Król Artur
Sztab VVeteranów
Tytuł: Król Artur
Producent: Neocore Games
Dystrybutor: CD Projekt
Gatunek: turowa/RTS
Premiera Pl:2009-12-04
Premiera Świat:
Autor: Klemens
Tytuł: Król Artur
Producent: Neocore Games
Dystrybutor: CD Projekt
Gatunek: turowa/RTS
Premiera Pl:2009-12-04
Premiera Świat:
Autor: Klemens
Król Artur
Panie – o ile jakoweś lubią nosić koszule w kratę – i panowie ze studia Neocore Games uznali, iż ich dotychczasowe dzieło jest na tyle znakomite, że wystarczy tylko nieznacznie je podrasować, zmienić nieco podstawowe założenia rozgrywki, a tanim kosztem uda im się po raz kolejny sięgnąć do bogactw zgromadzonych w kieszeniach miłośników wirtualnej rozrywki. I o dziwo mogą wcale się nie przeliczyć w swoich rachubach!
Pierwsze zastrzeżenie, jakie należy poczynić, odnosi się do upływu czasu, jaki nastąpił od (światowej) premiery Crusaders – półtora roku, przy właściwie gotowym silniku graficznym, to dość sporo czasu na cyzelowanie detali i dopieszczanie szczegółów, i ogólnie czynienie gry lepszą i lepszą. A skoro te półtora roku minęło, to musi oznaczać, iż ludzie z Neocore faktycznie jednak coś robili! Przecież zwykłego klona mogliby wypuścić już po
kilku miesiącach.
Drugie zastrzeżenie tyczy się samej idei Króla Artura, który ma być czymś więcej niż klasyczną grą strategiczną czasu rzeczywistego osadzoną w średniowiecznych realiach (choć jak widać, sama magia wieków ciemnych przemawia do wyobraźni twórców). Autorzy bowiem zaklinają się, iż ich produkcja winna spotkać się z uznaniem graczy preferujących rozgrywkę w systemie turowym, większy nacisk będzie bowiem kładła na dostarczenie użytkownikowi intelektualnej satysfakcji, niźli tylko samej frajdy płynącej z wartkiej akcji (choć samo Crusaders w istocie żadną bezmyślną rąbanką nie jest i także mechanika gry turowej nie jest jej obca).
Mało tego, węgierscy programiści twierdzą także, że w ich najnowszym dziele uświadczymy także elementów znanych z gier role-playing, acz ja pozwolę to sobie włożyć między bajki i złożyć na karb ichniejszych marketingowców. Owa „erpegowość̶1; to co najwyżej możliwość wdziania czarnej zbroi mrocznego władcy, czyli dążenia do celu nie tylko patetycznie heroicznymi drogami, ale też nie mniej skuteczną żelazną pięścią. Ale to także należy docenić.
Niestety tryb gry wieloosobowej nie będzie już tak finezyjny, nie pozwoli on nam bowiem wykazać kolegom, iż to my jesteśmy prawdziwym średniowiecznym władcą, a „tylko” dowieść powątpiewającym, że jeśli idzie o talent taktyczny – potrzebny do toczenia samych bitew – to wrodziliśmy się w Ryszarda Lwie Serce tudzież innego Władka Jagiełłę.
Król Artur to – podobnie jak jego poprzednik – klon znanej, lubianej, ba, wręcz wielbionej serii Total War, przeznaczony dla niezadowolonych z jej aktualnego zmierzania w czasy coraz bliższe współczesności, a tak odległe od trubadurów i pieśni o czynach. Brytania czeka na swą legendę, my zaś wkrótce się przekonamy, czy warto się nią stawać.
Autor: Klemens
Pierwsze zastrzeżenie, jakie należy poczynić, odnosi się do upływu czasu, jaki nastąpił od (światowej) premiery Crusaders – półtora roku, przy właściwie gotowym silniku graficznym, to dość sporo czasu na cyzelowanie detali i dopieszczanie szczegółów, i ogólnie czynienie gry lepszą i lepszą. A skoro te półtora roku minęło, to musi oznaczać, iż ludzie z Neocore faktycznie jednak coś robili! Przecież zwykłego klona mogliby wypuścić już po
Drugie zastrzeżenie tyczy się samej idei Króla Artura, który ma być czymś więcej niż klasyczną grą strategiczną czasu rzeczywistego osadzoną w średniowiecznych realiach (choć jak widać, sama magia wieków ciemnych przemawia do wyobraźni twórców). Autorzy bowiem zaklinają się, iż ich produkcja winna spotkać się z uznaniem graczy preferujących rozgrywkę w systemie turowym, większy nacisk będzie bowiem kładła na dostarczenie użytkownikowi intelektualnej satysfakcji, niźli tylko samej frajdy płynącej z wartkiej akcji (choć samo Crusaders w istocie żadną bezmyślną rąbanką nie jest i także mechanika gry turowej nie jest jej obca).
Mało tego, węgierscy programiści twierdzą także, że w ich najnowszym dziele uświadczymy także elementów znanych z gier role-playing, acz ja pozwolę to sobie włożyć między bajki i złożyć na karb ichniejszych marketingowców. Owa „erpegowość̶1; to co najwyżej możliwość wdziania czarnej zbroi mrocznego władcy, czyli dążenia do celu nie tylko patetycznie heroicznymi drogami, ale też nie mniej skuteczną żelazną pięścią. Ale to także należy docenić.
Niestety tryb gry wieloosobowej nie będzie już tak finezyjny, nie pozwoli on nam bowiem wykazać kolegom, iż to my jesteśmy prawdziwym średniowiecznym władcą, a „tylko” dowieść powątpiewającym, że jeśli idzie o talent taktyczny – potrzebny do toczenia samych bitew – to wrodziliśmy się w Ryszarda Lwie Serce tudzież innego Władka Jagiełłę.
Król Artur to – podobnie jak jego poprzednik – klon znanej, lubianej, ba, wręcz wielbionej serii Total War, przeznaczony dla niezadowolonych z jej aktualnego zmierzania w czasy coraz bliższe współczesności, a tak odległe od trubadurów i pieśni o czynach. Brytania czeka na swą legendę, my zaś wkrótce się przekonamy, czy warto się nią stawać.
Autor: Klemens
KOMENTARZE NA TEMAT GRY
15.08.2010 |
blazejco12345 »
To jest po prostu super.
więcej komentarzy
dodaj komentarz