StarCraft II: Heart of the Swarm
Sztab VVeteranów
Tytuł: StarCraft II: Heart of the Swarm
Producent: Blizzard Entertainment
Dystrybutor: CD Projekt
Gatunek: Strategia RTS
Premiera Pl:2013-03-12
Premiera Świat:
Autor: Klemens
Tytuł: StarCraft II: Heart of the Swarm
Producent: Blizzard Entertainment
Dystrybutor: CD Projekt
Gatunek: Strategia RTS
Premiera Pl:2013-03-12
Premiera Świat:
Autor: Klemens
StarCtaft II: Heart of the Swarm
Najistotniejszą nowością zapowiadanego tytułu jest rzecz jasna kampania Zergów, jednej z najciekawszych moim zdaniem „ras” w historii erteesów. Nie da się ukryć, iż losy Sarah Kerrigan w WoL były potraktowane zdawkowo, a tak naprawdę to one najbardziej ciekawiły graczy, czemu zresztą trudno się dziwić, skoro to właśnie na jej „intronizacji” kończył się dodatek do pierwszej odsłony serii, Brood War.
Pewną nowalijką będzie zresztą właśnie postać głównej „suczy” cyklu, która w odróżnieniu od innych bohaterów będzie mogła nam co do zasady śmiało ginąć podczas wykonywania misji, gdyż dane jej będzie się odrodzić w Wylęgarni (co zresztą dla filozofów może stanowić fantastyczne wytłumaczenie różnicy między substancją a ideą – tak jak osobowa Ke
rrigan może zginąć, tak jej idea jest właściwie nieśmiertelna). Nie da się ukryć, iż to już samo w sobie będzie sporym atutem tej postaci, będzie można bowiem korzystać z jej umiejętności w sposób ofensywny, a wręcz decydować się na posunięcia samobójcze.
Ale wracając do Zergów sui generis – jak przystało na ewoluującą rasę, w końcu dane nam będzie zaingerować w rozwój całego roju, umożliwiając jego przystosowanie się do warunków gry (i preferencji gracza). Nie mam tu bynajmniej na myśli zwykłych „update’ów”, lecz przemian bardziej trwałych, które będą „dziedziczone” w następnych misjach.
Bardziej ambiwalentne uczucia budzą zapowiedzi przedstawicieli Blizzarda, iż kilka dotychczasowych jednostek poszczególnych ras zostanie zastąpionych nowymi. Przyczyna jest prosta 211; były one zanadto „przepakowane”, przez co zaburzały równowagę rozgrywki, czyli tak naprawdę główny atut serii. Osobiście uważam, iż nagłe zniknięcie niektórych modeli etc. jest jednak ciosem w logikę świata i bardziej sensowne byłoby po prostu stworzenie nowych „unitów”, pozwalających zneutralizować przewagi dotychczasowych, tak jak to miało miejsce chociażby w przypadku wspomnianego Brood War.
Tylko tyle i aż tyle – z pewnością Heart of the Swarm nie będzie żadną rewolucją, zapewne okaże się też znacznie mniej innowacyjny, niż to było w przypadku Wings of Liberty (a powiedzmy to sobie szczerze – nie był on takim przełomem, jak pierwsza odsłona serii, konkurencji bowiem przez te dziesięć lat nie zasypywali gruszek w popiele). Ot, po prostu ewolucja, ale czy aby nie tego powinniśmy się spodziewać po Zergach?
Autor: Klemens
Pewną nowalijką będzie zresztą właśnie postać głównej „suczy” cyklu, która w odróżnieniu od innych bohaterów będzie mogła nam co do zasady śmiało ginąć podczas wykonywania misji, gdyż dane jej będzie się odrodzić w Wylęgarni (co zresztą dla filozofów może stanowić fantastyczne wytłumaczenie różnicy między substancją a ideą – tak jak osobowa Ke
Ale wracając do Zergów sui generis – jak przystało na ewoluującą rasę, w końcu dane nam będzie zaingerować w rozwój całego roju, umożliwiając jego przystosowanie się do warunków gry (i preferencji gracza). Nie mam tu bynajmniej na myśli zwykłych „update’ów”, lecz przemian bardziej trwałych, które będą „dziedziczone” w następnych misjach.
Bardziej ambiwalentne uczucia budzą zapowiedzi przedstawicieli Blizzarda, iż kilka dotychczasowych jednostek poszczególnych ras zostanie zastąpionych nowymi. Przyczyna jest prosta 211; były one zanadto „przepakowane”, przez co zaburzały równowagę rozgrywki, czyli tak naprawdę główny atut serii. Osobiście uważam, iż nagłe zniknięcie niektórych modeli etc. jest jednak ciosem w logikę świata i bardziej sensowne byłoby po prostu stworzenie nowych „unitów”, pozwalających zneutralizować przewagi dotychczasowych, tak jak to miało miejsce chociażby w przypadku wspomnianego Brood War.
Tylko tyle i aż tyle – z pewnością Heart of the Swarm nie będzie żadną rewolucją, zapewne okaże się też znacznie mniej innowacyjny, niż to było w przypadku Wings of Liberty (a powiedzmy to sobie szczerze – nie był on takim przełomem, jak pierwsza odsłona serii, konkurencji bowiem przez te dziesięć lat nie zasypywali gruszek w popiele). Ot, po prostu ewolucja, ale czy aby nie tego powinniśmy się spodziewać po Zergach?
Autor: Klemens