Gry komputerowe rzadko bywają umiejscowione w świecie Warhammera. Jeżeli ktoś jednak ostatecznie zdecyduje się na taki krok, wyniki jego działań są zazwyczaj wyśmienite. Mam tu na myśli świetnego RTS-a, Warhammer 40000: Dawn of War (oraz jego dodatki), który na pewno zapisał się w waszej pamięci. Jednak wspomnienia możecie spokojnie odłożyć na półkę, bowiem wielkimi krokami zbliża się Warhammer: Mark of Chaos.

Odpowiada za niego firma Black Hole Games, składająca się w głównej mierze z wielbicieli RTS-ów (np. Starcrafta), co samo w sobie jest wyróżniającą rekomendacją. Należy jeszcze wspomnieć, że panowie ci to twórcy bardzo dobrej strategii Armie Exigo, w której do boju posyłaliśmy olbrzymie masy jednostek. Również najnowsza produkcja chłopców z Black Hole skupiać się będzie na walce. Świadczy o tym przede wszystkim mnogość jednostek, które zostaną oddane pod naszą kontrolę oraz nacisk, jaki położono na wygląd bitew.

Jako że wszystko rozgrywa się w świecie Warhammera, wypadałoby przybliżyć wam realia tego ciekawego świata. Przede wszystkim należy tutaj zwrócić uwagę na wojnę, która zakończyła się ponad rok temu. Armie Imperium wygnały potwory Chaosu na krańce świata. Jednakże zło nie zostało ostatecznie pokonane, a jedynie uśpione. Podczas gdy ludzie ścigali niedobitki mrocznych watah, te w ukryciu zbierały siły na kolejne natarcia. I stało się - hordy Chaosu ponownie uderzyły z niespotykaną siłą. Czy dobro ponownie zatriumfuje? Zależeć to będzie wyłącznie od gracza, który opowie się po dowolnej ze stron konfliktu.

Cóż za piękne widoki...

Do wyboru zostaną wam oddane cztery zróżnicowane rasy oraz najemnicy. Pierwszą z nich jest armia Imperium. W jej skład wejdą przede wszystkim ludzie, którzy poza walką bronią białą nauczyli się także używać magii oraz produkować proch. A to, jak możecie się domyślić, oznacza, że na polu walki pojawią się nie tylko rycerze, ale także magowie, strzelcy z bronią palną oraz armaty. Przeciwieństwem „Imperialnych świętoszków” będą hordy Chaosu, które swą moc czerpią od czterech bóstw. Bogowie ci interesują się przede wszystkim wojną, rozkładem, bólem i rozpustami. Rozrywki te z pewnością nie odbijają się pozytywnie na zdrowiu i wyglądzie ich wyznawców. Czarty, demony i inne piekielne pomioty to zwyczajny widok w armii Chaosu. W jej skład wejdą także maruderzy, siewcy zarazy czy też gnijący magowie.

Kolejną nacją występującą w Mark of Chaos będą Wysokie Elfy. Te wątłe osobniki nadrabiają braki w tężyźnie fizycznej celnością i doskonałymi umiejętnościami magicznymi. Dlatego właśnie wiele elfickich jednostek posługiwać się będzie łukiem. Myliłby się jednak ten, kto sądzi, że wśród tej dostojnej rasy zabrakło miejsca dla wyśmienitych wojowników. Elita z arystokratycznych rodów dosiada wspaniałych wierzchowców, aby siać spustoszenie na polu bitwy - wszystko z elegancją i wdziękiem ;). Niestety tych dwóch atrybutów brakuje ostatniej stronie konfliktu. Wojska Skavenów, czyli szczurołapów - jak możecie się domyślić - swoim wyglądem (i pewnie zapachem) przypominają szczury we wszystkich wielkościach i odmianach. Od „zwykłych” olbrzymich gryzoni po wyspecjalizowanych szturmowców i skrytobójców. Wszystkie te potworności wyłażą teraz ze swych nor, aby zagrozić nawet najpotężniejszym armiom.

...czasem jednak potwory niszczą wszystko...

Pomimo, że wojska każdej ze stron będą bardzo zróżnicowane, wszyscy powinni mieć równe szanse. Autorzy zadbali o to, aby wszystkie armie posiadały jednostki o podobnych zadaniach. Dlatego właśnie w żadnej armii nie zabraknie konnicy, jednostek latających, machin oblężniczych czy strzelców. Dzięki takiemu rozwiązaniu potyczki w trybie multi będą cechować się olbrzymią różnorodnością.

Poza tym gracz będzie mógł skorzystać z usług najemników. Te elitarne oddziały składające się z krasnoludów, goblinów, orków i olbrzymów staną po stronie tego, który zapłaci więcej. Jednak nawet największe armie bez dowódców, pogubiłyby się podczas bitwy. Dlatego nie może zabraknąć ich także i tutaj. Na czele wojsk staną bohaterowie i czempioni, którzy poza dodatkowymi mocami będą zdobywać także doświadczenie. Pojawi się również możliwość wyzwania wrogiego czempiona na pojedynek.

Sam teatr działań wojskowych cechować się będzie przede wszystkim różnorodnością – to lasy, bagna, góry i rozległe równiny. Każdy teren będziemy mogli użyć do własnych, strategicznych celów. Otoczenie ma także poddawać się destrukcji sianej przez wielkie armie. Jak już wspomniałem na wstępie, Warhammer: Mark of Chaos skupiać się będzie głównie na walce, do tego stopnia, że autorzy postanowili zrezygnować z budowy baz i zbierania surowców. Gracz sam zdecyduje jakie jednostki wcieli do swojej armii. Co więcej, będzie miał też wpływ na jej uzbrojenie oraz wygląd (pancerze, sztandary itp.). Cała ta różnorodność wraz z generatorem losowych bitew pozwala mieć nadzieję na wielkie i niepowtarzalne potyczki. Zwłaszcza, że kampania dla pojedynczego gracza może być przedstawiona na cztery różne sposoby, w zależności od wybranej strony konfliktu.

...i wszystkich.

W warstwie technicznej najnowsza produkcja studia Black Hole, prezentuje się niezwykle widowiskowo. Różnice w wielkości jednostek oraz czynione przez nie szkody przykuwają wzrok. Przez większość czasu będziemy pewnie oglądać ogromne armie, a to niestety wiąże się z jedną obawą. Tak, macie rację - wymagania sprzętowe, szczególnie dla chcących pograć w najwyższych detalach, wciskają w fotel. Procesor 4 GHz, 2GB RAM i karta graficzna GF 7950 1GB to marzenie niejednego z nas. Aby choć trochę ocenić czy gra warta jest TAKIEGO sprzętu, spójrzcie sobie na obrazki. Na szczęście konfiguracja zalecana jest już do przełknięcia ;).

Podsumowując najnowszego Warhammera - zapowiada się na grę wyśmienitą. Ogromne i zróżnicowane bitwy wraz z dopracowanym trybem Multiplayer stanowić będą o sile tej produkcji. W Polsce Mark of Chaos wydany zostanie przez firmę Cenega Poland w dwóch wersjach (Imperium oraz Chaos) w cenie 100 zł. Pojawi się także edycja kolekcjonerska dla największych fanów. Jest na co czekać, a premiera już 12 grudnia!