Sztab VVeteranów
Tytuł:
Producent:
Dystrybutor:
Gatunek:
Premiera Pl:
Premiera Świat:
Autor: Klemens
Ocena
czytelników GŁOSUJ
OCENA
REDAKCJI % procent

Kronika Gamblerowa Klemensa

Kronika gamblerowa Klemensa



Heh, to w końcu i ja trochę się popowzruszam :)))

Początki były mgliste, słowo "komputer" było synonimem słów "maszyna do zabawy". Pamiętam, jak u jednego krewniaka zobaczyłem Spectruma... Hec, wpatrywałem się w monitor, na którym brat cioteczny próbował mi w mocno ograniczonym czasie zademonstrować maksymalnie dużo gier. Jedną z nich były owe "motory", na których wywracałem się już na pierwszym zakręcie, oraz wspaniałe "Commando", jak dla mnie wtedy totalnie za trudne, jednakże nie mogłem oderwać wzroku od obrazu dzielnej zbitki pikseli eksterminującej inne zbitki pikseli. Zauroczenie!

W międzyczasie pogrywałem w "ruskie" mini gierki - astronautów, ośmiornice, kucharzyka. Pierwszą były zresztą "wyścigi", w których osiągnąłem niesłychane mistrzostwo. Moi znajomi starsi ode mnie o 10 i więcej lat patrzyli zachwyceni na moje wyczyny( sorki za samochwalstwo, ale tak było! :)). Doszedłem do tego, ze potrafiłem "jechać" przez trasę przez kilka minut Z ZAMKNIĘTYMI OCZYMA, kierując się samym słuchem( empirycznie i przy świadkach sprawdzone)!

Następnym ważnym przeżyciem było zakupienie przez mego tatę na miejskim bazarze jakichś "ruskich" gier wideo, nazwanych przeze mnie na wyrost komputerem. Miały one jakiś( spory!) zasób gier w pamięci oraz miejsce na dodatkowy kartrige, z którego jednak nigdy nie skorzystałem. Z tamtych pięknych czasów pamiętam niewiele gier - były "chowanki", był "tenis", było jeszcze kilka innych gier. Ale było też coś niesamowitego - pierwsza gra( zapomniałem tytuł, ale ktoś z Was z pewnością wie) polegała na sterowaniu samolocikiem lecącym w gore planszy, niszczącym wszystko na swej drodze i unikającym podobnego losu. Drugim była gra absolutnie w stylu słynnego "Froga".

W międzyczasie mój drugi brat cioteczny zakupił C64, które jednak nie przypadło mi za bardzo do gustu. Rok później ja z kolei miałem I Komunię Świętą. Wiedziałem znakomicie, co chciałem zakupić za podarowane pieniądze - komputer, którym była Amiga 500( z 1Mb, jak u Mao). Pierwszą grą był "Archipelagos" ale wieszał się po kilku minutach. Grałem w różne platformówki, Cannony Foddery, cudownego Dribblinga i Sensible'a, wspaniałego Desert Strike'a aż do sądnego dnia - gdy mój "zaktualizowany" od C64 przez A500 do Amigi 1200 brat przyniósł mi "Settlersów". Byłem stracony dla świata. Jedynkę mam zainstalowana nawet obecnie na pececie i już( heh, klasa maturalna) jak w coś gram, to tylko w nich. Na Osadnikach( znam ich perfekcyjnie - kto z Was zna metodę "na pasożyta" i inne sekrety?) ustaliłem mój rekord - 20 godzin bez przerwy. Wiem, ze dość mizerny, ale weźcie poprawkę na fakt, ze dyskietka była "nie w pełni sprawna" tzn. nie mogłem robić sejwów. 14 godzin z tych 20 to rozgrywanie bez ani jednego zapisu
i wczytywania( byłem i jestem niezły :)) przedostatniej misji. I przeszedłem ją za pierwszym (i jedynym na Amisi. Później powtórzyłem to na "piecu") razem! Który z Was osiągnął coś podobnego z jakakolwiek inną grą?

Mój qmpel z niższego pietra w międzyczasie zakupił Pegasusa, więc też spędziłem niejedną godzinę nad Mario, Combat, czy innymi...

Kolejną ważną datą był rok 1998. Amisia miała się stać przeszłością( aczkolwiek nie zamknięta - mam ją wciąż na strychu i raz na kilka miesięcy pod wpływem "chwili" ją składam, by z rodzoną :)) siostrą znowu w coś się pozagrywać). Moi qmple zaczęli mieć pecety. Co prawda wszelkie Megalomanie, NorthvsSouthy, Kajka i Kokosze i inne wciąż mnie satysfakcjonowały, lecz im więcej patrzyłem na Herosów, Fife i Settlersy I( choć trójka była już tuż, tuż) tym bardziej tęskniłem za nowym sprzętem. Ojciec mi go obiecał na święta Bożego Narodzenia, jednak wcześniej załatwił starego peceta z 386( bodajże nie MHz:)))) na stanie, bym nauczył się podstaw. I miło wspominam ten okres. Gdy moi qmple grali w różne Starcrafty, Quake'i i inne ja delektowałem się( naprawdę!) dwiema częściami "Ksiecia Persji"( nawiasem mówiąc którego pierwszą część miałem na Amidze, ale nie miała ona w sobie tego "czegoś"), "Scorcha", "Wings of Fury", "Ugha", "The Incredible Machine" czy naprawdę mnie wciągającej przygodówkę z serii "Putt-Putt"( wie ktoś z Was, skąd można tą ostatnią ściągnąć, bądź zdobyć w jakikolwiek sposób ? Ozłocę za taką informację!).

To był dobry okres, gdyż wtedy też nauczyłem się, że komputer, to nie tylko "maszyna do gier" - chociażby w odróżnieniu od moich qmpli wiem, co to jest pamięć konwencjonalna i jakimi wpisami w configu można wyciągnąć kilka jej dodatkowych "kilo"...

I nadszedł listopad'98. Ojciec jeszcze przed świętami zafundował mi PECETA - 350 Mhz, 64 Ram, Rage Pro, Voodoo I, SB Live, DVD, 4,2 GB HDD, monitor 17' - poza grafą był to wtedy istny czołg! Tego kompa( aczkolwiek z kilkoma modyfikacjami) mam do dzisiaj. Wtedy zetknąłem się ze Starcraftem, Herosami, turówkami wszelkiej maści, Fifa 98, a co niezwykle istotne - z Baldurem( od tego momentu datuje się moje już pełne zamiłowanie do cRPGów).

I wciąż żyję, gram (niestety coraz mniej, praktycznie wcale. Jednakże w duszy wciąż jestem tym samym( choć ...) "giercmanem".

Tym, którzy przebrnęli przez mą grafomanie aż tutaj pragnę naprawdę gorąco i szczerze podziękować. Jakkolwiek banalnie, trywialnie, patetycznie, bogoojczyźniano to zabrzmi, odczuwam, że braliście udział w podroży przez moje dzieciństwo. Jeszcze raz szczerze dziękuję.

(idę płakać)

Piotr "Klemens" Kociubiński
klemens@sztab.com

Kronika gamblerowa Klemensa



Autor: Klemens
skomentuj
KOMENTARZE NA TEMAT GRY
30.08.2022 | m237 » "Matilda II - twardy orzech" Zdjęcie przedstawiają
07.01.2014 | delux » Skorzenny nigdy nie był generałem majorem tylko po
16.06.2013 | Vodayo » Czysta matematyka i zapewne bliska prawdy. Słabośc
29.09.2012 | Podromca4321 » Dzięki nawet niewyobrażanie sobie jak mi to pomogł
17.04.2012 | Turel » Sejmitar: W wolnym tłumaczeniu znaczy tyle co sza
więcej komentarzy dodaj komentarz
RECENZJE CZYTELNIKÓW
ILOŚĆ RECENZJI - ŚREDNIA OCENA - % więcej recenzji dodaj recenzję