Star Hammer: The Vanguard Prophecy
Sztab VVeteranów
Tytuł: Star Hammer: The Vanguard Prophecy
Producent: Black Lab Games
Dystrybutor:
Gatunek: Strategiczna
Premiera Pl:0000-00-00
Premiera Świat:
Autor: Klemens
Tytuł: Star Hammer: The Vanguard Prophecy
Producent: Black Lab Games
Dystrybutor:
Gatunek: Strategiczna
Premiera Pl:0000-00-00
Premiera Świat:
Autor: Klemens
Star Hammer: The Vanguard Prophecy
Akcja gry osadzona jest w wieku XXIII, gdy ludzkość porzuciła kompletnie zrujnowaną przez siebie Ziemię, sięgając ku gwia… no, może nie do końca, bo tak naprawdę osiedlając się na (pojedynczej) nowej planecie, nazwanej Novus (prawda, że wymyślnie?). Szybko jednak okazało się, że nie wszyscy byłym Ziemianom życzą udanego nowego początku, mianowicie niejaka rasa Nautilidów (wyrafinowania ciąg dalszy…) spadła im na głowy w dość klarowanym zamiarze wybicia do nogi. Rzecz jasna tak być nie może!
Gra jest typową grą taktyczną, skupiającą się na poszczególnych starciach, niźli planowaniem całych kampanii, o clausewitzowskim kontynuowaniu ich innymi (dyplomatycznymi, ekonomicznymi czy kulturalnymi) środkami nie ma mowy. Takoż kampania polega po prostu na „zaliczaniu” kolejnych misji, choć warto zaznaczyć, że ich liczba jest znaczna (60!).
Co ciekawe, raczej wbrew standardom gatunku, walki rozgrywają się co do zasady w trybie turowym, tj. musimy r
ozważyć obecną sytuację na placu boju, a następnie wydać rozkazy i obserwować wynik ich realizacji. Jednakże na przekór typowo turówkowym przyzwyczajeniom nie możemy sobie wówczas pozwolić na bezczynność, gdyż posiadamy możliwość (ograniczonej) reakcji na rozwój wydarzeń, i to z zastosowaniem aktywnej pauzy. O dziwo to działa i wciąga.
Niestety trójwymiar w rzeczonej produkcji jest dość ograniczony – występuje, lecz nie jest traktowany równorzędnie z klasyczną długością oraz szerokością. Cecha ta jest niestety jednym z największych zawodów związanych z daną produkcją, gdyż gracz ma wrażenie, że autorzy zatrzymali się niejako wpół kroku, przyjmując dość dziwaczne rozkraczenie.
Nieco więcej można było sobie również obiecywać po „poważnym” potraktowaniu fizyki konfliktu. Owszem, nasze okręty (podobnie jak i wraże) cechują się pewną bezwładnością właściwą dla praw Newtona, lecz w istocie znacznie więcej w tym oklepanych klisz rodem z różnorakich space-oper. Nowym Enderem nie będziemy.
Problematyczna jest również oprawa audiowizualna produkcji – muzyka jest dość nijaka, użytkownikowi nie towarzyszy wrażenie, iż od jego działań zależy los całej ludzkości, ot, takie pobrzękiwanie… Jeśli zaś chodzi o grafikę, cóż, Homeworld wyglądał niewiele gorzej…
Po lekturze poprzednich akapitów można odnieść wrażenie, że Star Hammer: The Vanguard Prophecy zostanie przeze mnie zmasakrowane końcową notą, tymczasem ta gra w żadnym razie na to nie zasługuje. Jest to bowiem produkcja wymagająca od gracza intensywnego pomyślunku, dostarczając mu niemałej satysfakcji w przypadku uporania się z zadaniem z pozytywnym rezultatem. Nie jest to bynajmniej samotny biały żagiel podgatunku, lecz jeden z jego jak najbardziej czołowych reprezentantów!
Bardzo dziękujemy serwisowi GOG.com za udostępnienie kodu recenzenckiego w celu umożliwienia powstania niniejszego tekstu - https://www.gog.com/game/star_hammer_the_vanguard_prophecy
Autor: Klemens
Gra jest typową grą taktyczną, skupiającą się na poszczególnych starciach, niźli planowaniem całych kampanii, o clausewitzowskim kontynuowaniu ich innymi (dyplomatycznymi, ekonomicznymi czy kulturalnymi) środkami nie ma mowy. Takoż kampania polega po prostu na „zaliczaniu” kolejnych misji, choć warto zaznaczyć, że ich liczba jest znaczna (60!).
Co ciekawe, raczej wbrew standardom gatunku, walki rozgrywają się co do zasady w trybie turowym, tj. musimy r
Niestety trójwymiar w rzeczonej produkcji jest dość ograniczony – występuje, lecz nie jest traktowany równorzędnie z klasyczną długością oraz szerokością. Cecha ta jest niestety jednym z największych zawodów związanych z daną produkcją, gdyż gracz ma wrażenie, że autorzy zatrzymali się niejako wpół kroku, przyjmując dość dziwaczne rozkraczenie.
Nieco więcej można było sobie również obiecywać po „poważnym” potraktowaniu fizyki konfliktu. Owszem, nasze okręty (podobnie jak i wraże) cechują się pewną bezwładnością właściwą dla praw Newtona, lecz w istocie znacznie więcej w tym oklepanych klisz rodem z różnorakich space-oper. Nowym Enderem nie będziemy.
Problematyczna jest również oprawa audiowizualna produkcji – muzyka jest dość nijaka, użytkownikowi nie towarzyszy wrażenie, iż od jego działań zależy los całej ludzkości, ot, takie pobrzękiwanie… Jeśli zaś chodzi o grafikę, cóż, Homeworld wyglądał niewiele gorzej…
Po lekturze poprzednich akapitów można odnieść wrażenie, że Star Hammer: The Vanguard Prophecy zostanie przeze mnie zmasakrowane końcową notą, tymczasem ta gra w żadnym razie na to nie zasługuje. Jest to bowiem produkcja wymagająca od gracza intensywnego pomyślunku, dostarczając mu niemałej satysfakcji w przypadku uporania się z zadaniem z pozytywnym rezultatem. Nie jest to bynajmniej samotny biały żagiel podgatunku, lecz jeden z jego jak najbardziej czołowych reprezentantów!
Bardzo dziękujemy serwisowi GOG.com za udostępnienie kodu recenzenckiego w celu umożliwienia powstania niniejszego tekstu - https://www.gog.com/game/star_hammer_the_vanguard_prophecy
Autor: Klemens