytuły strategiczne w kategorii RTSów, mamy też gry absolutnie kultowe jeżeli chodzi o strategie turowe czy też pozycje ekonomiczne. XXI wiek wymusza na nas jednak coś zupełnie nowego, dlatego twórcy starają się wypróbować zupełnie nowe rzeczy – hybrydy, czyli połączenie gier strategicznych z zupełnie odmiennymi gatunkami gier. Jak to w praktyce niektórym wyszło?
poniedzialkowy-serwis-stratega-subiektywnego-hybrydy-8272-1.jpg 1Hybryda, czyli połączenie. Stworzenie czegoś nowego z dwóch, dobrze nam znanych elementów. W założeniu to nie jest nic trudnego. Jak to jednak wygląda w praktyce? Cóż, jest nieco ciężej. Tym bardziej, jeżeli chcemy mówić o grach strategicznych. Wbrew pozorom bardzo ciężko jest stworzyć dobre połączenie gry strategicznej z innym gatunkiem gier, tak, żeby nie wyszła z tego bezsensowna papka. Oczywiście niektórym się to udało, a pierwszym tytułem tego typu, który odniósł niekwestionowany sukces jest seria Heroes of Might and Magic, którą można nazwać protoplastą tak spektakularnych mieszanek jednakże z drugiej strony trzeba przyznać, że twórcy bardzo ostrożnie stąpali po tym cienkim lodzie. Mimo tego, że HoMM poszedł o krok dalej niż jego starszy brat (King's Bounty) to w dalszym ciągu były to posunięcia bardzo ostrożne przez co serię o bohaterach miecza i magii można bardziej podpiąć pod strategię turową z elementami RPG niźli typową hybrydę. Na takowe trzeba było czekać znacznie dłużej.

Jedną z pierwszych gier, które wprowadzały element hybrydowy był Dungeon Keeper. Ta legendarna już gra pozwalała opętać jednego z naszych podwładnych. Wtedy to RTS zamieniał się w prostego FPSa, gdzie mogliśmy biegać po stworzonych przez nas piwnicach i własnoręcznie (z pomocą sztucznej inteligencji) odpierać ataki wrogów. W dalszym ciągu był to jednak mały, nic nie znaczący dodatek. Element, który sprawiał frajdę przez pierwsze kilka dni gry po to, by w następnych potyczkach zostać zupełnie zignorowanym. Na pierwsze hybrydy z prawdziwego zdarzenia musieliśmy poczekać nieco dłużej. Dopiero w roku 2000 pojawiły się pierwsze dwie, głośne produkcje, które wymuszały na nas korzystanie z udogodnień więcej niż jednego gatunku. A mowa tu oczywiście o Giants: Citizen Kabuto i Sacrifice.

Te dwa tytuły jednak znacznie się od siebie różniły – mimo tego, że wielu chciało je porównywać. Sacrifice był czymś w rodzaju „zabawy w summonera”. Wybieraliśmy jednego z dostępnych magów i prócz rzucania czarów ofensywnych/defensywnych, mieliśmy jeszcze pod ręką czary przywołujące czyli takie, które przyzywały pod naszą opiekę miniony. Giants jednak, w przeciwieństwie do Sacrifice był hybrydą na zasadzie „ta misja to fps, a ta misja to mieszanka fpsa z rtsem, jakieś sprzeciwy?”. W Obywatelu Kabuto mieliśmy do czynienia z kilkoma misjami, w którym mieliśmy możliwość wybudowania centrum dowodzenia, a naszym zadaniem było przeprowadzenie ataku na stację wroga. Oprócz standardowego trybu RTS cały czas mieliśmy możliwość przełączenia się z powrotem na kamerę zza pleców naszego bohatera. Dzięki temu, akcję kontrolowaliśmy tak naprawdę z dwóch różnych punktów i musieliśmy pilnować dwóch rzeczy – naszej stacji i naszego bohatera. Jednakże sytuacja się powtarza – hybrydy wciąż nie mogły zdobyć odpowiedniej popularności. Owszem, połączenie dwóch gatunków zostało nakreślone w Giants bardzo grubymi liniami, również wykonanie było na najwyższym poziomie. W tym przypadku jednak, wiele innych zalet tegoż tytułu spowodowało, że element hybrydowy znalazł się gdzieś na szarym końcu, gdzie dużo ludzi go po prostu nie zauważyło. I ponownie, na prawdziwy przełom w temacie hybryd czekać musieliśmy aż do roku 2003 (a w Polsce 2004) do wydania gry, która już od samego początku reklamowana była jako „spektakularne połączenie gry RTS i produkcji RPG”, a zwała się ona SpellForce: Zakon Świtu.

Czy ktoś o SpellForce nie słyszał? Ciężko mi w to uwierzyć. Z dwóch powodów. Pierwszym z nich był fakt, że była to „hybryda pełną gębą”, która nie dość, ze wprowadzała dużo świeżości do tematu to w dodatku zbierała same pozytywne oceny. Drugim powodem był fakt, że gra już od samego początku była bardzo tania i była jedną z tych, które najszybciej trafiły do znanej i lubianej serii eXtra Klasyka. SpellForce był grą wyjątkową, grą, w której przez cały czas mieliśmy do czynienia z połączeniem tych dwóch, jakże popularnych
gatunków. Niewykorzystanie jakiegokolwiek z nich zamykało przed nami możliwość pomyślnego ukończenia poszczególnych map. Gracz miał na głowie naprawdę wiele. Musiał przede wszystkim zadbać o to, aby jego awatar był odpowiednio przygotowany. Bohater miał oddzielny ekwipunek i swoje własne punkty doświadczenia. Te zdobywaliśmy w iście standardowy sposób – od mordowania wszystkiego co otoczone było czerwonym pierścieniem po wykonywanie questów i popychanie do przodu fabuły. Jak widzicie możliwości zatem było wiele. Ponadto, drugą rzeczą, o której nie mogliśmy zapominać to była nasza armia, a bez niej było wręcz niemożliwym przedarcie się przez obóz wroga. W ten oto sposób wędrowaliśmy pomiędzy widokiem zza pleców naszego herosa, a widokiem z lotu ptaka. Pilnowaliśmy by nasz bohater miał przynajmniej jeden punkt HP, dbaliśmy o to, by zawsze mieć za swoimi plecami, przynajmniej kilkuosobowy oddział i braliśmy udział w epickiej przygodzie. Gra dotychczas doczekała się dwóch dodatków, kontynuacji i dwóch dodatków do sequela. Drugi dodatek zaś premierę miał dopiero dwa miesiące temu. To daje spore nadzieje, że seria jeszcze nie zakończyła swojego żywotu.

SpellForce zapoczątkował wielki „boom” na hybrydy. Boom, który niestety dość szybko ucichł i z wielkich zapowiedzi wielu interesujących projektów wiele nie ujrzało w ogóle światła dziennego. Do tych bardziej interesujących zaliczyć można drugą odsłonę gry sieciowej Savage. Już pierwsza jej część oferowała interesujące połączenie RTSa z sieciowym FPSem jednakże wiele elementów kulało. Dopiero druga część, wydana w roku 2008 spełniła wszystkie obietnice złożone przez twórców. Znacznie poprawione elementy RTS/FPS oraz dodane elementy cRPG spowodowały, że gra odniosła sieciowy sukces. Pytanie jednak brzmi, czy tak by się właśnie stało gdyby nie SpellForce.

W dzisiejszych czasach im dalej brniemy w temat hybryd tym... niestety coraz mniej ciekawszych produkcji się pojawia. Jedną z ciekawszych okazuje się być projekt Paradoxu, w którym mamy do czynienia z mieszanką RTSa i FPSa, a wszystko w bajecznej polewie steampunku i zabawy z czasem. Brzmi jakby był to pomysł bardzo pokręcony i w rzeczy samej tak też jest. Jednak zadajmy sobie pytanie – czy to właśnie nie takich, pokręconych pomysłów szukamy?

Ciekawym projektem „hybrydowym” (cudzysłów zastosowany celowo gdyż nie można w tym przypadku mówić bezpośrednio o hybrydzie) był EndWar sygnowany nazwiskiem Toma Clancy'ego. Możliwość kierowania jednostkami przez specjalnie przygotowany headset oraz praca kamery i tryb prowadzenia rozgrywki dający skojarzenia z pracą dziennikarską zapowiadały się bardzo ciekawie. Koniec końców jednak skończyło się na kolejnym średniaku, a – wbrew szumnym zapowiedziom – skończyliśmy z przeciętną strategią w rękach.

Ostatnimi czasy, bardzo ciekawym projektem okazał się bez dwóch zdań „Orcs Must Die!”. Było to spektakularne połączenie gry typu tower defense z grą akcji rozgrywaną z poziomu trzeciej osoby. Cała hybryda została przygotowana na bardzo prostej zasadzie – szkieletem gry był klasyczny Tower Defense, jednakże w każdej chwili mogliśmy przestać stawiać kolejne pułapki i wziąć sprawy w swoje ręce. Wtedy to kamera przechodziła na plecy naszego herosa i sami mogliśmy zająć się siekaniem zielonoskórych potworków. Pomysł prosty, ale jakże przyjemny. No bo w końcu ja rozumiem, że mordowanie za pomocą pułapek może się w końcu znudzić, ale przy użyciu dwuręcznego topora? Tej formy rozgrywki jeszcze nigdy nie miałem dosyć.

Jak zatem przedstawia się przyszłość gier hybrydowych? Bardzo niepewnie mówiąc szczerze. Kiedyś było tego naprawdę sporo. Pomijając głośnego SpellForce'a, mieliśmy wspomniane Giants czy Sacrifice. Był też bardzo dobrze oceniany Kingdom Under Fire i parę innych. Na chwilę obecną również możemy się cieszyć niektórymi tytułami, ale są to raczej gry niezależne. Mam jednak szczerą nadzieję, że ta sytuacja się zmieni i w końcu będziemy mogli na nowo spotkać się z porządną hybrydą. I oby zdążyli taką zrobić zanim znudzi mi się drugi dodatek do SpellForce 2.

Autor: Hunter
skomentuj
KOMENTARZE NA TEMAT GRY
30.08.2022 | m237 » "Matilda II - twardy orzech" Zdjęcie przedstawiają
07.01.2014 | delux » Skorzenny nigdy nie był generałem majorem tylko po
16.06.2013 | Vodayo » Czysta matematyka i zapewne bliska prawdy. Słabośc
29.09.2012 | Podromca4321 » Dzięki nawet niewyobrażanie sobie jak mi to pomogł
17.04.2012 | Turel » Sejmitar: W wolnym tłumaczeniu znaczy tyle co sza
więcej komentarzy dodaj komentarz
RECENZJE CZYTELNIKÓW
ILOŚĆ RECENZJI - ŚREDNIA OCENA - % więcej recenzji dodaj recenzję