Streets of Rage 4

Streets of Rage 4
Sztab VVeteranów
Tytuł: Streets of Rage 4
Producent: Lizardcube
Dystrybutor:
Gatunek: Zręcznościowa
Premiera Pl:0000-00-00
Premiera Świat:
Autor: Klemens
Ocena
czytelników bd GŁOSUJ
OCENA
REDAKCJI 75% procent
Głosuj na tę grę!

Streets of Rage 4

Gdyby dane nam było podróżować w czasie, ale nie bylibyśmy w stanie przybliżyć okresu, do którego trafiliśmy (chociażby po datach gazet z wystaw kiosków), to przełom lat 80. i 90. minionego wieku moglibyśmy zidentyfikować po obecności tzw. salonów gier – ze względów technologicznych mogły one zaistnieć dopiero gdzieś w latach 70., zaś pod wpływem bodźców rynkowych (rzeczywistego upowszechnienia się domowych centrów rozr… tzn. komputerów osobistych) zanikły wraz z tysiącleciem. Wraz z tymi urządzeniami zanikły również pewne gatunki gier, zalegając w bardzo głębokiej niszy, jeśli w ogóle nie zapomnieniu. Ostatnimi czasy obserwujemy jednak zjawisko tzw. retrostalgii i śmiem twierdzić, że na tej fali właśnie powstało Streets of Rage 4.
streets-of-rage-4-21631-1.png 1Co ciekawe, „czwórka” była planowana już ponad dwie dekady temu jako beat’em up przeniesiony w czwarty wymiar, ostatecznie jednak posiadacz licencji wycofał się z projektu, tak iż ten doczekał się premiery jako Fighting Force. Autorzy pełnoprawnej edycji postanowili jednak nie iść tą drogą i wrócić do źródeł, a więc dwuwymiarowych plansz i side-scrollingowej mechaniki rozgrywki.

Początkowo autorzy oferują nam „tylko” samą kampanię (liczącą sobie kilkanaście etapów) oraz czterech bohaterów, którymi możemy pokierować. Wraz jednak z postępami odblokowujemy następne postaci (z których większość to w istocie bohaterowie poprzednich odsłon serii, często tożsami aktualnym, acz o „pikselowej” urodzie oraz nieco odmiennym repertuarze ciosów), a po uporaniu się z głównym trybem otrzymujemy dostęp do trybów pobocznych – takich jak ciąg starć z bossami bądź… kampanią z tylko jednym „życiem”, ech, wspomnień czar…

Sama mechanika walk cechuje się ograniczeniami właściwymi dla czasów automatów – możemy zapomnieć o wyrafinowanych kombosach właściwych dla różnych mortalopodobnych „mordobić”, dysponujemy raptem dw
oma rodzajami ciosów podstawowych, a także blokiem (tudzież chwytem) i podskokiem. Szybko jednak odkrywamy, że tak naprawdę nasz repertuar jest znacznie bogatszy, jest on bowiem uzależniony chociażby od dystansu, z jakiego wyprowadzamy atak. Co więcej, co i rusz natkniemy się na wprost zalegający na ziemi/podłodze asortyment, którym możemy posłużyć się jako bronią białą, ewentualnie elementy scenerii, które również mogą służyć sianiu zagłady – np. żyrandolem. Zważywszy na fakt, że poszczególne postaci w istocie cechują się zupełnie odmiennymi stylami trudno się szybko znużyć rzekomą monotonią starć.

Inna rzecz, że niespecjalnie urozmaiceni są przeciwnicy, duża część z nich tak naprawdę stanowi tylko jakąś bardziej fikuśną wariację wcześniej poznanych przeciwników. Autorzy tutaj zresztą nie wykazali się jakąś specjalną kreatywnością, mamy bowiem do czynienia z typowymi dla minionej epoki wyobrażeniami „ulicznych wojowników” bądź niewiastami o przyodziewku oraz mentalności właściwej dla wyobraźni nastolatków.

Autorzy nie zadali sobie również specjalnego trudu przy programowaniu algorytmów sztucznej inteligencji przeciwników. Nawet na najwyższych poziomach trudności ich taktyka sprowadza się do hasła „kstreets-of-rage-4-21631-2.png 2upą, mości panowie (i panie)”, a często najlepszym panaceum na poszczególne starcia okazuje się uparte powtarzanie ataków obszarowych, zapewniających nam swoisty immunitet, a wystarczy poczekać, aż rywale sami wejdą w obszar rażenia.

Niewątpliwie atutem rzeczonego tytułu jest oprawa – plansze faktycznie różnią się między sobą wystrojem, a wielością detali potrafią przyciągnąć wzrok (i rozproszyć). Animacja postaci jest satysfakcjonująca, choć wyraźnie daje się dostrzec pewne zaniedbanie pod tym względem szeregowych przeciwników. Szkoda tylko, iż na tym tle udźwiękowienie jawi się jako dość ubogie, iście „arcade’owe”…

Streets of Rage 4 dostarczyło mi frajdy, którą dawkowałem sobie jednak w dość skromnych porcjach. Na względzie bowiem trzeba mieć fakt, że uporanie się z całą kampanią wymaga bodajże trzech godzin, później zaś pozostaje co najwyżej śrubowanie wyników. Czy jednak w epoce salonów z automatami gier było w istocie inaczej?

Bardzo dziękujemy serwisowi GOG.com za udostępnienie kodu recenzenckiego w celu umożliwienia powstania niniejszego tekstu - https://www.gog.com/index.php/game/streets_of_rage_4%20

Autor: Klemens
skomentuj
KOMENTARZE NA TEMAT GRY
więcej komentarzy dodaj komentarz
RECENZJE CZYTELNIKÓW
ILOŚĆ RECENZJI - ŚREDNIA OCENA - % więcej recenzji dodaj recenzję