Rzymianie W Brytanii

W 355r. Brytania podlegała cesarzowi Julianowi; uczynił on wyspę spichlerzem wojennym cesarstwa. Zbudowano tam w ciągu 10 miesięcy 400 statków, które dostarczały żywność na potrzeby kampanii wojennych nad Renem. Sam cezar Julian zamierzał wyprawić się osobiście do Brytanii przeciw Piktom z gór Kaledonii, którzy nieustannie najeżdżali tereny rzymskie. Ostatecznie(przez wzgląd na bezpieczeństwo kontynentalne) wysłał naczelnika jazdy-Lupicyna. Po śmierci Juliana(363r.), którego samo imię napawało trwogą barbarzyńców, Sasowie, Szkoci i Frankowie zaczęli coraz śmielej najeżdżać rzymską Brytanię. Niepokojąca sytuacja na wyspie zmusiła cesarza Walentyniana do wysłania do Brytanii wsławionego zwycięstwami Jowinusa, który jednak nie zdołał odnieść sukcesu i w 368r. został odwołany, a jego miejsce zajął jako głównodowodzący, czyli dux, Teodozjusz. Był to zdolny oficer rodem z Hiszpanii, ojciec przyszłego cesarza Teodozjusza Wielkiego. Przydzielono mu doborowe legiony. Zastał sytuację rzeczywiście rozpaczliwą. W oddziałach wojska szerzyła się dezercja, od północy, zza wału Hadriana, atakowali mieszkańcy nigdy nie ujarzmionej Kaledonii, ludność zaś prowincji umęczona nadużyciami i nieudolnością administracji znajdowała się w stanie jawnej rebelii. Wszystko to zdumiewająco szybko zostało naprawione dzięki energii i talentom Teodozjusza. W ciągu zaledwie dwóch lat wyparł on najeźdźców, ustanowił znowu dobrze strzeżoną granicę na wale Hadriana, umocnił i zabezpieczył linię wybrzeża przed nagłymi atakami germańskich piratów, poskromił buntowników i zreorganizował administrację. Tak więc władza rzymska na wyspie wydawała się dobrze ugruntowana. Nikt ze współczesnych nie potrafiłby przypuszczać, że już w następnym pokoleniu legiony dobrowolnie opuszczą Brytanię, aby nigdy tam nie wrócić. Po powrocie z Brytanii zwycięski wódz otrzymał w nagrodę godność naczelnika jazdy. W 383r. Magnus Maksymus-dowódca wojsk w Brytanii(i weteran kampanii Teodozjusza), zbuntował się przeciwko cesarzowi Gracjanowi i sam obwołał się cesarzem. Następnie przerzucił swe wojska na wybrzeża kontynentu u ujścia Renu, gdzie miejscowe garnizony natychmiast go uznały przez aklamację. Gracjan więc pospieszył do Galii na czele wiernych sobie formacji, by zamknąć drogę pochodowi samozwańca. Obie armie spotkały się pod Lutecją. Nie doszło jednak do otwartej bitwy. Gracjan został zdradzony przez własnych podwładnych i zginął wraz z kilkuset najwierniejszymi(no cóż....nie takie wydarzenia miały miejsce w Imperium. Wystarczy wspomnieć ekscesy cesarza Kaliguli, przy którym wielu tyranów wypada raczej blado...). Zwycieski Maksymus podjął zabiegi o opiekę nad młodym Walentynianem II, chcąc zająć podległe mu kraje. Chciwie patrzący ku Italii niezbyt przejmował się sprawą granic północnych. Zabierając dużą część wojsk z Brytanii ogołocił wał Hadriana, a nie uczynił też niczego, by zmniejszyć nacisk Germanów na granicę Renu(zginął ostatecznie w 388r. w Akwilei, pokonany pokonany po długich kampaniach przez cesarza Teodozjusza Wielkiego). W 392r. Brytania znajdowała się we władztwie samozwańczego cesarza Eugeniusza, który w roku następnym dysponował władzą również w Hiszpanii, Galii i Italii. Jednak w 394r. poniósł klęskę w dolinie potoku Frygidus ze strony Teodozjusza Wielkiego, sam ponosząc śmierć przez ścięcie głowy.

W 395r, wraz ze śmiercią Teodozjusza Wielkiego, dobiegła końca pewna epoka w historii Imperium Rzymskiego. Był bowiem Teodozjusz ostatnim władcą, który rządził niepodzielnie całym imperium od Brytanii po Eufrat. Odtąd rozpoczyna się historia dwóch państw faktycznie odrębnych: Bizancjum na wschodzie(pod władzą Arkadiusza) i Rzymu na zachodzie(pod władzą Honoriusza), a to drugie miało już niedlugo znaleźć się w stanie agonii. Nikt zatem nie wiedział wtedy, że ów podział cesarstwa(między dwóch synów Teodozjusza)w istocie oznaczał jego rozpad.

Tymczasem wiadomości o potędze i zwycięstwach Rzymu pod rządami Stylichona(rzeczywistego pana Zachodu) siały strach wśród germańskich wodzów i książąt. W Brytanii nawet udało się skutecznie odeprzeć ataki Sasów od strony morza, a Szkotów i Piktów od północy.

Ale niespodziewanie w 406r. w Brytanii pojawił się samozwaniec, purpurę dały mu wojska tam stacjonujące. Był trzecim z kolei uzurpatorem na wyspie w ciągu mniej więcej roku. Jego poprzednicy, najpierw niejaki Marek, a po nim Gracjan, utrzymywali się przy władzy krótko, najwyżej po kilka miesięcy, obaj też zostali zgładzeni przez tych samych, którzy ich wynieśli. Ten jednak okazał się groźny, choć był podobno prostym żołnierzem, a tron zawdzięczał głównie imieniu-Konstantyn. Tak się zresztą złożyło, że niemal dokładnie przed stu laty, w 306r., Konstantyn Wielki został okrzyknięty cesarzem właśnie w Brytanii. Jakie przyczyny leżały u podłoża owych rebelii i uzurpacji na wyspie? Wyjaśnienie wydaje się stosunkowo proste: wojska i ludność rzymskiej Brytanii czuły

się całkowicie opuszczone i pozostawione własnemu losowi przez rząd centralny, chciały więc ująć we własne ręce obronę przed ciągłymi napadami barbarzyńców z północy i od strony morza. Konstantyn-on sam zwał się oficjalnie Klaudiuszem Flawiuszem Konstantynem-odznaczał się niemałymi talentami wojskowymi i politycznymi, był rzutki i pomysłowy. Pojął w lot, na czym polegał błąd poprzedników: musieli zginąć, ponieważ zachowali się biernie, pozostawiając wypadki ich własnemu biegowi, co prowadziło tylko do rozluźnienia dyscypliny wojsk. Żołnierz musi działać, mieć wytknięty cel, być w ruchu, czuć się związany ze swym wodzem. Nie wolno też-tak rozumował Konstantyn-bezczynnie oczekiwać, czy i kiedy zaatakują Brytanię wojska cesarskie z kontynentu; należy samemu przejść do ofensywy, póki tamta strona jest bezsilna i zajęta innymi sprawami.

Zgodnie z tym, latem 407r., gdy Stylichon przygotowywał się do przeprawy przez Adriatyk(przeciwko Konstantynopolowi), samozwaniec niespodziewanie przerzucił wojska na kontynent, na wybrzeża Galii. Było to przedsięwzięcie o historycznym znaczeniu. W tym bowiem momencie Brytania po raz pierwszy od czasów podboju, to jest od mniej więcej dwustu pięćdziesięciu lat, została faktycznie pozbawiona rzymskich załóg-może poza nielicznymi i słabymi oddziałami w niektórych miejscowościach. Pozostały też na wyspie małe grupy-czy też cienka warstewka ludności rzymskiej. Byli to przeważnie właściciele ziemscy i mieszkańcy miast, podczas gdy przeważającą masę stanowili autochtoni, Celtowie, zaledwie zromanizowani. Łatwo było przewidzieć, że Brytania wnet ulegnie naporowi Szkotów zza wału Hadriana oraz Anglów i Sasów zza morza, zostanie więc stracona dla imperium na zawsze.

Konstantyn wszakże myślał głównie o umocnieniu swego panowania na lądzie stałym. Ludność i wojska Galii powitały go entuzjastycznie w nadziei, że zajmie się energicznie obroną przed najeźdźcami zza Renu, Stylichon bowiem zdawał się w ogóle nie dostrzegać owego zgrożenia(zresztą Stylichon został zamordowany w 408r. przez stronników Honoriusza, który to czynił gesty oznaczające uznanie samozwańca Konstantyna i jego syna Konstansa, władających Brytanią, Galią i Hiszpanią. Chodziło mu zapewne o to, aby mieć wolną rękę w walce z Wizygotami).

Jednak w 411r. Honoriusz rozkazał zabić Konstantyna, osłabionego walkami wewnętrznymi i osaczonego w twierdzy Arelate przez wojska wierne Honoriuszowi. Tak zginął człowiek, którego bunt kosztował Imperium utratę Brytanii, pozostającej odtąd rzymską nominalnie. Naczelnik wojsk rzymskich-Aecjusz, odnosząc częściowe sukcesy w innych rejonach Imperium, nie udzielił żadnego wsparcia Rzymianom pozostałym w Brytanii, a nękanym srodze przez plemiona Piktów z północy i Szkotów z Hibernii oraz Sasów i ich pobratymców zza morza.

Większość mieszkańców wyspy należała wówczas językowo i etnicznie do szczepów celtyckich i nie uległa romanizacji, toteż rychło strząsnęła z siebie dominację obcych-przeważnie włścicieli majątków, kupców, urzędników. Wkrótce wytworzyło się wiele małych księstw celtyckich, wzajem się zwalczających i nie będących w stanie oprzeć się najazdowi z zewnątrz; sytuacja owa dokładnie odpowiadała tej, która panowała na wyspie przed kilku wiekami, to jest przed przyjściem Rzymian. Zapewne już około 450 roku jeden z książąt celtyckich poprosił Sasów, by osiedlili się na jego ziemiach i pomogli mu w walce z sąsiadami. Germanie podobno zjawili się w niewielkiej liczbie, na trzech tylko okrętach, ale stanowili forpocztę wielkiej i trwałej inwazji.

W kilka lat później Celtowie, ciągle ustępujący, spychani i tępieni znaleźli wodza, który przynajmniej na jakiś czas zdołał powstrzymać falę saskiego naporu. Był nim Ambrozjusz Aurelian, a więc Rzymianin z pochodzenia. Zdaniem niektórych badaczy postać i czyny jego dały podstawę późniejszym legendom o królu Arturze i rycerzach okrągłego stołu. Ale to już inna historia...

W taki to oto sposób dokonało się władztwo Rzymu w Brytanii. Wyspa ta nie była nigdy powiązana politycznie, gospodarczo, kulturowo w takim stopniu, jak pozostałe części Imperium, jak chociażby Galia, Hiszpania, czy kraje bałkańskie. Nie zaznała też nigdy masowego osadnictwa Rzymian. Traktowana była raczej jako odległa kolonia żywnościowa, forpoczta zbrojna Rzymu, spełniająca niekiedy rolę języczka u wagi. Padając ofiarą rzymskiego imperializmu, stała się również świadkiem jego zmierzchu, na długo przed ostatecznym upadkiem.

Przy pisaniu powyższego artykułu niezwykle przydatne okazały się następujące pozycje:

Aleksander Krawczuk "Poczet Cesarzy Rzymskich-Dominat".
J.M.Roberts "Ilustrowana historia świata-Pierwsi ludzie, Pierwsze cywilizacje".
Oficyna wydawnicza Multico "Cuda Świata-przewodnik po skarbach cywilizacji".

Piotr 'Perkun' Rojewski
piorojewski@poczta.onet.pl

Autor: Perkun

skomentuj
KOMENTARZE NA TEMAT GRY
09.11.2009 | Baker » zabardzo sie nie interesuje starozytnościa ale opr
więcej komentarzy dodaj komentarz