Dungeon Keeper 2

Dungeon Keeper 2
Sztab VVeteranów
Tytuł: Dungeon Keeper 2
Producent: Bullfrog Productions
Dystrybutor: Cenega Poland
Gatunek: Strategiczna
Premiera Pl:1999-11-27
Premiera Świat:
Autor: Klemens
Ocena
czytelników bd GŁOSUJ
OCENA
REDAKCJI 80% procent
Wyroznienie
Głosuj na tę grę!

Dungeon Keeper 2

Jak dobrze być złym? Czy aby jednak? Po raz pierwszy wprost w branży gier zadał to pytanie Peter Molyneux, wydając grę Dungeon Keeper, z okładki której prowokował ostentacyjny rogacz, wywołując oczywiste skojarzenia z chrześcijańską demonologią. Gra okazała się dużym sukcesem, w związku z czym w naturalny sposób doczekała się sequelu. Czy spełnił on wielkie wszak oczekiwania? I jak sprawdza się on po niespełna 20 latach?
dungeon-keeper-2-16576-1.jpg 1Gra na wstępie oferuje nam kilka trybów rozgrywki, tak jedno-, jak i wieloosobowej. Jeśli idzie o te pierwsze, to mamy do czynienia z kampanią fabularną, możliwością rozegrania klasycznego skirmisha, czyli starcia z odblokowanymi wszystkimi jednostkami oraz salami, jak też zetknąć się ze specjalnymi wyzwaniami w trybie tzw. loszka pieszczoszka.

O dziwo, pomimo upływu tak znacznego czasu, dość łatwo również można znaleźć w Internecie chętnych do rozgrywki multiplayer, acz niestety wymaga niemałego napocenia się właściwe skonfigurowanie serwera i połączenia – bez odrobiny informatycznego hokus-pokus się nie obejdzie. Nie da się zaś ukryć, że takowe starcia cechują się znacznie większą dynamiką, a przez to i atrakcyjnością dla bardziej zaawansowanych graczy.

Ale ale – o co tu w ogóle chodzi? Otóż rozpoczynamy rozgrywkę gdzieś w podziemiu, nie dane nam będzie ujrzeć słońca, które będzie nam się kojarzyło tylko z wojownikami światłości, których jedyną misją życiową jest doprowadzić do ostatecznego wyplenienia ze świata zła – czyli nas. Początkowo grono naszych podwładnych stanowią tylko skrzaty, które mniej czy ciężej pracują, ale tak poza tym nie nadają się do niczego. Jakikolwiek postęp wymaga sił zbrojnych, te zaś wymagają zaspokojenia szeregu dalszych potrzeb.

W konsekwencji zwykliśmy rozpoczynać budowę od leża oraz (dostarczającego niezbędne proteiny i kalorie) kurnika, lecz bardziej zaawansowani wojownicy wymagają również sali treningowej, biblioteki, izby tortur (tak, to ziszczenie marzeń dominy z okładki…), mrocznej świątyni itp. itd. Całoś
ci towarzyszy jakaś pokrętna logika, nieoczywista – a przez to niepodrabialna – lecz dziwnie współgrająca z konwencją.

Mimo pozornie trójwymiarowej oprawy graficznej gracz musi myśleć w kategoriach dwuwymiarowych. Naturalnie teoretycznym najprostszym poleceniem jest nakazanie podwładnym wyburzenia wszystkich skał ku temu podatnych (niektórych to jednak nie dotyczy – i w sumie ma to sens, bo przecież cała konstrukcja naszej kawerny musi się na czymś opierać), niekoniecznie jest to jednak rozwiązanie racjonalne – wąskie korytarze ograniczają bowiem nie tylko nas, lecz także i wrogów, pozwalając udatnie odpierać ich ataki, jak i zarazem skoncentrować własne uderzenie na jednym określonym punkcie. Poza tym – jesteśmy wszak Strażnikiem Lochu a nie jaskini, czyż nie?

Rozgrywka cechuje się dobrym wyważeniem, może nie tak idealnym, jak w przypadku produkcji Blizzarda, lecz czyni ona zadość różnych preferencjom gracza. Może nie na każde nożyce znajdzie się równie adekwatny kamień, niektóre jednostki, czary czy pułapki sprawiają wrażenie „zapychaczy”, lecz mnogość i tak dostępnych sensownych opcji pozwala odnaleźć radość w każdym podejściu.

Bullfrog w 1999 roku starał się, by oprawa wizualna rzeczonego tytułu oszałamiała, w związku z czym poszedł w stronę różnorakich „wodotrysków”, które katowały ówczesne maszyny, lecz współcześnie te wszystkie tekstury i animacje nieco rażą swą kanciastością. Pod wieloma względami DKII nieładnie się zestarzało, najprzyjemniej zaś wygląda tam, gdzie twórcy nie chcieli być zbyt realistyczni, lecz preferodungeon-keeper-2-16576-2.jpg 2wali groteskowość i pewną sterylność. Pikseloza może nie razi, ale w trosce o własne zdrowie psychiczne lepiej zapomnieć o opcji zoomu, która dawniej była pomyślana w kategorii atutu.

Rzecz jasna powyższy zarzut nie dotyczy oprawy dźwiękowej oraz muzycznej, przez te dwie dekady bowiem nie wymyślono na nowo prochu. Inna rzecz, że przyjęta estetyka – momentami w rytmie techno, co uświadamia już otwierające intro – budziła kontrowersje już w dacie premiery. Przez większą część rozgrywki bity te są jednak oszczędzane graczowi, muzyka jest właściwie nieobecna. Należy tylko żałować, że wersja GOG-owa nie korzysta z lokalizacji opracowanej pierwotnie przez Cenegę, gdyż głos nieodżałowanego Andrzeja Butruka dodawał produkcji specjalnego posmaku.

Dungeon Keeper II wytrzymał próbę czasu, przyciągając jednak współcześnie nade wszystko mechanizmami rozgrywki a nie wrażeniami estetycznymi. Pod pewnymi względami sprawia on wrażenie uboższego kuzyna takiego Dungeons 3 – które czerpie więcej niż garściami z recenzowanej pozycji – pod innymi jednak nie wkracza w ślepe uliczki właściwego dla wyżej przywoływanego tytułu. Śmiem twierdzić, że jest to szczytowe osiągnięcie w portfolio Petera Molyneuxa, wszak i tak imponującym.

Recenzja po osiemnastu latach od premiery

Bardzo dziękujemy serwisowi GOG.com za udostępnienie kodu recenzenckiego w celu umożliwienia powstania niniejszego tekstu - https://www.gog.com/game/dungeon_keeper_2

Autor: Klemens
skomentuj
KOMENTARZE NA TEMAT GRY
więcej komentarzy dodaj komentarz
RECENZJE CZYTELNIKÓW
ILOŚĆ RECENZJI - ŚREDNIA OCENA - % więcej recenzji dodaj recenzję