Here Be Dragons
Sztab VVeteranów
Tytuł: Here Be Dragons
Producent: Red Zero Games
Dystrybutor:
Gatunek: turowa/RPG
Premiera Pl:0000-00-00
Premiera Świat:
Autor: Klemens
Tytuł: Here Be Dragons
Producent: Red Zero Games
Dystrybutor:
Gatunek: turowa/RPG
Premiera Pl:0000-00-00
Premiera Świat:
Autor: Klemens
Here Be Dragons
Akcja gry rozgrywa się dosłownie tuż przed wypłynięciem floty Genueńczyka w kastylijsko-aragońskiej służbie, nasza rola sprowadza się zaś do „oczyszczania” Atlantyku z potencjalnych zagrożeń, czy to w zakresie piratów, nade wszystko jednak różnorakich morskich stworzeń. I żeby było jasne – rekiny czy agresywne walenie są jednymi z najbardziej wiarygodnych z nich, cokolwiek by powiedzieli zoologowie.
Przyjdzie nam się bowiem zmierzyć z miotającymi trójzęby trytonami, będziemy musieli zabiegać o względy Neptuna, wystrzegać się syrenich zaśpiewów, z każdą kolejną misją będzie zaś coraz gorzej i gorzej, gdyż nie tylko bestiariusz będzie się wzbogacał o bardziej uciążliwe podmioty, co te będą się pojawiały w coraz bardziej zróżnicowanych i licznych (choć bez przesady) grupach.
Swego rodzaju kampania gry dzieli się na podkampanie, te zaś z reguły na trzy bądź cztery misje, między którymi występuje ograniczona ciągłość – każdorazowo do starcia bowiem przystąpimy z pełnym zdrowiem, będziemy zaś mogli zmodyfikować niektóre parametry swych okrętów. Tak naprawdę jednak żadne prawdziwie strategiczn
e myślenie nie jest konieczne.
Same poszczególne starcia również trudno uznać za „taktyczne”, jakkolwiek takie pierwsze skojarzenia nasuwa rzeczona gra. Szczerze mówiąc najbardziej skłonny jestem uznać tą grę za rodzaj gry logicznej – z reguły pozytywny efekt końcowy możemy osiągnąć na więcej niż jeden sposób, każdorazowo jednak będzie się on plasował w granicach pewnej wąskiej ścieżki.
Biorąc powyższe pod uwagę niespecjalnie podobała mi się próba urozmaicenia rozgrywki poprzez mniej czy bardziej losową mechanikę rzutów kośćmi. Na etapie Wczesnego Dostępu rzeczonej produkcji zarzucano skrajną liniowość i brak podatności na kolejne podejścia. Śmiem jednak twierdzić, że w kontrakcji twórcy podążyli wadliwą drogą sprawiająca, iż i tak brak jest pokusy do ponownego sięgnięcia po ten tytuł po ukończeniu jego ścieżki fabularnej, a zarazem zirytować się można również podczas pierwszej rozgrywki.
Autorzy starali się uatrakcyjnić swoje dzieło również przez utrzymanie go w mocno komicznej konwencji. I w istocie wiele żartów bawi, niemal żaden jednak nie wzbudza szczerego i niekontrolowanego wybuchu śmiechu, a to z tej prostej przyczyny, że to wszystko już gdzieś widzieliśmy. Here Be Dragons to w istocie jeden wielki easter-egg, liczba obecnych w nim nawiązań do popkultury jest wręcz przytłaczająca, znacząco przewyższający oryginalny wkład fabularny.
Atutem gry jest jej oprawa wizualna, utrzymana w mocno kreskówkowej i umownej, lecz sycącej oczy konwencji. Udźwiękowienie czyni z kolei zadość „morskim” standardom, acz zabrakło mi jakiejś intrygującej muzyki w tle, chociażby szant niczym w Nantucket. Generalnie jest więcej niż dobrze, acz mogło być jeszcze lepiej.
Here Be Dragons to pozycja niebanalna, aczkolwiek wraz z zagłębianiem się w nią więcej tracąca niż zyskująca. Najpierw gracz ma do czynienia ze świetnie pomyślanym tutorialem, po czym ostatecznie przekonuje się, iż nie zostawiono mu autentycznego pola do popisu. Grze brakuje nade wszystko sensownego trybu gry swobodnej, jak też pomysłu na mid- oraz endgame. Jest to dzieło intrygujące, świadczące o pewnej błyskotliwości autorów, któremu jednak zabrakło rzemieślniczej – czy też katorżniczej – pracy u podstaw.
Autor: Klemens
Przyjdzie nam się bowiem zmierzyć z miotającymi trójzęby trytonami, będziemy musieli zabiegać o względy Neptuna, wystrzegać się syrenich zaśpiewów, z każdą kolejną misją będzie zaś coraz gorzej i gorzej, gdyż nie tylko bestiariusz będzie się wzbogacał o bardziej uciążliwe podmioty, co te będą się pojawiały w coraz bardziej zróżnicowanych i licznych (choć bez przesady) grupach.
Swego rodzaju kampania gry dzieli się na podkampanie, te zaś z reguły na trzy bądź cztery misje, między którymi występuje ograniczona ciągłość – każdorazowo do starcia bowiem przystąpimy z pełnym zdrowiem, będziemy zaś mogli zmodyfikować niektóre parametry swych okrętów. Tak naprawdę jednak żadne prawdziwie strategiczn
Same poszczególne starcia również trudno uznać za „taktyczne”, jakkolwiek takie pierwsze skojarzenia nasuwa rzeczona gra. Szczerze mówiąc najbardziej skłonny jestem uznać tą grę za rodzaj gry logicznej – z reguły pozytywny efekt końcowy możemy osiągnąć na więcej niż jeden sposób, każdorazowo jednak będzie się on plasował w granicach pewnej wąskiej ścieżki.
Biorąc powyższe pod uwagę niespecjalnie podobała mi się próba urozmaicenia rozgrywki poprzez mniej czy bardziej losową mechanikę rzutów kośćmi. Na etapie Wczesnego Dostępu rzeczonej produkcji zarzucano skrajną liniowość i brak podatności na kolejne podejścia. Śmiem jednak twierdzić, że w kontrakcji twórcy podążyli wadliwą drogą sprawiająca, iż i tak brak jest pokusy do ponownego sięgnięcia po ten tytuł po ukończeniu jego ścieżki fabularnej, a zarazem zirytować się można również podczas pierwszej rozgrywki.
Autorzy starali się uatrakcyjnić swoje dzieło również przez utrzymanie go w mocno komicznej konwencji. I w istocie wiele żartów bawi, niemal żaden jednak nie wzbudza szczerego i niekontrolowanego wybuchu śmiechu, a to z tej prostej przyczyny, że to wszystko już gdzieś widzieliśmy. Here Be Dragons to w istocie jeden wielki easter-egg, liczba obecnych w nim nawiązań do popkultury jest wręcz przytłaczająca, znacząco przewyższający oryginalny wkład fabularny.
Atutem gry jest jej oprawa wizualna, utrzymana w mocno kreskówkowej i umownej, lecz sycącej oczy konwencji. Udźwiękowienie czyni z kolei zadość „morskim” standardom, acz zabrakło mi jakiejś intrygującej muzyki w tle, chociażby szant niczym w Nantucket. Generalnie jest więcej niż dobrze, acz mogło być jeszcze lepiej.
Here Be Dragons to pozycja niebanalna, aczkolwiek wraz z zagłębianiem się w nią więcej tracąca niż zyskująca. Najpierw gracz ma do czynienia ze świetnie pomyślanym tutorialem, po czym ostatecznie przekonuje się, iż nie zostawiono mu autentycznego pola do popisu. Grze brakuje nade wszystko sensownego trybu gry swobodnej, jak też pomysłu na mid- oraz endgame. Jest to dzieło intrygujące, świadczące o pewnej błyskotliwości autorów, któremu jednak zabrakło rzemieślniczej – czy też katorżniczej – pracy u podstaw.
Autor: Klemens