SOG

SOG

Zgodnie z obietnicą powracam do tematyki wietnamskiej. Pamiętacie jak niedawno w tekście o oddziałach "szczurów tunelowych" wspominałem, że jedynie służba w oddziałach , patroli dalekiego zasięgu była równie ciężka i niebezpieczna. Zatem dziś pragnę przybliżyć wam te tajemnicze oddziały o których mało kto wiedział i wie do tej pory. 24.01.1963 roku Dowództwo Misji Wojskowej w Wietnamie, utworzyło strukturę w skład , której wchodziły różnorodne rodzaje wojsk, począwszy od jednostek wojsk specjalnego przeznaczenia Green Bertes, żołnierzy jednostek SEAL do komandosów z jednostek powietrznych. Początkowa nazwa SOG- Special Opearations Group (Grupa Operacji Specjalnych) nie była zbyt dobra, gdyż od razu zdradzała jej tajny charakter, zmieniono ją więc na Studies and Observations Group (grupa Analiz i Informacji), choć zachowano ten sam skrót. SOG była wyjątkowo samodzielną jednostką, podporządkowaną bezpośrednio Połączonemu Komitetowi Szefów Sztabów w Pentagonie. W samym Wietnamie tylko pięciu oficerów wiedziało o jej działalności, samym zaś SOG kierował zawsze oficer wojsk lądowych w stopniu pułkownika , kongres ani żadna senacka komisja nie wiedziała o jej istnieniu aby nikt nie mógł dojść po źródle finansowania, jej budżet przemyślnie został ukryty w finansach marynarki.
SOG posiadał własny dywizjon samolotów transportowych C-123 a także własne śmigłowce. Zajmowała się także przerzutem i szkoleniem agentów. Zrzucono ich na terytorium Wietnamu Północnego z 22 wyszkolonych grup, tylko czterem udało się przeżyć. 12 żołnierzy SEAL uczestniczyło w stałych nękających rajdach na terytorium Wietnamu Północnego..
Prawdziwe działanie SOG rozpoczął w 1964 roku w ramach operacji "Leaping Lena". Polegała ona na rozpoznawaniu terytorium Laosu, ponieważ był on "czarną plamą" na mapach amerykańskich sztabowców, nikt nic nie wiedział co tam się dzieje. Pierwsze patrole składały się wyłącznie z przeszkolonych południowych Wietnamczyków ( tych dobrych J), nie byłe one jednak zbyt efektywne. Przełom nastąpił 8 marca 1965 roku, kiedy to na plażach Da Nang wylądowały pododdziały I Korpusu Piechoty Morskiej, od tej pory Stany Zjednoczone aktywnie włączyły się do wojny.
Odtąd w ramach następnej operacji "Shining Brass", wysyłano patrole rozpoznawcze składające się najemników werbowanych w lokalnych plemionach(Yargów i Nangów), dowodzone przez żołnierzy wojsk spec. przeznaczenia. Standardowy patrol liczył dziewięciu wojowników oraz trzech komandosów, umożliwiło to połączenie nowoczesnej technologii z starodawną techniką i umiejętnością poruszania się w terenie.
Dowódcą patrolu SOG był zwykle żołnierz Green Berets, oznaczony kodem 1-0 (one zero), ten kto nosił taki tytuł cieszył się ogromnym prestiżem wśród środowiska ogółu żołnierzy wojsk specjalnych. Żołnierz wyznaczony na to stanowisko musiał się sprawdzić w wal

ce w ekstremalnych warunkach. Musiał doskonale dowodzić patrolem, aby w każdej, nawet najgorszej sytuacji udało mu się wymknąć, zastępca dcy patrolu oznaczony był symbolem 1-1 (one one), zaś radiooperator 1-2 (one -two). Reszta patrolu to wojownicy z plemion, od wieków walczących z Wietnamczykami. Czasem się zdarzało, że dołączano jakiegoś połud. Wietnamczyka z oddziałów specjalnych aby nabrał doświadczenia.
Ponieważ wszelkie operacje były tajne, wszystkie oznaki i symbole umożliwiające identyfikacje były usuwane, broń pozbawiono numerów seryjnych. Żołnierze SOG co było wyjątkiem w armii amerykańskiej mogli mieć takie uzbrojenie jakie chcieli. Jak ktoś kochał niemieckiego schmeisera to go miał, jak ktoś UZI to go dostawał . Często używano szwedzkie pistolety maszynowe K i belgijskie Browningi, popularne były także zdobyczne AK-47 i oczywiste różne modyfikacje M-16. Po raz pierwszy od czasów II w.ś zaprojektowano dla żołnierzy SOG spec. nóż desantowy. Część żołnierzy SOG używała dla zmylenia wroga, umundurowania armii północnowietnamskiej, zwiększało to jego zaskoczenie i tym samym wzrastała szansa na przeżycie. Broń jak pisałem była praktycznie dowolna, jednak z czasem niektóre z patroli gromadziły własne małe arsenały. Na jednego żołnierza patrolu przypadało zwykle trzy sztuki różnej broni a czasem nawet i dwanaście (!).
Istotnym czynnikiem było niesamowite zżycie członków określonego patrolu. Żołnierze wojsk spec. przeznaczenia nie traktowali Yardów czy Nungów jako najemników, choć na pierwszy rzut oka byli oni typowymi najemnikami. Otrzymywali uposażenie w wysokości pensji kapitana armii Sajgońskiej. Stosunki miedzy nimi odpowiadały stosunkowi trener-zawodnik, z tym, że zawsze Amerykanie musieli udowodnić, że jeśli coś rozkażą to sami będą w stanie to zrobić. Za szkolenie Yardów zawsze odpowiadał dca patrolu. Co warte podkreślenia po raz pierwszy od czasów wojny secesyjnej, dowódca osobiście rekrutował i szkolił swoich żołnierzy. Tradycyjnie w armii amerykańskiej jest tak, że wojsko szkolą sierżanci w określonych centrach szkolenia.
SOG rozpoczął także nowy typ operacji tzw "Bright Light", mające na celu ewakuację żołnierzy amerykańskich, którzy znaleźli się na terytorium wietnamskim. Po odebraniu sygnału radiowego lub zdobyciu informacji o miejscu przebywania Amerykanów wysyłano w to miejsce patrol SOG. Związane z tym były pierwsze straty, kiedy 18.10.1964, żołnierze SOG w sile czterech patroli wylądowali aby uwolnić amerykańskich jeńców wpadli w zasadzkę. Wylądowali oni praktycznie przed frontem dwóch batalionów północnowietnamskich żołnierzy. Przez całą noc 40 żołnierzy SOG odpierało atak przeszło 1000 Wietnamczyków, wspieranych ogniem ciężkich karabinów maszynowych i moździerzy . Przed świtem wszyscy zginęli poza paroma, którym udało się przebić. Na szczęście inne operacje kończyły się pozytywnie.

SOG

skomentuj
KOMENTARZE NA TEMAT GRY
więcej komentarzy dodaj komentarz