Close Combat: Gateway to Caen

Close Combat: Gateway to Caen
Sztab VVeteranów
Tytuł: Close Combat: Gateway to Caen
Producent: Slitherine
Dystrybutor: GOG.com
Gatunek: Strategia RTS
Premiera Pl:2014-06-07
Premiera Świat:
Autor: Matis
Ocena
czytelników bd GŁOSUJ
OCENA
REDAKCJI 65% procent
Głosuj na tę grę!

Close Combat - szkic z historii serii

close-combat-szkic-z-historii-serii-17355-1.jpg 1 Część pierwsza gry osadzona jest w Normandii i skupia się na szlaku bojowym 29 Dywizji Piechoty, która – wraz z 1 Dywizją Piechoty (Big Red One) lądowała w sektorze Omaha. Celem gracza w kampanii jest dotarcie do St. Lo przed upływem 43 dni. Celem strony niemieckiej jest opóźnienie aliantów ponad ten czas. Choć część ta ma za sobą już ponad 22 lata, to grafika wciąż jest czytelna, jakkolwiek zdecydowanie odstaje od swoich młodszych braci (sióstr?). O samej rozgrywce nie mogę powiedzieć zbyt wiele, gdyż gra nie działała na moim komputerze prawidłowo – przy czym pewnie podyktowany czystą ciekawością kiedyś podejmę próbę uruchomienia jej na innym systemie operacyjnym. Biorąc pod uwagę jednak przeskok jaki dokonał się pomiędzy pierwszą a drugą (jak i drugą a trzecią) najlepiej swoją przygodę z cyklem rozpocząć od części kolejnych. Sam pierwowzór jest darmowym dodatkiem w razie zakupu którejkolwiek z części gry w sklepie GoG i winien być traktowany na obecnym poziomie rozwoju serii raczej jako ciekawostka, niż jako pełnoprawny produkt – choć z drugiej strony każdy fan serii powinien poznać tytuł, jaki doprowadził do przedefiniowania całego gatunku.

Część druga (wyprodukowana także w 1996 roku) , o wymownym podtytule One Bridge Too Far, a więc „O jeden most za daleko” osadzona jest w realiach operacji Market Garden – próby zdobycia przez aliantów, za pomocą desantów spadochronowych mostów w Holandii. Zajęcie trzech oddalonych od siebie mostów we wrześniu 1944 roku miało stworzyć swoistą „kładkę” dla nacierającego XXX Korpusu i przyspieszyć uderzenie w przemysłowe serce Rzeszy i doprowadzić do rychłego koń
ca wojny. W sferze graficznej jest tu znaczny progres względem części pierwszej. Interfejs przypomina już niemal części następne, a na pewno nie przeszkadza. Dla wielu wirtualnych strategów część ta była pierwszą z odsłon cyklu w jakie grali. W zakresie mechaniki, grywalności i radości czerpanej z dowództwa nad naszymi wirtualnymi siłami gra nie zestarzała się w mojej ocenie ani o dzień. Pozycja ta dawała mi tyle samo radości co inne klasyczne części cyklu. Nie ukrywam, że często do niej wracam. W toku rozgrywki możemy spróbować swoich sił w pojedynczych bitwach, operacjach (ciągach bitew dotyczących konkretnych lokacji) oraz w jednej z 4 kampanii (3 kampanie dotyczące każdego z trzech mostów z osobna i jedna „wielka”, w której musimy walczyć na wszystkich odcinkach frontu jaki powstał w wyniku operacji Market Garden). Mechanika kampanii jest wytworem „sui generis” dla tej części i nie została powielona w żadnej innej części cyklu. Kampania opiera się na systemie punktów organizacyjnych, jakie pozwalają nam na kompletowanie sił w poszczególnych sektorach ataku alianckiego, i ich atakowanie bądź bronienie – zależnie od tego, czy opowiemy się po stronie Osi czy Aliantów. Każdy sektor składa się, w pewnym uproszczeniu, z coraz to kolejnych celów, jakie ułożone są w pewien łańcuch lokacji – począwszy od miejsca w którym alianci rozpoczynają atak, aż po ich cel ostateczny. Zależnie od tego, czy siły obrońców powstrzymają atakujących, czy wycofają się do dalszego sektora inny będzie przebieg dalszych wydarzeń, jaki z kolei zsynchronizowany jest z kalendarzem samej operacji – co wpływa choćby na pojawienie się posiłków. Do powyższego dochodzą różne niuanse charakterystyczne tylko dclose-combat-szkic-z-historii-serii-17355-2.jpg 2la tej części – jak możliwość wysadzania mostów, celem opóźnienia aliantów, czy zawieszenia broni jakie można uzgodnić na określony czas na poszczególnych odcinkach operacji. Sama mechanika rozgrywki jest typowa dla serii. Międzynarodowy charakter operacji powoduje, że w boju spotkają się wojska brytyjskie, amerykańskie i polskie po stronie alianckiej, a po stronie niemieckiej – zarówno Wehrmacht, jak i Waffen SS. Lokacje są bardzo różnorodne – obok walki miejskiej (co szczególnie widać na odcinku działań 1 Dywizji Powietrznodesantowej, tj. pod Arnhem) do walk na drogach jakimi podążać ma XXX Korpus. Może to tylko moje odczucie, ale walka w drugiej części cyklu jest – zwłaszcza w terenach miejskich – jedną z bardziej dynamicznych w serii – zwłaszcza, jeśli chodzi o walkę w zwarciu i przy użyciu granatów. Jest szybko, brutalnie, a niewielkie dystanse nie wybaczają co do zasady błędów. Część miłośników cyklu uważa część drugą za najlepszą część cyklu – i jest to pogląd, którego można bronić.

Choć bardzo lubię tę pozycję, to nie polecałbym jej jednak jako „pierwszego wyboru” dla osoby, która chciałaby poznać cykl, a nie wie od której części zacząć – choćby za sprawą dość skomplikowanej kampanii. Cena tej części na platformie GoG to… 19.99 zł, więc jako grzech (a na pewno błąd) odbierałbym sytuację, w której osoba zainteresowana symulacjami historycznymi jej w tej cenie nie nabyła. Gdybym miał sugerować komuś kolejność ogrywania poszczególnych części, to sugerowałbym podejście do niej jako do trzeciej z kolejności – przez wzgląd na trudną kampanię i specyficzną dynamikę. O tym, jakie części zalecam jako pierwsze dwie – w dalszej części niniejszego felietonu.

skomentuj
KOMENTARZE NA TEMAT GRY
więcej komentarzy dodaj komentarz
RECENZJE CZYTELNIKÓW
ILOŚĆ RECENZJI - ŚREDNIA OCENA - % więcej recenzji dodaj recenzję