The Great Art Race: Wyścig po obrazy mistrzów

The Great Art Race: Wyścig po obrazy mistrzów
Sztab VVeteranów
Tytuł: The Great Art Race: Wyścig po obrazy mistrzów
Producent: Ascaron Software
Dystrybutor: Nicolas Games
Gatunek: Strategiczna
Premiera Pl:2008-07-10
Premiera Świat:
Autor: Tigikamil
Ocena
czytelników 71 GŁOSUJ
OCENA
REDAKCJI 75% procent
Głosuj na tę grę!

The Great Art Race: Wyścig po obrazy mistrzów

the-great-art-race-wyscig-po-obrazy-mistrzow-3016-1.jpg 1 Aby jednak było co sprzedawać najpierw musimy wybrać się w jakieś odosobnione miejsce (jedno z pozostałych piętnastu) i postawić tam swoją pierwszą plantację. W zależności od wybranego miasta możemy uprawiać dwa z pięciu towarów. Do wyboru mamy kawę, kakao, jedwab, tytoń i herbatę. Gdy się już na coś zdecydujemy musimy tylko cierpliwie poczekać na wytworzone dobra. Oczywiście wraz z postępami w grze możemy (a nawet musimy) zwiększać liczbę i różnorodność naszych plantacji. Następnie wysyłamy towary na którąś z giełd. Na szczęście już przy wysyłce widzimy, w którym mieście są wyższe ceny i, co ważniejsze, jakie mamy do wyboru kontrakty.

Kontrakty zaś to określone czasem umowy na konkretną ilość towaru. Nie musimy wypełniać całej umowy, ale im więcej produktów zakontraktujemy tym lepiej. Ceny w takim przypadku są bowiem znacznie wyższe niż rynkowe. Ogólna rozgrywka polega więc na jeżdżeniu z naszych plantacji na giełdy i z powrotem. Autorzy jednak skutecznie urozmaicili czas jaki moglibyśmy marnować na bezczynne czekanie. Możemy kupować akcje pięciu firm lub uczestniczyć w dwutygodniowych wycieczkach do dzikich zakątków świata. To pierwsze może przynieść nam dodatkowe pieniądze, drugie zaś prestiż.

Podczas gry bowiem odbywa się coroczna loteria, w której do zdobycia jest jeden z sześciu „unikalnych” obrazów. W loterii tej prestiż gra sporą rolę. Aby jednak zdobyć inne obrazy musimy zaczekać na odpowiednią gotówkę i wybrać się na aukcję. Niestety gdy wygramy obraz może okazać się, że to zwykła nic nie warta podróbka. Dlatego też dobrym pomysłem jest uczestnictwo w kursach malarskich. Po jednym w każdym mieście z galerią. Gdy zdobędziemy odpowiednie umiejętności, na aukcji pod obrazem pojawi się kombinacja litery i cyfry. Obok oczywiście pojawia się lista graczy, która konkretny kurs ukończyła. Cóż bowiem by to była za rodzinna rywalizacja gdyby „nieuki” także wiedziały o co walczą.

Na płycie z grą znalazło się więc miejsce dla sporej tabeli. Wierszom odpowiadają litery alfabetu, kolumnom cyfry. Po całej planszy zaś rozsiane są trzy symbole. Zielone „A” – autentyk, czerwone „F” – falsyfikat i żółte „V” – kopia Vico Vermeera (przyjmowana przez wuja do galerii, ale można ją zastąpić oryginałem). Lokalizujemy kombinację w tabeli i już wiemy cóż to za obraz. Oczywiście gdy nie przeszliśmy kursu możemy licytować na chybił trafił. Sam także podbijałem często cenę nawet gdy wiedziałem, że obraz to falsyfikat. Nie ma to jak utrudnianie życia konkurencji;). Szkoda tylko, że tabela „prawdziwości obrazów” nie
została przez dystrybutora wydrukowana. Nie wyobrażam sobie bowiem „dyskretnego” szukania kombinacji cyfra-litera bez drukowanej wersji tabelki. Przy graniu z komputerem wystarczy oczywiście tylko „Alt-Tab”.

Kolejnym urozmaiceniem i zarazem walorem edukacyjnym jest (wg okładki z pudełka) ponad 400 historycznych wydarzeń, które nawiedzą nas podczas zabawy. Bardzo często wyskakują okienka, w których przeczytać możemy cóż takiego wydarzyło się konkretnego dnia konkretnego roku. Z jednej strony rozwiązanie to uczy, z drugiej zaś przeszkadza, bowiem ciągle wyskakujące okna, zatrzymujące grę, denerwują. Można je na szczęście wyłączyć aby rozgrywka toczyła się płynnie. Jeśli jednak macie więcej cierpliwości i chętkę „łyknąć” odrobinę historii rozwiązanie jak znalazł. Również niewątpliwym walorem edukacyjnym zdają się być przypisy do każdego obrazu. Dowiedzieć się z nich możemy kilku rzeczy o autorze oraz stworzonym przez niego dziele. Miło byłoby wiedzieć, że nasza pociecha rozróżnia obrazy takich autorów jak: Degas, Picasso, Monet, van Gogh czy Rembrandt (lub chociażby wie kto to jest). A to tylko kilka z wielu nazwisk znajdujących się w grze.

Niestety sama rozgrywka jest w gruncie rzeczy nieco nużąca. Gdy gramy z komputerem nuży ciągłe bieganie w kółko. Zwłaszcza, że na łatwym poziomie trudności przeciwnicy nie stanowią dla nas wyzwania. Na normalnym już zaś... zaczyna być denerwująco. Wszystko przez sabotaże dokonywane przez naszych siostrzeńców i siostrzenice. Mogą oni bowiem przekupywać robotników aby strajkowali. (można zminimalizować tę szansę zwiększając płace, jednak wtedy nasz portfel znacznie szybciej chudnie.) Nie daj Boże gdy w tym samym mieście plantacje ma też przeciwnik. Wtedy możemy pożegnać się z siłą roboczą. Strajkujących robotników błyskawicznie przejmuje nasz wróg. A aby ich odzyskać to my musimy posunąć się do sabotażu. Nim jednak zdążymy powrócić do sytuacji poprzedniej (co wymaga czasu) „ukochani siostrzeńcy” znowu odwiedzają nasze tereny. Aż chce się...

Mało tego, obserwując mapę od razu widzimy, że nasza farma na stałe trafiła do harmonogramu zajęć oponenta. A że handlować i uczestniczyć w aukcjach trzeba, nie możemy przecież ciągle siedzieć przy jednej plantacji. Po prostu walka z wiatrakami. Z kolei grając na łatwym poziomie możemy zapomnieć o twardej licytacji. Przeciwnicy kończą na 300 tysiącach dolarów i nie licytują więcej. Normalny poziom zaś pozwala juz przegrać z powodu za małej kwoty pieniędzy (liczonej w milionach) na koncie. Nie możemy także zapominać, że pozostały jeszcze poziomy „silny” i „bardzo silny”. Co jednak gdy przy komputethe-great-art-race-wyscig-po-obrazy-mistrzow-3016-2.jpg 2rze gromadzi się kilka osób?

Wtedy każdy po kolei wykonuje swój ruch. Nie ma jednak ograniczenia co do liczby wykonanych operacji. Naturalnym „rozdzielaczem ruchów” jest wykonanie czynności, na którą potrzeba trochę czasu bez ingerencji gracza. Może to być wyprawa, nauka o malarstwie, czekanie w hotelu lub po prostu zwykła podróż z miasta do miasta. Rozwiązanie to sprawuje się całkiem dobrze, bowiem co chwila zmuszeni jesteśmy do którejś z wymienionych powyżej czynności. Nie można więc nudzić się czekając na swój ruch. Mankamentem może okazać się fakt, że przeciwnicy doskonale widzą nasze poczynania. Podczas aukcji wiemy też ile pieniędzy na koncie ma inny gracz. Oczywiście komputerowych przeciwników to nie dotyczy. Sprawy te nie powinny nam jednak przeszkadzać w dobrej zabawie.

W dobrej zabawie nie powinna przeszkadzać też przyjemna oprawa. Widać, że gra ma już swoje lata. Jednakże na statyczne widoki miast i budynków śmiało można popatrzeć. Także ruchliwe plantacje i mapa świata, po której się poruszamy, nie są brzydkie. Do gustu przypaść może także oprawa dźwiękowa. Każda metropolia i każde miasteczko ma swój własny podkład. Szczególnie klimatyczne dźwięki z brazylijskich, afrykańskich bądź azjatyckich miast wpadają w ucho. Niczego nie można także zarzucić samym obrazom wielkich mistrzów. Wyglądają jak oryginały. Jedyne do czego można się przyczepić to polskie wydanie gry. Owszem, wszystkie teksty w samej grze przetłumaczone zostały bardzo dobrze. W pudełku jednak znajdziemy tylko płytę z grą i jedną (tak, jedną) kartkę. Nie ma (na płycie także) instrukcji. Na kartce zaś znajdziemy sposób instalacji (jakby ktoś nie potrafił wsadzić płyty do napędu...) i uroczą wskazówkę od pomocy technicznej, aby nie do nich kierować pytania „jak grać”.

Jeśli jesteś osobą starszą, na pewno w końcu grę rozpracujesz, jednak „mniejsi” członkowie rodziny mogą mieć problemy. Tym niemniej jednak The Great Art Race: Wyścig po obrazy mistrzów można polecić ludziom, którzy mają czas na wspólne odkrywanie tajemnic gry, poznawanie historii i obrazów wraz z pociechami. Za 20 zł dostajemy bowiem produkt, który mimo kilku wad może sprawić, że czerpać będziemy z rozgrywki sporą radość. Zwłaszcza grając z rodzinką. Reszta samotników, nie zainteresowanych malarstwem, może sobie ten tytuł odpuścić (co i tak pewnie zrobi).

PS. Ogromny plus dla autorów za sam pomysł połączenia elementów strategii z nauką o malarstwie.

Plusy:

- elementy strategii
- walory edukacyjne
- obrazy mistrzów
- cena

Minusy:

- brak instrukcji
- rozgrywka samemu może znudzić (lub zirytować)

Autor: Tigikamil
skomentuj
KOMENTARZE NA TEMAT GRY
więcej komentarzy dodaj komentarz
RECENZJE CZYTELNIKÓW
ILOŚĆ RECENZJI - ŚREDNIA OCENA - % więcej recenzji dodaj recenzję