Wolfenstein: Youngblood

Wolfenstein: Youngblood
Sztab VVeteranów
Tytuł: Wolfenstein: Youngblood
Producent: Machine Games, Arkane Studios
Dystrybutor: Cenega S.A.
Gatunek: FPS
Premiera Pl:2019-07-26
Premiera Świat:
Autor: Klemens
Ocena
czytelników bd GŁOSUJ
OCENA
REDAKCJI 60% procent
Głosuj na tę grę!

Wolfenstein: Youngblood

Zaliczam się do grona tych stojących nad grobem osobników, którzy zagrywali się w oryginalnego Wolfensteina 3D, obawiając się w każdej chwili interwencji rodziców, którzy byliby w końcu skłonni utożsamić gmatwaninę dźwięków generowanych przez niejakiego PC Speakera ze strzałami karabinu. Z pewną sympatią traktuję więc fakt, że postać B.J. Blaskowitza przetrwała kolejne generacje sprzętowe i ma szansę być znaną również dla tzw. gimbazy. Czy jednak dzięki takiemu Youngbloodowi będzie ona zbieżnie postrzegana?
wolfenstein-youngblood-21055-1.jpg 1Już na wstępie gracz jest konfrontowany z faktem, iż to bynajmniej nie działaniami dzielnego amerykańskiego wojaka polskiego pochodzenia będzie dane mu pokierować, lecz jedną z jego dwóch córek-bliźniaczek (raczej dwujajowych, gdyż niespecjalnie wobec siebie podobnych). Cóż, tytuł do czegoś zobowiązywał, a trudno było oczekiwać, że nasz ulubieniec bez przerwy będzie zachowywał wzorową formę…

Co więcej jednak, rzeczony tytuł nie jest klasycznym FPS-em, przynajmniej nie w sensie właściwym dla swego słynnego przodka. W jego przypadku gracz nie będzie miał bowiem do czynienia jedynie z rozgrywką w stylu „ja kontra reszta świata”. Nie oznacza to bynajmniej, iż będziemy mieli do czynienia ze znacznie bardziej zbalansowaną rozgrywką, ale musimy się nastawić na kooperację, czyli rozgrywkę w parze. Każda z sióstr posiada kilka unikalnych zdolności, szereg czynności – polegających chociażby na otwarciu co większych wrót wymagać będzie współdziałania, co oznacza, iż co prawda może nie za rękę, celowe jednak a czasami wręcz konieczne będzie podążanie w parze.

Śmiem jednak twierdzić, iż autorzy nie wykorzystali potencjału „taktyc
znego” związanego z rzeczonym rozwiązaniem, przyjęte przezeń mechaniki są bowiem szyte grubymi nićmi. Oczywiście dla utalentowanej pary graczy nie będzie to stanowiło przeszkody, by samemu wypracować właściwe mechaniki oraz odruchy, sama produkcja nie będzie jednak tego na nich wymuszała czy kształciła ku temu.

Osoby stroniące od typowej rozgrywki online ucieszy wiadomość, że jak najbardziej możliwa jest również zabawa pojedyncza, a „tylko” sztuczna inteligencja przejmie we władanie nasza partnerkę. Nie da się jednak ukryć, że z natury rzeczy będzie ona obarczona nie większymi zdolnościami intelektualnymi niźli krzemowi naziści, trudno zaś uznać Youngblood za tytuł wyznaczający nowe standardy pod tym względem.

Sama fabuła gry jest niestety słaba i przewidywalna niczym konstrukcja cepa. Akcja rzeczonej produkcji rozgrywa się w alternatywnej rzeczywistości, w której Trzecia Rzesza zwyciężyła, a pod jej rządami znajduje się właściwie cała Europa, w tym Francja, w której – a właściwie samym Paryżu – osadzone są stosowne wydarzenia. Niestety autorzy w zbyt mocny stopniu uderzyli w futurystykę, sama opowieść jest nie tyle mało zajmująca, co i bardzo przwolfenstein-youngblood-21055-2.jpg 2ewidywalna. Twórcy poniekąd próbowali się ratować tym przerysowaniem, ale i tutaj zabrakło im montypythonowskiego wyrafinowania.

Atutem gry jest oprawa wizualna, choć gra aż prosiłaby się o więcej ujęć starego Paryża, a przynajmniej mniej zniszczonego. Szkoda tylko, iż rzeczony pietyzm jest poniekąd trikiem, mnóstwa elementów nie tylko nie można uszkodzić, co choćby poruszyć. O dziwo przypadła mi do gustu muzyka, choć cały czas się zastanawiałem, czy nie byłoby lepszym wyborem jej ograniczenie do minimum. Z pewnością zaś autorzy mogli sobie darować wstawki filmowe towarzyszące ekranom ładowania poszczególnych planszy – teoretycznie miały one budzić rozbawienie swą „dziewczyńską” rubasznością, a tak naprawdę wzbudzają zażenowanie i przeszkadzają jakiejkolwiek immersji.

Wolfenstein: Youngblood to gatunkowy eksperyment, który raczej nie przypadnie do gustu miłośnikom „staroszkolnych” strzelanek. Stanowi on skierowanie leciwej już marki na zupełnie nowe tory, aczkolwiek w tym zakresie cechuje się niedostateczną innowacyjnością i dopracowaniem, by zdobyć autentyczne uznanie w oczach współczesnej młodzieży. Nie jest to pozycja zła, acz raczej plasująca się w pewnym „rozkroku”.

Autor: Klemens
skomentuj
KOMENTARZE NA TEMAT GRY
więcej komentarzy dodaj komentarz
RECENZJE CZYTELNIKÓW
ILOŚĆ RECENZJI - ŚREDNIA OCENA - % więcej recenzji dodaj recenzję