East India Company

Od czasów Europy Universalis mam absolutną słabość do gier Paradoxu, a nie mam najmniejszych wątpliwości, iż cechuje to nie tylko mnie, ale i całą rzeszę miłośników gier strategicznych. Znakomita mechanika gry, rozmach gwarantujący setki godzin zabawy, estetyczna oprawa graficzna i muzyczna, a także prawdziwe wyzwanie dla szarych komórek – czegóż można pragnąć więcej?

Ano jednak można, choćby ciekawej otoczki fabularnej, umiejscowienia akcji gry w niebanalnych i nieoklepanych realiach. Ale zaraz zaraz – przecież to jest właśnie kolejna cecha legendarnego już producenta. Tyle że w przypadku East India Company jest on „tylko” wydawcą, zaś rola czarodziejów kodu przypadła w udziale firmie Nitro Games, można by rzec, iż specjalizującej się w produkcjach „morskich”, studio to bowiem gros swych sił poświęca także produkcji gry Cutthroat.

I chyba właśnie te marynistyczne upodobania rzeczonej firmy legły u podstaw nawiązania współpracy z gigantem rynku gier strategicznym, bowiem tematyka East India Company jest ze wszech miar związana z morskimi podróżami.

Wbrew nazwie gry wcale nie musimy się wcielać w rolę pracownika osławionej brytyjskiej Kamp

anii Wschodnioindyjskiej, możemy bowiem równie dobrze dokonywać podbojów mórz (a także wzbogacenia konta) także na rachunek siedmiu innych nacji, a mianowicie Holendrów, Francuzów, Hiszpanów, Portugalczyków, Niemców i Szwedów. Z pewnością przy takim układzie stron każdy gracz będzie mógł dać upust swym sympatiom (tudzież antypatiom).

East India Company tak naprawdę składa się z dwóch różnych gier, a cała jej konstrukcja zbliżona jest do serii Total War. Naszym imperium zarządzamy bowiem w trybie turowym z poziomu mapy strategicznej, która obrazuje nam przemieszczające się jednostki, a także daje nam ogólne pojęcie o rozkładzie sił i aktualnej sytuacji w poszczególnych portach. Gdy jednak dwie wraże jednostki trafią na siebie, jedna z nich zaś pływać będzie pod naszymi banderami, przeniesieni zostaniemy do rozgrywającego się w czasie rzeczywistym trybu taktycznego, a

los bitwy będzie zależał tylko i wyłącznie od naszych decyzji. Gorąco wierzę, iż będzie to doprawdy emocjonujące przeżycie, dostarczające wiele satysfakcji.

Gra, jak wszystkie produkcje opatrzone logiem Paradoxu, cechować się ma przyjemną dla oka oprawą graficzną, pełną barw i może czasami nieco jaskrawą, stanowiącą jednak przejaw dobrego i wyważonego gustu. Gdyby miało się okazać inaczej, byłby to doprawdy pierwszy taki przypadek, ale nawet rzut oka na screeny pozwala pozostać spokojnym o efekt końcowy.

Kiedy wypłyniemy na błękitnego przestwór oceanu? Trudno odpowiedzieć na pytanie, gra ta bowiem miała już swoją światową premierę, a póki co żaden krajowy dystrybutor nie przymierza się do jej wydania w Polsce. Nie jest to jednak znowu tak bardzo niezwykły przypadek i doświadczenie uczy, iż jednak w końcu powinniśmy się tej produkcji doczekać i nad Wisłą. A sądzę, że warto na nią poczekać.

Autor: Klemens

KOMENTARZE NA TEMAT GRY

więcej komentarzy dodaj komentarz

RECENZJE CZYTELNIKÓW

ILOŚĆ RECENZJI - ŚREDNIA OCENA - % więcej recenzji dodaj recenzję