Styx: Master of Shadows

Styx: Master of Shadows
Sztab VVeteranów
Tytuł: Styx: Master of Shadows
Producent: Cyanide Studio
Dystrybutor: Focus Home Interactive
Gatunek: przygodowa/akcja
Premiera Pl:2014-10-07
Premiera Świat:
Autor: Wojman
Ocena
czytelników bd GŁOSUJ
OCENA
REDAKCJI 90% procent
Głosuj na tę grę!

Styx: Master of Shadows

Bardzo lubię gry skradankowe, a w szczególności serię Hitman. Dlatego gdy tylko pojawiła się taka możliwość, to z niekłamaną przyjemnością wziąłem do recenzji Styx: Master of Shadows. I choć może nie jest to rewelacyjna gra, to jednak potrafi dostarczyć całkiem sporo emocji.
styx-master-of-shadows-21297-1.jpg 1Generalnie rzecz biorąc jestem bardzo spokojnym graczem. Czasem i owszem zdarza mi się podczas rozgrywki słów powszechnie uważanych za wulgarne, ale dzieje się tak zazwyczaj w dwóch przypadkach. Albo gra jest dobra, ma wyważony poziom trudności, ale mi z jakiegoś powodu nie idzie bądź nie mogę przejść jakiegoś etapu. W drugim przypadku gra jest zwyczajnie za trudna i tego &#@%& nie da się przejść. Styx: Master of Shadows należy zaś do tej pierwszej kategorii.

Bohaterem gry jest goblin o imieniu Styx, którego mieliśmy okazję poznać już w grze Of Orcs And Men. Znaczy nie wiem czy Wy, czytelnicy, mieliście okazję już poznać tę postać, ja jak najbardziej poznałem, bo wydawca był tak miły, że w paczce z kodem recenzenckim dorzucił i tę drugą grę, wrażenia przeczytacie wkrótce. O czym to ja mówiłem? A tak. Styx jest goblinem, ale nie takim zwyczajnym, a niezwykłym, bo mówiącym i potrafiącym mieć własne zdanie. I naprawdę ciężko tego bohatera nie polubić. Akcja gry ma miejsce w krainie Akenash, którego centralną częścią jest World Tree zawierające w sobie bezcenną i bardzo rzadką substancję, tj. bursztyn. Mamy więc w grze i fajnego bohatera i ciekawą misję do wykonania.

Fabuła w grze, choć na początku tak się nie wydaje, jest ciekawa, spójna i przemyślana. Niektóre wątki, choć na pierwszy rzut oka niewiele wnoszą do akcji, to ładnie się przeplatają i tworzą spójną całość, a czasem potrafią zaskoczyć. Oczywiście nie będę tutaj zamieszczał jakichkolwiek spolierów. Wystarczy powiedzieć, że już dla samej fabuły warto w Styx: Master of Shadows zagrać.

Do gustu
nie przypadła mi walka. Wiadomo - w grze skradankowej takowej najlepiej jest w ogóle unikać, ale czasem z różnych powodów walczyć trzeba. Generalnie rzecz biorąc walka polega na kliknięciu w odpowiednim momencie lewym przyciskiem myszy po to, żeby sparować uderzenie przeciwnika. W zależności od rodzaju przeciwnika wcześniej czy później udane parowanie doprowadzi do jego obalenia na ziemię i zadania śmiertelnego ciosu. Rzecz w tym, że z jednym przeciwnikiem jeszcze jakoś można sobie poradzić. Dwóch stanowi nie lada wyzwanie, a trzech i więcej to niemal pewna śmierć. Z jednej strony to może i logiczne, że nie można się postawić większej ilości przeciwników, ale jednak tego systemu walki do moich ulubionych zaliczyć nie mogę.

Za wykonywanie zadań pobocznych i postępy w kampanii dostajemy punkty doświadczenia, które następnie możemy przeznaczyć na odblokowywanie specjalnych umiejętności. Możemy więc na przykład przenosić więcej flaszek z życiem albo bursztynem czy ciszej przechodzić koło przeciwników. Inne zaś wspierają klona naszego bohatera, który staje się skuteczniejszy. A tak, możemy mieć klona, który potrafi zaatakować wrogów czy odwrócić ich uwagę. I choć może wspomnianych umiejętności nie ma jakoś nadzwyczajnie dużo, to jednak należy pamiętać, że mamy tutaj do czynienia ze skradanką a nie RPG.

Kolejną fajną i dobrze zrobioną rzeczą są lokalizacje, które zwiedzamy. I tu naprawdę jestem pod wrażeniem twórców ze studia Cyanide Studio, bo są te lokacje naprawdę dobrze zaprojektowane, często do celu prowadzi kilka dróg, które wcale nie jest tak łatwo odnaleźć. Widać po prostu, że ta gra jest przemyślana. Niestety nstyx-master-of-shadows-21297-2.jpg 2ie wszystko działa tak jak należy. Czasem choćby przemieszczając sie po belkach nad przepaściami jest problem przy przejściu z pionowej na poziomą i odwrotnie. Do tego niestety wiele lokalizacji jest do siebie bardzo podobnych.

I choć w Styx: Master of Shadows jest dostępna tylko kampania dla jednego gracza, to jednak jest w tej grze co robić. Po pierwsze misje, szczególnie te poboczne, są zróżnicowane, po drugie znaleźć można całą masę różnych znajdziek i sekretów, a po trzecie po prostu fajnie się w to gra i można próbować przejść jakiś poziom tym razem całkowicie próbując uniknąć otwartego konfliktu.

Irytuje tylko trochę głupota sterowanych przez komputer oponentów. Czasem gdy znajdą martwego kolegę zamiast się rozejrzeć dookoła, wszcząć śledztwo itd., dochodzą do wniosku, że sprawca i tak już pewnie dawno uciekł, więc nie ma sensu się zastanawiać co zrobić z tą sytuacją. Chodzą też zawsze po tych samych ścieżkach, a czasami bohatera nie zauważają, gdy siedzi schowany pod stołem obok nich. Owszem, czasem zdarzy się, że i tam zajrzą, ale jest to raczej wyjątek a nie reguła.

Ja grając w Styx: Master of Shadows bawiłem się przednio. Pomimo kilku mankamentów uważam, że jest to bardzo dobra gra i warto w nią zagrać. Problemem jest tylko cena, bo choć gra nie jest już młoda, to nadal jest wyceniana na 120 złotych. Niemniej jednak jeżeli tylko będziecie się zastanowić czy warto zagrać odpowiedź jest tylko jedna i - mam nadzieję - oczywista.

Bardzo dziękujemy serwisowi GOG.com za udostępnienie kodu recenzenckiego w celu umożliwienia powstania niniejszego tekstu - https://www.gog.com/game/styx_master_of_shadows

Autor: Wojman
skomentuj
KOMENTARZE NA TEMAT GRY
więcej komentarzy dodaj komentarz
RECENZJE CZYTELNIKÓW
ILOŚĆ RECENZJI - ŚREDNIA OCENA - % więcej recenzji dodaj recenzję