The Riftbreaker

The Riftbreaker
Sztab VVeteranów
Tytuł: The Riftbreaker
Producent: EXOR Studios
Dystrybutor:
Gatunek:
Premiera Pl:0000-00-00
Premiera Świat:
Autor: Klemens
Ocena
czytelników bd GŁOSUJ
OCENA
REDAKCJI 80% procent
Głosuj na tę grę!

The Riftbreaker

Specyfiką współczesnego rynku gier jest wielość – liczonych już w tysiącach! – premier, będąca pewnego rodzaju przekleństwem dla twórców, bo nawet tworząc zaawansowaną produkcję nie mają oni jakiejkolwiek gwarancji, że zostaną dostrzeżeni, o odniesieniu sukcesu nie wspominając. W konsekwencji wielu z nich pcha to w stronę wyścigu we wrzucaniu pomysłów do garnka, solidnego potrząśnięcia nim i obserwowania końcowego tworu. Czasami jednak w istocie można uświadczyć nie pokracznego zakalca, lecz całkiem apetycznego dania.
the-riftbreaker-24141-1.png 1The Riftbreaker to gra, którą trudno scharakteryzować jakimkolwiek powszechnie uznawanym skrótem, ba, nie sposób sensownie opisać jednym zdaniem. Na początku bowiem nastawiałem się na specyficzną formę strategii czasu rzeczywistego, która w istocie już wyewoluowała w samodzielny gatunek zwany tower defence – gromadzimy więc klasyczne surowce (w tym przypadku węgiel i żelazo), za które wznosimy budynki składające się na bazę. Żaden z nich jednak nie działa zupełnie sam, wymaga bowiem zaopatrzenia w energię elektryczną, musimy więc go połączyć ze stosowną elektrownią,.

Brzmi prosto? Szybko to jednak ulega komplikacji, albowiem uświadamiamy sobie, że w istocie dostępne są również specyficzne rodzaje surowców (jak kobalt czy uran), wymagane do wzniesienia bardziej specyficznych budynków. Było? To wspomnijmy o tym, że energię elektryczną możemy pozyskiwać z różnych źródeł – spalania węgla, lecz również przetwarzania biomasy, chyba że zaliczamy się do zwolenników ekolo
gicznych rozwiązań, wtedy możemy nastawić się na fotowoltaikę bądź specyficzne turbiny wiatrowe. Sęk w tym, że w nocy panele słoneczne rzecz jasna nie działają, podobnie jak przy opadach deszczu, zaś biomasę musimy skądś pozyskiwać – a konkretnie przez sianie apokaliptycznego zniszczenia wśród lokalnej fauny i flory.

To wszystko jednak musimy wykonywać osobiście, bynajmniej nie przez posłanie w bój dziesiątek czy setek marines tudzież innych zerglingów, lecz osobiście kierując – nade wszystko z wykorzystaniem nieśmiertelnego WSAD-u – „okładkowym” mechem. Sęk w tym, że jego podstawowe bronie szybko okazują się mało efektywne, czy to z uwagi na charakterystykę przeciwników, czy to ich liczebność. W konsekwencji musimy rozwijać kolejne i kolejne technologie – przy drzewku, które byłoby w stanie zawstydzić niejedną produkcję z gatunku 4X czy action RPG – jak też produkować stosowne utensylia zagłady.

Ów gatunkowy kolaż pachnie miszmaszem, lecz w praktyce okazujthe-riftbreaker-24141-2.png 2e się zaskakująco strawny, większość nowych aktywności opanowujemy w locie, ich intuicyjności z reguły ciężko cokolwiek zarzucić. Jest to niemałe osiągnięcie jak na tytuł, który cechuje się chociażby cyklem dnia-nocy czy nawet umiarkowaną trójwymiarowością walk (choć brak jednostek lotniczych jest w istocie logicznie niewytłumaczalny).

Z pewnością wielkim atutem produkcji jest również jej oprawa graficzna, autentycznie ciesząca oczy . Poszczególne biomy znacząco różnią się między sobą wyglądem, lecz i tak każdorazowo zachwycają, a pomimo mienienia się bogactwem kolorów nie wzbudzają w ogóle uczucia przesytu. Szkoda tylko, że muzyka tylko „nie irytuje”, żaden z jej motywów niestety bowiem nie zapada w pamięć.

The Riftbreaker to gra ciesząca się duża miodnością, potrafiąca ująć tak miłośników klasycznych erteesów, jak też i hack&slashy w stylu Diablo, w równie istotnym stopniu angażując tak szare komórki gracza, jak i jego palce. Ot, taka perełka na koniec 2021 roku, której nikt się naprawdę nie spodziewał.

Autor: Klemens
skomentuj
KOMENTARZE NA TEMAT GRY
więcej komentarzy dodaj komentarz
RECENZJE CZYTELNIKÓW
ILOŚĆ RECENZJI - ŚREDNIA OCENA - % więcej recenzji dodaj recenzję