Eastside Hockey Manager
Sztab VVeteranów
Tytuł: Eastside Hockey Manager
Producent: Sports Interactive
Dystrybutor:
Gatunek: Manager sportowy
Premiera Pl:0000-00-00
Premiera Świat:
Autor: Klemens
Tytuł: Eastside Hockey Manager
Producent: Sports Interactive
Dystrybutor:
Gatunek: Manager sportowy
Premiera Pl:0000-00-00
Premiera Świat:
Autor: Klemens
Eastside Hockey Manager
Na wstępie już wypada zauważyć, że producentem gry jest nie byle kto, lecz Sports Interactive, czyli firma o określonej – znakomitej – renomie z uwagi na jej sztandarowe dzieło w postaci serii Football Manager. Co jak co więc, ale fachowość twórców trudno kwestionować.
Bez spoglądania na logo dewelopera łatwo jednak byłoby się domyślić jego powiązań z FM-em. Eastside Hockey Manager bowiem więcej niż tylko garściami czerpie od swego słynniejszego brata, od razu nasuwając graczowi określone skojarzenia, które okazują się trafnymi. Ot, choćby operowanie interfejsem czy korzystanie z szeregu opcji jest identyczne lub bardzo zbliżone.
Hokej jednak posiada swoją specyfikę i wyraźnie widać, że twórcy nie poszli tu na łatwiznę, lecz w istocie próbowali oddać ducha profesjonalnego zarządzania uganianiem się za krążkiem. Od nowa więc
należy uczyć się optymalnych taktyk i właściwych reakcji na sytuację boi… tzn. lodowiskową.
Trzeba wyraźnie zaznaczyć, że nie jest to gra prosta czy banalna – przeciwnie, wymaga ona wielu, wielu godzin zaangażowania, z których tylko minuty będą towarzyszyły rozgrywaniu samych meczy. Gros naszej uwagi pochłaniać będą zabiegi o zbalansowanie budżetu, łatanie dziur w kadrze i planowanie przyszłości.
Same mecze są prezentowane wedle wyboru gracza bądź w wersji czystotekstowej, bądź też z towarzyszeniem pewnej schematycznej wizualizacji (właściwej dla starszych edycji Football Managera), w trakcie których możemy się zdecydować (czasami zresztą zostaniemy ku temu przymuszeni) na pewne taktyczne korekty.
Największą słabością EHM jest jednak brak wykupienia oficjalnych licencji, co sprawia, że mamy do czynienia z całą czeredą anonimowych drużyn i zawodników, których pierwowzorów możemy się co prawda domyślać (dość wspomnieć, iż w odpowiedniku NHL mamy do czynienia z nazwami wszystkich miast bądź regionów pochodzenia drużyn faktycznie występujących w tej lidze) – a które przekładają się zresztą na autentyczną siłę i wiążące się z nią oczekiwania – niemniej znajomość rzeczywistości nie będzie żadną pomocą, ba, wręcz zawadą.
Gra utrzymana jest w typowej dla SI oprawie wizualnej mieniącej się dziesiątkami i setkami różnorakich okien, tabeli i diagramów, zaopatrzoną we wstrzemięźliwą oprawę dźwiękową i brak jakiejkolwiek muzycznej. Ot, każdy będzie słuchał w tle ulubionej playlisty.
Eastside Hockey Manager to udane tyleż ożywienie dawno temu zmarłej serii, co przeniesienie futbolowego cyklu na lodowisko. Jej największą – właściwie jedyną poważną – wadą jest „alegoryczność”, cała reszta jednak to już same zalety składające się na naprawdę strawną produkcję.
Autor: Klemens
Bez spoglądania na logo dewelopera łatwo jednak byłoby się domyślić jego powiązań z FM-em. Eastside Hockey Manager bowiem więcej niż tylko garściami czerpie od swego słynniejszego brata, od razu nasuwając graczowi określone skojarzenia, które okazują się trafnymi. Ot, choćby operowanie interfejsem czy korzystanie z szeregu opcji jest identyczne lub bardzo zbliżone.
Hokej jednak posiada swoją specyfikę i wyraźnie widać, że twórcy nie poszli tu na łatwiznę, lecz w istocie próbowali oddać ducha profesjonalnego zarządzania uganianiem się za krążkiem. Od nowa więc
Trzeba wyraźnie zaznaczyć, że nie jest to gra prosta czy banalna – przeciwnie, wymaga ona wielu, wielu godzin zaangażowania, z których tylko minuty będą towarzyszyły rozgrywaniu samych meczy. Gros naszej uwagi pochłaniać będą zabiegi o zbalansowanie budżetu, łatanie dziur w kadrze i planowanie przyszłości.
Same mecze są prezentowane wedle wyboru gracza bądź w wersji czystotekstowej, bądź też z towarzyszeniem pewnej schematycznej wizualizacji (właściwej dla starszych edycji Football Managera), w trakcie których możemy się zdecydować (czasami zresztą zostaniemy ku temu przymuszeni) na pewne taktyczne korekty.
Największą słabością EHM jest jednak brak wykupienia oficjalnych licencji, co sprawia, że mamy do czynienia z całą czeredą anonimowych drużyn i zawodników, których pierwowzorów możemy się co prawda domyślać (dość wspomnieć, iż w odpowiedniku NHL mamy do czynienia z nazwami wszystkich miast bądź regionów pochodzenia drużyn faktycznie występujących w tej lidze) – a które przekładają się zresztą na autentyczną siłę i wiążące się z nią oczekiwania – niemniej znajomość rzeczywistości nie będzie żadną pomocą, ba, wręcz zawadą.
Gra utrzymana jest w typowej dla SI oprawie wizualnej mieniącej się dziesiątkami i setkami różnorakich okien, tabeli i diagramów, zaopatrzoną we wstrzemięźliwą oprawę dźwiękową i brak jakiejkolwiek muzycznej. Ot, każdy będzie słuchał w tle ulubionej playlisty.
Eastside Hockey Manager to udane tyleż ożywienie dawno temu zmarłej serii, co przeniesienie futbolowego cyklu na lodowisko. Jej największą – właściwie jedyną poważną – wadą jest „alegoryczność”, cała reszta jednak to już same zalety składające się na naprawdę strawną produkcję.
Autor: Klemens