Gry spod znaku Toma Clancy’ego od zawsze cieszyły się sporą popularnością. Od kilku lat firma Red Storm wypuszcza na rynek raz po raz koleje części dwóch znakomitych serii gier oznakowanych tym właśnie nazwiskiem: Splinter Cell oraz Rainbow Six. Pierwszy z wymienionych tytułów to typowy przedstawiciel gier typu Snake & Kill czyli typowych składanek (na myśl przychodzić powinien głównie tytuł Metal Gear Solid), jednak drugi z wymienionych tytułów to taktyczna gra akcji traktująca o działaniach grupy antyterrorystycznej RAINBOW. Jest to gra całkowicie hardcorowa, gra w której jeden ruch może zaważyć o losach całej rozgrywki. I choć przeważnie gry z serii Rainbow Six prezentowały się średnio, to przy trzeciej części zatytułowanej Raven Shield się miło rozczarowałem...

Ale zacznijmy od początku, fabuła gry rozpoczyna się podczas drugiej wojny światowej kiedy dwóch amerykańskich oficerów ukrywa bardzo ważne dokumenty po czym znika i słuch o nich ginie. Po kilkudziesięciu latach w roku 2005 jakaś grupa terrorystyczna ma zamiar odzyskać te papiery, a przy okazji zawładnąć nad światem. Do akcji wkracza zespół RAINBOW – grupa najlepiej wyszkolonych antyterrorystów, dla których nie ma zadań niewykonalnych. Zaopatrzeni w najnowocześniejszy sprzęt ruszają ratować świat, dla którego właśnie oni są ostatnią deską ratunku.



Czytając to możecie mieć wrażenie jakbyście czytali scenariusz do dobrego (albo i nie) filmu, który jest mieszanką thrillera politycznego i filmu akcji. I tutaj na wstępie mogę powiedzieć, że jeżeli macie takie skojarzenia to macie 100% rację. Podczas gry będziecie mieli nieustanne wrażenie jakbyście brali udział w ciekawie zawiązanej intrydze – ot taki interaktywny film.

Nic dziwnego, w sumie scenariusz napisał sam Tom Clancy więc nie mógł być to scenariusz skopany. Między innymi dlatego nie chcę zdradzać już więcej szczegółów dotyczących linii fabularnej, bo tak naprawdę zepsułbym wam ponad połowę zabawy. Jeżeli głębiej się przyjrzymy sprawie możemy dojść do wniosku, że to właśnie fabuła czyni z tego produktu produkt unikalny, grę jedyną w swoim rodzaju.

Jednak na początek krótka lekcja historii: pierwsza gra z serii zatytułowana po prostu Rainbow Six została stworzona w 1998 roku. Przez kilka kolejnych lat, zostały tworzone kolejne sequele tej popularnej gry. Gracze ciągle wołali więcej, chociaż gra nie wyróżniała się praktycznie niczym, nie licząc bardzo dobrej fabuły i znakomitej S.I.



Tytuł posiadał kiepską grafikę o muzyce nie wspominając. Sterowanie było koszmarne, zaś sam interfejs i zarządzanie drużyną były bardzo uciążliwe.

I tutaj pojawia się pierwsza, jakże znacząca nowość: silnik gry jak cała rozgrywka zostały przemodelowane nie do poznania. W Raven Shield wszystko jest graczowi podane jak na tacy, rozkazy się wydaję dziecinnie prosto, zaś kierowanie drużyną ogranicza się do kilku przycisków, które są ułożone tak, aby w każdej chwili można było je aktywować. Przed każdą misją czeka nas odprawa. Jest ona bardzo ważna ponieważ podczas niej nie tylko dowiemy się kto, kogo, kiedy i dlaczego, ale także przygotujemy swój oddział i dokładnie zaplanujemy akcję tak, by podczas jej wykonywania nie było żadnych wpadek. Jest to jeden z ważniejszych aspektów gry, jako że to właśnie dzięki odpowiedniemu wyczuciu sytuacji i doborze ekwipunku szanse naszego zwycięstwa mogę się zwiększyć.

Właśnie, ekwipunek – za tą część Raven Shield autorom należą się owacje na stojąco, jednym słowem odwalili kawał dobrej roboty. Broni dostępnych w grze jest ponad 50, a każda z nich jest na swój sposób dziełem sztuki. Każda wygląda inaczej, ale nie tylko – z każdej broni strzela się inaczej i daje się to odczuć.



Również mapa taktyczna na której planuje się przebieg każdej akcji jest zaprojektowana bardzo przejrzyście. Nawet gracze, którzy dopiero zaczynają przygodę nie powinni mieć problemów z wykonaniem odpowiednich planów.

Po zakończeniu przygotowań, nadchodzi czas na wejście w świat gry i w tym momencie doznajemy szoku i to z dwóch powodów. Pierwszy jest taki, że wszystko jest tak piękne, że zapiera dech w piersiach, tekstury są odpowiednio ostre, a modele postaci wykonane bardzo realistyczne.

Jednak po chwili pozytywnego nastawienia następuje kolejny, już mniej przyjemny szok, mam tu na myśli wygórowany poziom trudności. Ty jak i twoi podwładnie nie jesteście zbyt żywotni i wystarczy jedna kulka w nieodpowiednie miejsce abyś się ze światem pożegnał albo ty, albo ktoś z twojego oddziału; terroryści są niezwykle przebiegli, a w grupie są wręcz morderczy. Jednak nie powinno to nikogo zrazić z kilku ważnych powodów.

Po pierwsze do waszej dyspozycji oddane wachlarz najniebezpieczniejszych i najnowszych urządzeń, oraz świetnie przeszkolonych ludzi, których możesz rozdzielić na trzy oddzielne pododdziały. Kolejnym pocieszeniem może być też fakt, że terroryści są tak samo żywotni jak oddział RAINBOW, więc przeważnie wystarczy w nich wpakować kilka kul, aby padli trupem na ziemię. Jeżeli jesteśmy już przy trupach to tak przy okazji warto wspomnieć, że niestety system układania się martwych ciał szwankuje. W momencie kiedy została tworzona ta gra system „Rabid Dog” nie był jeszcze zbyt dopracowany więc ciała zmarłych ludzi układają dosyć nienaturalnie.



I wreszcie ostatnie trzecia rzecz, która powinna podtrzymać sfrustrowanych graczy na duchu: wysoka sztuczna inteligencja nie została wprowadzona przeciwnikom, ale również innym członkom zespołu. Twoi towarzysze broni unikają kul, turlają się, przewracają, osłaniają cię. Robią wszystko, aby przeżyć i czasami to właśnie dzięki nim będziecie mogli dalej grać nie restartując nieudanej misji. Jednak mimo tego, że do gry wprowadzone jest wiele ułatwień to i tak powinniście być ostrożni, ponieważ jeden zły ruch i świetnie zaplanowana akcja może się przerodzić w krwawą rzeź, w której nie obędzie się bez zbędnych ofiar, a przecież nie oto tu chodzi.

Prócz standardowej kampanii producenci specjalnie dla nas przygotowali kilka map do potyczki jednoosobowej i kilka map do potyczki wieloosobowej. Muszę tutaj podkreślić, że w Raven Shield jest przygotowany jeden z najlepszych trybów wieloosobowych w jakie dane mi było zagrać. Wszystko jest przygotowane po prostu świetnie i naprawdę do niczego nie można się przyczepić.

Pod względem technicznym jak już mówiłem. Graficznie gra nadal prezentuje się świeżo, a co do muzyki to też nikt nie powinien mieć zastrzeżeń, w końcu to gra taktyczna, a głupio by trochę wyglądało wykonywanie akcji, która decyduje o losach świata i słuchanie przy tym hip-hopu, albo ostrego rocka prawda?

Rainbow Six 3: Raven Shield to naprawdę dobra gra, którą z czystym sercem mogę polecić każdemu fanowi gier taktycznych. To produkt warty uwagi i zapewniam, że jeżeli raz ktoś do niego zasiądzie, to nie oderwie się od monitora przez następny tydzień.

Grafika 75% Muzyka 45% Trudność 55% Grywalność 80% Ocena końcowa 80%

10 20 30 40 50 60 70 80 90 100 10 20 30 40 50 60 70 80 90 100

PLUSY realizm grafika tryb multiplayer prostota obsługi fabuła bardzo ładne mapy niskie wymagania sprzętowe

MINUSY momentami zbyt wygórowany poziom trudności podczas misji jedynie komunikaty, krzyki i strzały

Pentium 4 1.4 GHz, 512MB RAM, 128 MB akcelerator 3D, 2 GB HDD.