Ostatnia Szansa Luftwaffe

LATAJĄCE SKRZYDŁA

Słynni niemieccy konstruktorzy, bracia Horten, pochodzili z okolicy Bonn. Od początku wierzyli, że optymalnym kształtem dla samolotu jest kształt skrzydła. Nawet dziś ich Go229 i podobne do niego konstrukcje wyglądają jak pojazdy z filmów S-F. Niewątpliwie były to najbardziej oryginalne i niezwykłe samoloty jakie zbudowane w latach II WŚ.

Bracia Horten dzięki zbudowanym modelom udowodnili, że zbudowanie samolotu złożonego z samego skrzydła jest zupełnie realnie. W 1936 roku obaj(trzeci z braci zginął w maju 1940 roku nad Francją) wstąpili w szeregi Luftwaffe i uzyskali poparcie Urzędu Techniki. Cały czas budowali stopniowo udoskonalane modele serii Ho I,II,III w tym ostatnim zamontowano silnik benzynowy o mocy 55Km z czasem zastąpiony silnikiem od popularnego Garbusa. Uzyskali poparcie samego wielkiego Ernsta Udeta, który polecił rozpocząć pracę nad Ho Vb. Wykonano prototyp, jednak ze względu na konieczność poświęcenia czasu innym projektom zarzucono taką konstrukcję. Prace braci Hortenów wzbudziły zainteresowanie takich gigantów jak Heinkel czy Messerschmitt. Ci jednak odrzucili objęcie kierowniczych stanowisk w tych firmach i pozostali w szeregach Luftwaffe. Zbudowali w pełni sprawny model Ho VII, który ciągle był jednak tylko modelem. Goering nalegał na jak najszybsze rozpoczęcie testów z normalnymi silnikami. Dzięki temu oficjalnemu poparciu wyposażony w silnik BMW 003 szybowiec V1 wzbił się w powietrze. Ujawniły się pewne problemy techniczne, do tego zawistny Erhard Milch rozkazał rozformowanie zespołu konstrukcyjnego. Wściekli bracia Horten założyli własną firmę i konstruowali w Oranienburgu k. Berlina V2(nie rakietę). Ten prototyp oznakowany jako V2 HoIX otrzymał oficjalne oznakowanie- Go229A. Opracowano także dwumiejscową wersję Go229B wyposażoną w radar, dostosowana do lotów w każdych warunkach pogodowych.

Go229 był tak zaprojektowany aby wytrzymywać przeciążenia dochodzące do 7g! Oznaczało to wręcz nieporównywalną wartość w porównania do jakiegokolwiek "normalnego" myśliwca. Była ona od niego pod każdym względem zwrotniejsza. Dodatkowo zastosowano wyrzucany fotel zaś uzbrojenie składało się z czterech działek MK103. Dwa silniki odrzutowe przechodziły przez główny dźwigar. Sama konstrukcja poza metalowymi końcówkami zbudowana była z tworzywa "formholz"(prasowana mieszanka wiórów z żywicą) dzięki czemu była niewykrywalna dla urządzeń radiolokacyjnych. Z przeprowadzonych próbnych lotów wynikało, że maszyna osiągnie prędkość około 800km/h. Niestety, mimo że Goering włączył Go229 do programu ostatniej szansy( tzw. Jagernotprogram) to nie trafił on do produkcji seryjnej.

Tylko jeden egzemplarz zdążył wzbić się w powietrze zanim fabrykę w Gotha opanowali Amerykanie. Jeśli przypatrzymy się całkowicie sprawnej konstrukcji Go229 to nasuwa się pytanie. Jak to jest, że Niemcy w chwili swej agonii tworzyły tak wspaniałe samoloty, które współcześnie poruszają się (B-2 Stealth) dzięki mocy obliczeniowej dziesiątków komputerów?

PRAWDZIWE DZIWADŁA

Niejaki Alexander Lippisch (twórca myśliwca Komet) rozpoczął w 1944 roku pracę nad przedsięwzięciem, w wyniku czego powstała jedna z najniezwyklejszych i imponujących konstrukcji z czasów II w.ś. Dający się w pe

łni zrealizować projekt myśliwca przechwytującego- bezogonowy samolot ze skrzydłami delta, napędzany silnikami strumieniowymi.

Zbudowany do testów szybowiec DM1, był właściwie latającym skrzydłem w układzie delta o skosie 60stopni. Pierwotnie zakładano, ze będzie ona wznoszona na grzbiecie samolotu Siebel Si-204 na wysokość 8000 metrów a następnie odłączono ją. Kolejny modem DM2 był wyposażony w silnik turboodrzutowy, zaś DM3 w dwa silniki rakietowe Walter 509 (słynny Me163 miał tylko jeden). Dzięki czemu na dużych wysokościach Dm2 osiągał szybkość ponad 2000km/h!

Niemiecka zdolność do prowadzenia wojny powietrznej była coraz mniejsza, pomijane przez desydentów doskonałe niemieckie konstrukcje, sprawiły, że Luftwafffe opierała się na samolocie z początków wojny Me109. Powodowało to ogromne straty wśród doświadczonych pilotów. A w swej głupocie Hitler rozkazał by znakomity myśliwiec Me-262 był wykorzystywany jako zwykły myśliwiec bombardujący, co to było- zupełna niedorzeczność.

Nic dziwnego, że szybko polecono Lippischowi aby szybko znalazł zastosowanie bojowe dla swych konstrukcji. W związku z tym powstał nowy projekt samolotu -P.11. Był to względnie prosty myśliwiec o skrzydłach trójkątnych, który nie wykazywał zbytnich podobieństw do zaawansowanych koncepcyjnie DM-ów.

Prace nad P.11 i P.12 został zarzucone na rzecz zupełnie nowej koncepcji -P.13 Miał to być myśliwiec na uwaga-węgiel! Lippish wiedział, że pod koniec 1944 roku jedynym surowcem, który występował pod dostatkiem był zwykły węgiel. Wiedział także, że wydajny silnik strumieniowy może pracować na każdym łatwo palnym paliwie.
Miało to wyglądać tak: w nosie samolotu znajdował się wypełniony węglem kosz z siatki metalowej, był on częściowo opływany powietrzem i zapalany palnikiem gazowym. Następnie po osiągnięciu około 320km/h powietrze zasysałoby do tyłu gazy z płonącego węgla, tam w komorze spalania pod olbrzymim ciśnieniem mieszałaby się z czystym powietrzem w efekcie czego powstałaby mieszanka będąca w istocie samym czystym dwutlenkiem węgla, wyrzucanym przez tylnią dyszę, zapewniałaby samolotowi odpowiedni ciąg. Uważa się, że P13, mógł z łatwością pokonać w walce manewrowej każdy ówczesny aliancki samolot.

Aby taki samolot mógł latać zainstalowano dodatkowo silnik rakietowy, spowodowało to wzrost masy o ponad 800 kg. Uzbrojenie miało się składać z dwóch ciężkich karabinów maszynowych. W 1945 roku prototyp DM1 znaleźli Amerykanie, byli tak oszołomieni znaleziskiem, że w największej tajemnicy przewieźli go wraz z zespołem konstruktorów do Stanów, gdzie został oblatany a informacje, które dzięki niemu zdobyli wykorzystano w latach 50 do konstrukcji samolotów NASA.

Bardzo interesującą konstrukcją był Focke Wulf Triebflugel, został zaprojektowany tak aby mógł startować z najmniejszych skrawków gruntu. Siła nośna powstawała identycznie jak w przypadku wirnika śmigłowca, dodatkowo wspomagana przez ciąg silników strumieniowych. Po wyjściu na pułap operacyjny 10 500 metrów pilot wyrównywał maszynę do poziomu i zwiększał kont natarcia łopat. Dawało to sporą prędkość 0,9 Macha. Maszyna ta podobno miała doskonałe gabaryty i możliwości operacyjne, zbudowano jedynie prototyp i przeprowadzono tylko próby w tunelu aerodynamicznym.

skomentuj
KOMENTARZE NA TEMAT GRY
więcej komentarzy dodaj komentarz