Azincourt 1415 r. - Triumf angielskich łuczników

W dniu św. Kryspina, 25 października 1415 r., armia „obłąkanego króla” Francji – Karola VI, około 20000 ludzi (niektóre źródła podają nawet liczbę 50000), kwiat francuskiego rycerstwa, idzie w rozsypkę pokonana przez Anglików pod wodzą Henryka V. Anglików jest 10000 (niektóre źródła mówią o liczbie 15000), w tym 6000 łuczników. Miejscem bitwy – niewielka równina w krainie Artois, między lasem Azincourt a Tramecourt (Azincourt jest obecnie miejscowością leżącą w pn–wsch. Francji; inne źródła podają pn–zach.; w departamencie Pas–de–Calais, w pobliżu miasta Hesdin)…
azincourt-1415-r.-triumf-angielskich-lucznikow-2931-1.jpg 1Pozwolę sobie uczynić małe wprowadzenie w temat. Bitwa pod Azincourt jest jednym ze znaczących epizodów „Wojny Stuletniej” toczonej między Francją a Anglią. Wojna wybucha w 1328 r., kiedy umiera Karol IV – król Francji, nie pozostawiając męskiego potomka, zaś córki na mocy prawa salickiego odsunięto od tronu. O tron ubiega się Filip de Valois, kuzyn zmarłego króla, i król Anglii, Edward III, przez matkę siostrzeniec Karola IV. Baronowie wybierają Filipa: Anglicy nie godzą się z tym. W latach 1337–1360 Edward III (król Anglii w latach 1327–1377) odnosi kolejne zwycięstwa nad Filipem VI, potem Janem II: na morzu pod Ecluse, w 1340 r.; na lądzie pod Crecy, w 1346 r.; pod Calais w 1347 r.; pod Poitiers w 1356 r. bierze do niewoli Jana. Układ w Bretigny, w 1360 r., odbiera Francji trzecią część jej posiadłości. Sytuacja ulega zmianie w latach 1360–1380, kiedy to Karol V (król Francji w latach 1364–1380), wspomagany przez konetabla du Guesclina toczy z Anglikami wojnę na wyniszczenie i odbiera niemal wszystkie stracone ziemie. Lata 1380–1428 to okres panowania Karola VI, który rozpoczyna rządy od rozejmu z Anglią Ryszarda II, potem Henryka IV. Panowanie Karola VI (króla Francji w latach 1380–1422) rozpoczyna się sporami jego stryjów o opiekę nad małoletnim monarchą, podczas gdy lud Paryża buntuje się. W 1392 r. król osiągnąwszy pełnoletność pogrąża się w szaleństwie. Nieustanne zabawy rujnują zdrowie panującego. Jedna z nich kończy się tragicznie, nieostrożni młodzieńcy płoną niczym żywe pochodnie – to Bal Płomieni. Przez 20 lat przeplatają się okresy przytomności króla i jego szaleństwa. Potem, od 1415 r., król popada w otępienie umysłowe. Wojna domowa dzieli kraj na dwa wrogie obozy: Burgundczyków, stronnictwo królewskiego stryja
i Armagnaców, broniących jego brata, księcia Orleanu (zamordowany w 1407 r.). Najwyższe natężenie walki osiągają w 1419 r., kiedy w Montereau ginie zamordowany Jan bez Trwogi, książę Burgundii; to ułatwia Anglikom podbój Francji). Wojnę wznawia Henryk V (król Anglii w latach 1413–1422), rozstrzygając ją na swoją korzyść pod Azincourt: w 1420 układ w Troyes wydziedzicza delfina; w 1422 r. Francja ma dwóch królów: Anglika Henryka VI i Francuza Karola VII. Lata 1430–1453 to czasy Joanny d'Arc, która ratuje państwo francuskie wyzwalając Orlean i doprowadzając do koronacji Karola VII w Reims. Wyzwalanie królestwa zajmuje 25 lat.

Powróćmy jednak na równiny Azincourt roku 1415. Bitwę wszczynają Francuzi. Anglicy, którzy wylądowali na brzegach Normandii 12 sierpnia teraz właśnie się wycofują. Korpus ekspedycyjny, z wielkim trudem zebrany przez dowodzącego armią Henryka V, osiąga swój cel: zajmuje Harfleur stanowiące klucz do Dolnej Normandii. Trwające półtora miesiąca oblężenie wyczerpuje najeźdźców, gnębi ich głód i krwawa biegunka. Rozpoczynają właśnie marsz na północ, w stronę Calais, gdzie oczekują ich okręty, kiedy doganiają ich siły francuskie.

Kilka dni wcześniej, zebrana w Rouen, Rada króla Francji postanawia, po dramatycznym posiedzeniu, wydać bitwę. Pomni na los króla Jana II pojmanego przez wrogów w 1356 r. w boju pod Poitiers, Francuzi decydują, że ani król – w tym czasie przy zdrowych zmysłach – ani jego syn, przyszły Karol VII, nie wyruszą z armią. Jednak żaden z pozostałych książąt krwi gorąco pragnących bitwy, ani Karol Orleański, książę–poeta, brat króla, ani Jean de Bourbon, nie cieszy się dostateczną powagą, aby stanąć na czele armii i wesprzeć skutecznie dowodzącego, pod nieobecność króla, marszałka Boucicaut. Brak jednolitego dowództwa, bowiem szlachta – a ona tworzy przecież to wojsko – nie przyjmie rozkazu kogoś innego niż król, uniemożliwi urzeczywistnienie planów Rady. Jednak nigdy jeszcze Francja nie widziała tak pięknej armii. Na wezwanie Karola VI stawia się rycerstwo ze wszystkich stron
królestwa, najliczniej jednak z północy. To bezpośredni wasale króla ciągną na czele swoich wasali. Przedstawiciele wszystkich wybitnych rodów stawiają się 25 października na polu bitwy, by bronić Francji przed Anglikami. Są też liczni dostojnicy dworu.

Świta dzień św. Kryspina, kiedy obie armie stają naprzeciw siebie. Deszcz pada nieustannie. Ciasna równina Azincourt (nie szersza niż kilometr, długa na cztery) zmienia się w błoto. Grzęzną w nim niosące ciężkich jeźdźców konie. Rycerze – trzon francuskiego wojska – muszą walczyć w swych żelaznych pancerzach, walając się w błocie, pieszo. Po drugiej stronie, w obozie angielskim, pierwszą linię tworzą łucznicy, kryjąc się za palisadą (każdy z nich maszeruje niosąc pal, który wbija stojąc do walki). Bój rozpoczyna się o godzinie jedenastej. Pogoda uniemożliwia większości rycerskiej jazdy walkę w sposób jej właściwy. Szarża oddziałów jazdy stojących na skrzydłach, która ma rozbić wrogich łuczników, załamuje się. Anglicy szybko zdobywają przewagę i rozbijają szyki przeciwnika. Zaczynają się prawdziwe jatki. Francuzi, zbyt liczni z nich zakuci w pancerze, są niezdolni do szybkich ruchów, zmieniają się w kłębiącą, krwawą ciżbę.

Rzecz dobiega końca. Bilans jest straszny: po stronie angielskiej ginie 1500 ludzi, jednakże Anglicy zabijają przynajmniej 5000 Francuzów, angielscy łucznicy udowodnili, że można sobie poradzić z opancerzoną jazdą. Jednakże nacierającą konnicę mogła zatrzymać tylko prawdziwa chmura strzał, a utrzymanie tak licznych łuczników było rzeczą kosztowną. Królowie mieli zazwyczaj więcej pieniędzy niż możnowładcy i dlatego mogli sobie pozwolić na taki wydatek. Angażowali zatem do swoich formacji żołnierzy zawodowych. Feudalne rycerstwo francuskie poniosło dotkliwe klęski i zostało zdziesiątkowane. Okazało się nieskuteczne wobec siły angielskich łuczników. Rola decydująca w tej wojnie przypadła piechurom, zwłaszcza dobrze wyszkolonym wojskom zaciężnym. Dowódcy tych oddziałów poza okresami działań militarnych prowadzili często własną politykę grabieży... Azincourt staje się wielkim dramatem w dziejach Francji: tych 5000 ludzi, to przecież polityczna
i społeczna elita królestwa. Państwo traci nagle swą warstwę przywódczą. Pięciu książąt i dwunastu hrabiów ginie lub popada w niewolę. Wszyscy wyżsi urzędnicy korony – bailiwowie z północnej Francji – znikają w jednej chwili. To tak, jakby całej administracji, cywilnej i wojskowej, ucięto głowę. Szlachta, głównie z północy, która od X w. służy monarchii, płaci ciężką daninę. Wiele rodzin nie podźwignie się już po Azincourt, bądź to dlatego, że padli tu wszyscy ich męscy potomkowie, bądź też spłacany Anglikom okup za jeńców doprowadzi je do ostatecznej ruiny. Miary nieszczęścia dopełnia wojna domowa, jaką toczą dwa wrogie ugrupowania szlachty: Armagnaców i Burgundczyków. Pozwala ona Anglikom w ciągu następnych piętnastu lat zagarnąć większą część kraju (po tym zwycięstwie aż do wystąpienia Dziewicy Orleańskiej w 1429 r. zajmowali Anglicy całą płd. Francję po rzekę Loarę) i zagrozić dalszemu istnieniu francuskiego państwa.

Swoją drogą: ciekawostka filmowa – w pewnych przypadkach w filmach historycznych nie da się uniknąć zafałszowań. W znanym filmie Laurence'a Oliviera „Henryk V” (W.Brytania 1944) bitwę pod Azincourt kręcono przy słonecznej pogodzie, ponieważ ówczesny poziom techniki barwnej – system Technicolor – uniemożliwiał pracę przy niedostatecznym oświetleniu. W rzeczywistości przed ostatecznym spotkaniem armii angielskiej i francuskiej w 1415 ulewne deszcze (jak wiemy) nieprzerwanie padały przez jedenaście dni. „Henryk V” zrealizowany w roku 1989 przez Kennetha Branagha (W.Brytania) był wierniejszy prawdzie historycznej –ilekroć zza chmur wyłaniało się słońce, Branagh przerywał zdjęcia. Reżyser nie miał zamiaru upiększać obrazu bitwy pod Azincourt w swojej filmowej wersji, a zdjęcia kręcone były na błotnistym polu we mgle i deszczu, aby wiernie oddać historyczną atmosferę tego wydarzenia.

Autor: Perkun
skomentuj
KOMENTARZE NA TEMAT GRY
23.02.2009 | Ghirlandai » Ładny obrazek,a artykuł - interesujący
więcej komentarzy dodaj komentarz