Rzymianie W Brytanii
W 395r, wraz ze śmiercią Teodozjusza Wielkiego, dobiegła końca pewna epoka w historii Imperium Rzymskiego. Był bowiem Teodozjusz ostatnim władcą, który rządził niepodzielnie całym imperium od Brytanii po Eufrat. Odtąd rozpoczyna się historia dwóch państw faktycznie odrębnych: Bizancjum na wschodzie(pod władzą Arkadiusza) i Rzymu na zachodzie(pod władzą Honoriusza), a to drugie miało już niedlugo znaleźć się w stanie agonii. Nikt zatem nie wiedział wtedy, że ów podział cesarstwa(między dwóch synów Teodozjusza)w istocie oznaczał jego rozpad.
Tymczasem wiadomości o potędze i zwycięstwach Rzymu pod rządami Stylichona(rzeczywistego pana Zachodu) siały strach wśród germańskich wodzów i książąt. W Brytanii nawet udało się skutecznie odeprzeć ataki Sasów od strony morza, a Szkotów i Piktów od północy.
Ale niespodziewanie w 406r. w Brytanii pojawił się samozwaniec, purpurę dały mu wojska tam stacjonujące. Był trzecim z kolei uzurpatorem na wyspie w ciągu mniej więcej roku. Jego poprzednicy, najpierw niejaki Marek, a po nim Gracjan, utrzymywali się przy władzy krótko, najwyżej po kilka miesięcy, obaj też zostali zgładzeni przez tych samych, którzy ich wynieśli. Ten jednak okazał się groźny, choć był podobno prostym żołnierzem, a tron zawdzięczał głównie imieniu-Konstantyn. Tak się zresztą złożyło, że niemal dokładnie przed stu laty, w 306r., Konstantyn Wielki został okrzyknięty cesarzem właśnie w Brytanii. Jakie przyczyny leżały u podłoża owych rebelii i uzurpacji na wyspie? Wyjaśnienie wydaje się stosunkowo proste: wojska i ludność rzymskiej Brytanii czuły
Zgodnie z tym, latem 407r., gdy Stylichon przygotowywał się do przeprawy przez Adriatyk(przeciwko Konstantynopolowi), samozwaniec niespodziewanie przerzucił wojska na kontynent, na wybrzeża Galii. Było to przedsięwzięcie o historycznym znaczeniu. W tym bowiem momencie Brytania po raz pierwszy od czasów podboju, to jest od mniej więcej dwustu pięćdziesięciu lat, została faktycznie pozbawiona rzymskich załóg-może poza nielicznymi i słabymi oddziałami w niektórych miejscowościach. Pozostały też na wyspie małe grupy-czy też cienka warstewka ludności rzymskiej. Byli to przeważnie właściciele ziemscy i mieszkańcy miast, podczas gdy przeważającą masę stanowili autochtoni, Celtowie, zaledwie zromanizowani. Łatwo było przewidzieć, że Brytania wnet ulegnie naporowi Szkotów zza wału Hadriana oraz Anglów i Sasów zza morza, zostanie więc stracona dla imperium na zawsze.
Konstantyn wszakże myślał głównie o umocnieniu swego panowania na lądzie stałym. Ludność i wojska Galii powitały go entuzjastycznie w nadziei, że zajmie się energicznie obroną przed najeźdźcami zza Renu, Stylichon bowiem zdawał się w ogóle nie dostrzegać owego zgrożenia(zresztą Stylichon został zamordowany w 408r. przez stronników Honoriusza, który to czynił gesty oznaczające uznanie samozwańca Konstantyna i jego syna Konstansa, władających Brytanią, Galią i Hiszpanią. Chodziło mu zapewne o to, aby mieć wolną rękę w walce z Wizygotami).
Jednak w 411r. Honoriusz rozkazał zabić Konstantyna, osłabionego walkami wewnętrznymi i osaczonego w twierdzy Arelate przez wojska wierne Honoriuszowi. Tak zginął człowiek, którego bunt kosztował Imperium utratę Brytanii, pozostającej odtąd rzymską nominalnie. Naczelnik wojsk rzymskich-Aecjusz, odnosząc częściowe sukcesy w innych rejonach Imperium, nie udzielił żadnego wsparcia Rzymianom pozostałym w Brytanii, a nękanym srodze przez plemiona Piktów z północy i Szkotów z Hibernii oraz Sasów i ich pobratymców zza morza.
Większość mieszkańców wyspy należała wówczas językowo i etnicznie do szczepów celtyckich i nie uległa romanizacji, toteż rychło strząsnęła z siebie dominację obcych-przeważnie włścicieli majątków, kupców, urzędników. Wkrótce wytworzyło się wiele małych księstw celtyckich, wzajem się zwalczających i nie będących w stanie oprzeć się najazdowi z zewnątrz; sytuacja owa dokładnie odpowiadała tej, która panowała na wyspie przed kilku wiekami, to jest przed przyjściem Rzymian. Zapewne już około 450 roku jeden z książąt celtyckich poprosił Sasów, by osiedlili się na jego ziemiach i pomogli mu w walce z sąsiadami. Germanie podobno zjawili się w niewielkiej liczbie, na trzech tylko okrętach, ale stanowili forpocztę wielkiej i trwałej inwazji.
W kilka lat później Celtowie, ciągle ustępujący, spychani i tępieni znaleźli wodza, który przynajmniej na jakiś czas zdołał powstrzymać falę saskiego naporu. Był nim Ambrozjusz Aurelian, a więc Rzymianin z pochodzenia. Zdaniem niektórych badaczy postać i czyny jego dały podstawę późniejszym legendom o królu Arturze i rycerzach okrągłego stołu. Ale to już inna historia...
W taki to oto sposób dokonało się władztwo Rzymu w Brytanii. Wyspa ta nie była nigdy powiązana politycznie, gospodarczo, kulturowo w takim stopniu, jak pozostałe części Imperium, jak chociażby Galia, Hiszpania, czy kraje bałkańskie. Nie zaznała też nigdy masowego osadnictwa Rzymian. Traktowana była raczej jako odległa kolonia żywnościowa, forpoczta zbrojna Rzymu, spełniająca niekiedy rolę języczka u wagi. Padając ofiarą rzymskiego imperializmu, stała się również świadkiem jego zmierzchu, na długo przed ostatecznym upadkiem.
Przy pisaniu powyższego artykułu niezwykle przydatne okazały się następujące pozycje:
Aleksander Krawczuk "Poczet Cesarzy Rzymskich-Dominat".
J.M.Roberts "Ilustrowana historia świata-Pierwsi ludzie, Pierwsze
cywilizacje".
Oficyna wydawnicza Multico "Cuda Świata-przewodnik po skarbach cywilizacji".
Piotr 'Perkun' Rojewski
piorojewski@poczta.onet.pl
Autor: Perkun