FreeOrion

FreeOrion
Sztab VVeteranów
Tytuł: FreeOrion
Producent: -
Dystrybutor:
Gatunek: Strategia turowa
Premiera Pl:2007-04-01
Premiera Świat:
Autor: 92
Ocena
czytelników 74 GŁOSUJ
OCENA
REDAKCJI 50% procent
Głosuj na tę grę!
FreeOrion
Albert Einstein nauczył nas w minionym wieku, iż wszystko jest względne. Trochę aż szkoda więc w związku z tym, że kosmos w space-simach nieodmiennie i stale (za wyjątkiem nieśmiałej i w mej opinii nieudanej próby podjętej przy okazji trzeciej odsłony MoO) jest dwuwymiarową płaszczyzną – z pewnością jest to ułatwienie, tak dla graczy, jak i samych twórców, niemniej nudne i na tyle nierealistyczne, iż nie pozwalające w pełni poczuć się zdobywcą Wielkiej Pustki. Z pewnością implementacja trzeciego wymiaru wymagałaby ogromnej pracy, a trudno znowu jej wymagać od ludzi wykonujących swe zajęcie zupełnie za darmo, z czystego zamiłowania. Z drugiej wszakże strony – od kogóż znowu spodziewać się większej ambicji?

Za każdym razem grę rozpoczynamy z jedną zasiedloną, acz w pełni zaludnioną planetą i bardzo skromną gwiezdną flotą, spośród której składu warto odnotować li tylko statek kolonizacyjny. Nasza gospodarka właściwie jest żadna i czeka na inwestycje, poziom rozwoju technologicznego właściwie także jest nijaki – wielka przygoda przed nami!

Podobnie jak już mogliśmy się przyzwyczaić przy dominujących pozycjach gatunku nie ma w FreeOrionie jednego i uniwersalnego surowca-waluty, determinującego nasz rozwój, stanowiącego w stosownej wysokości panaceum na niemalże wszystkie bolączki. Są więc standardowe już wskaźniki żywności, punktów nauki i, to swoista nowalijka, przemysłu.

FreeOrion 0
Ogień i koło odkryte, czas na następne wynalazki


Jak nietrudno się domyśleć ów pierwszy informuje nas, jak się mają nasze zapasy pokarmu wobec zapotrzebowania nań (jedzenie bowiem to nawyk, który trudno rzucić) – jeśli nie są wystarczające, grozi nam głód, gdy zaś przekraczają poziom konieczny, możemy liczyć na przyrost liczby ludności (chyba że nie ma dostatecznej powierzchni życiowej na danej planecie). Drugi wskaźnik – punkty nauki – jest jeszcze chyba bardziej oczywisty. Odeń zależy bowiem prędkość, a właściwie to ilość badań i projektów rozwojowych, które możemy jednocześnie prowadzić. Punktów tych nijak nie da się gromadzić, niewykorzystane w danej turze są bezpowrotnie tracone, co, jeśli się głębiej nad tym zastanowić, ma przecież sens. Punkty przemysłu mówią nam zaś, jakie moce przerobowe mają nasze fabryki, niedoszacowanie tychże kończy się więc ogólnym „zakorkowaniem” i o budowie wielkiej flotylli tudzież boomie budowlanym w krótkim okresie czasu można zapomnieć.

Niestety trochę za dużo tutaj uproszczeń, poszczególne wskaźniki podlegają bowiem zsumowaniu dla całego naszego imperium, co pozwala nam nie myśleć o logistyce i sensowności inwestycji na poszczególnych planetach, niemniej u co ambitniejszych graczy wzbudzi to rozwiązanie grymas niezadowolenia.

Tak naprawdę w grze obecny jest jeszcze jeden czynnik, na którego wartość mamy wpływ, a mianowicie handel, tyle że... jest to czysta sztuka dla sztuki. Otóż jak sami twórcy w oficjalnej instrukcji nas powiadamiają, handel „nic nie robi”. Nie ma on żadnego wpływu na rozgrywkę, wielkość i kształt pozostałych czynników. Osobiście odnoszę wrażenie, iż jest to element, którego obecność na razie miała być tylko zasygnalizowana, a który to rozwijany będzie dopiero w przyszłości. Trochę szkoda, jak pokazały bowiem Galactic Civilizations 2 pomysł ów ma wielki potencjał.

Z kolei przypadło mi do gustu drzewko technologiczne, z którym mamy do czynienia w trakcie gry, a właściwie stopień jego rozbudowania. Co prawda większość pomysłów na technologie przyszłości nie jest odkrywcza i gracz mający do czynienia z innymi przedstawicielami gatunku raczej dość szybko połapie się w roli poszczególnych, niemniej sama dbałość o kształt i pewną logiczność całości zasługuje na aprobatę.

Solą zabawy jest wszakże eksploracja innych systemów i walka z innymi cywilizacjami. Najkrócej ten element można by określić mianem standardu, co ja jednak poczytuję za pewną wadę. A to choćby dlatego, że występuje kompletny brak odmienności między przeciwnikami a nami, a to ze względu na nielubiany przeze mnie absurd polegający na tym, iż między systemami trzeba poruszać się wzdłuż predefiniowanych „ścieżek”, takoż niemożliwe jest dotarcie z systemu X do systemu Z bez wizyty w systemie Y. Po prostu nonsens! O walce taktycznej także można zapomnieć – wygrywa gracz z większą i nowocześniejszą flotą...

FreeOrion 0
Dzida przeciwko dwóm garściom kamieni


Słów kilka o oprawie audiowizualnej – istnieje. Ba, jest nawet lepsza niż w Stars!:) A mówiąc poważniej – sam wygląd mapy jak i dalszych okien jest estetyczny i staranny. Niektórych razić może pewna powściągliwość grafików w kolorystyce, acz po miszmaszu i oczopląsie GC2 akurat poczytuję to sobie za zaletę. Udźwiękowienie także jest sympatyczne, ale jeśli komuś by akurat nie przypadło do gustu, to bez najmniejszych problemów można zastąpić poszczególne motywy i odgłosy dowolnie wybranymi przez siebie – wystarczy spędzić chwilę w oknie opcji.

Czas wspomnieć o największej wadzie FreeOriona w wersji 0.3 – otóż tak naprawdę to nie jest gra, raczej aplikacja biurowa w rodzaju Pasjansa, która może znakomicie pełnić rolę „wypełniacza” nadmiarowego wolnego czasu! Czym motywuję ów osąd? Otóż póki co niezaimplementowane zostały algorytmy sztucznej inteligencji dla komputerowych przeciwników, takoż są oni zupełnie bierni, niezależnie od upływu czasu oczekując na nieunikniony podbój. Ot, cała zabawa polega na kolonizowaniu kolejnych i kolejnych planet.

Gra wciąż jest w fazie rozwoju, który nawet jest pokrótce zdefiniowany i rozpisany na poszczególne etapy. Z tegoż „rozkładu jazdy” wynika, iż szereg wad, które powyżej wypunktowałem, ma być usuniętych, wiele innych elementów dotychczas w ogóle nieobecnych (jak dla przykładu dyplomacja czy szpiegostwo) dodanych. Nie zmienia to wszakże faktu, iż póki co gracz otrzymuje taką wersję, którą przyszło mi recenzować. Z pewnością nie jest to tytuł, który może stawać w szranki z seriami GC czy „źródłowym” MoO, nie radziłbym także go polecać graczom zupełnie jeszcze nie obznajomionym ze specyfiką gatunku, jak jest space sim, bowiem w ten sposób można ich tylko zrazić. Pozostaje więc nam czekać na kolejne edycje tego mającego jednak wielki potencjał programu i w międzyczasie po raz kolejny podbijać pięćsetny system planetarny.

Metryczka
Grafika 70%
Muzyka 70%
SI 0%
Grywalność 50%


Ocena końcowa
50%


10 20 30 40 50 60 70 80 90 100
10 20 30 40 50 60 70 80 90 100
+ / -
PLUSY
dots przyjemna oprawa audiowizualna
dots rozmach jeśli idzie o skalę odtwarzanej galaktyki
dots plany na przyszłość
MINUSY
dots brak jakiegokolwiek wyzwania
dots po co jest handel?
dots międzygwiezdne "ścieżki"
Wymagania systemowe
Procesor 600 MHz, 128 MB RAM, 65 MB miejsca na dysku, karta graficzna obsługująca OpenGL.



Piotr "Klemens" Kociubiński
E-mail autora: klemens(at)sztab.com


Autor: 92
<< poprzednia | 1 | 2
skomentuj
KOMENTARZE NA TEMAT GRY
więcej komentarzy dodaj komentarz
RECENZJE CZYTELNIKÓW
ILOŚĆ RECENZJI - ŚREDNIA OCENA - % więcej recenzji dodaj recenzję