Flotsam
Sztab VVeteranów
Tytuł: Flotsam
Producent: Pajama Llama Games
Dystrybutor:
Gatunek: Ekonomiczna
Premiera Pl:0000-07-00
Premiera Świat:
Autor: Klemens
Tytuł: Flotsam
Producent: Pajama Llama Games
Dystrybutor:
Gatunek: Ekonomiczna
Premiera Pl:0000-07-00
Premiera Świat:
Autor: Klemens
Flotsam
Akcja gry Flotsam rozgrywa się w świecie bliżej nieokreślonej przyszłości, gdy poziom mórz i oceanów podnosi się na tyle, iż ludzkość zmuszona jest wieść swą dalszą egzystencję niczym dawni Polinezyjczycy przemieszczający się pomiędzy atolami dosłownie na łokieć wyłaniającymi się nad lustro wód. Nie jest to jednak świat przyszłości odległej od nas o stulecia, albowiem główny surowiec stanowią… plastikowe śmieci unoszące się w skupiskach, jak też drewno z świeżo zalanych (i zniszczonych) lasów.
Nasza rola sprowadza się do przemieszczania swej prowizorycznej łodzi pomiędzy punktami umożliwiającymi zaopatrzenie w rzeczone półprodukty, jak też konstruowanie z nich kolejnych i kolejnych dobudówek umożliwiających wytwarzanie nowych urządzeń bądź utrzymanie całości. Nasi po
dkomendni bynajmniej nie są jednak robotami, musimy więc troszczyć się o ich wyżywienie i brak odwodnienia, potrzebują oni również snu – ot, klasyczny przepis na city-buildera.
W chwili obecnej tytuł ten jednak nie jest w stanie zaoferować rozgrywki na wiele godzin – zdecydowaną większość mechanik poznajemy w ciągu pierwszych dwóch godzin, dalsze wyzwania zaś stanowią z reguły efekt wyczerpania się dotychczasowych źródeł surowców, panaceum zaś okazuje się przemieszczenie do kolejnego regionu. Gra przez pewien czas sprawiała zresztą wrażenie porzuconej przez twórców, choć w ostatnim okresie zaczęła być ponownie rozwijana, brakuje jednak póki co trybu pozwalającego z niesłabnącym zaciekawieniem zagłębić się w ten tytuł na pół dnia.
Zdecydowanie w oczy i uszy rzuca się oprawa audiowizualna. Nie sposób bowiem nie odnieść wrażenia, iż miała ona służyć pewnemu zakamuflowaniu dość depresyjnego ogólnego wydźwięku całości. Jeśli ktoś tęskni za urlopem na Karaibach bądź naczytał się o rajskich zakątkach Pacyfiku gdzieś daleko od warszawskiego Mordoru, to namiastkę tychże klimatów odnajdzie w rzeczonej pozycji.
Flotsam to tytuł, który póki co obiecuje więcej niż jest w stanie rzeczywiście zaoferować i nie jest wykluczone, że stanie się on kolejnym przykładem nadużyć programu Wczesnego Dostępu. A szkoda, bo może w dość strawny sposób byłby on w stanie uświadomić niejednemu użytkownikowi, iż wizja z costnerowskiego „Wodnego świata” wcale nie musi stanowić aberracji właściwej dla hollywoodzkiej ramoty.
Autor: Klemens
Nasza rola sprowadza się do przemieszczania swej prowizorycznej łodzi pomiędzy punktami umożliwiającymi zaopatrzenie w rzeczone półprodukty, jak też konstruowanie z nich kolejnych i kolejnych dobudówek umożliwiających wytwarzanie nowych urządzeń bądź utrzymanie całości. Nasi po
W chwili obecnej tytuł ten jednak nie jest w stanie zaoferować rozgrywki na wiele godzin – zdecydowaną większość mechanik poznajemy w ciągu pierwszych dwóch godzin, dalsze wyzwania zaś stanowią z reguły efekt wyczerpania się dotychczasowych źródeł surowców, panaceum zaś okazuje się przemieszczenie do kolejnego regionu. Gra przez pewien czas sprawiała zresztą wrażenie porzuconej przez twórców, choć w ostatnim okresie zaczęła być ponownie rozwijana, brakuje jednak póki co trybu pozwalającego z niesłabnącym zaciekawieniem zagłębić się w ten tytuł na pół dnia.
Zdecydowanie w oczy i uszy rzuca się oprawa audiowizualna. Nie sposób bowiem nie odnieść wrażenia, iż miała ona służyć pewnemu zakamuflowaniu dość depresyjnego ogólnego wydźwięku całości. Jeśli ktoś tęskni za urlopem na Karaibach bądź naczytał się o rajskich zakątkach Pacyfiku gdzieś daleko od warszawskiego Mordoru, to namiastkę tychże klimatów odnajdzie w rzeczonej pozycji.
Flotsam to tytuł, który póki co obiecuje więcej niż jest w stanie rzeczywiście zaoferować i nie jest wykluczone, że stanie się on kolejnym przykładem nadużyć programu Wczesnego Dostępu. A szkoda, bo może w dość strawny sposób byłby on w stanie uświadomić niejednemu użytkownikowi, iż wizja z costnerowskiego „Wodnego świata” wcale nie musi stanowić aberracji właściwej dla hollywoodzkiej ramoty.
Autor: Klemens