Demigod

Demigod
Sztab VVeteranów
Tytuł: Demigod
Producent: Gas Powered Games
Dystrybutor:
Gatunek: RTS/RPG
Premiera Pl:0000-05-29
Premiera Świat:
Autor: Matis
Ocena
czytelników 78 GŁOSUJ
OCENA
REDAKCJI 60% procent
Głosuj na tę grę!

Demigod

(Autor pragnie ostrzec Czytelników i poinformować ich, że NAPRAWDĘ ubóstwia gry sieciowe. Dobre gry sieciowe.)
demigod-4031-1.jpg 1Przyznam, że na Demigoda czekałem z niecierpliwością. Lubię strategie, kocham gry RPG, i co za tym idzie z przyjemnością pogrywam w hybrydy obu gatunków. Tytuły takie jak Warcraft III czy Spellforce na zawsze zagnieździły się w mej pamięci. Odrobinę mniej znany Mark of Chaos wyrwał mi również kilka kartek z kalendarza. Demigod miał być kolejnym wspaniałym komputerowym przeżyciem, które miło wspominałbym po latach. Obawiam się, że za rok czy dwa nie będę o tej grze w ogóle pamiętał. Po Gas Powered Games, twórcach niezłego Dungeon Siege i świetnego Supreme Commander spodziewałem się czegoś lepszego. Zacznijmy jednak od początku, i pozwólmy obrazowi niespełnionych nadziei wyklarować się z otchłani mojego umysłu...

Któż nie chciałby posiadać boskiej mocy? Na pewno większość dowódców wojskowych nie odmówiłaby komuś, kto oferowałby wzmocnienie ich zdolności fizyczno–mentalnych, aby mogli z większą, mitologiczną wręcz charyzmą i siłą prowadzić swe wojska ku wiktorii. O ile życie codzienne istoty boskiej – godziny spędzone na uprawianiu papierkologii stosowanej (w postaci segregacji próśb i zażaleń Czcicieli) i innych dyscyplin biurokratycznej olimpiady nie zachęciłyby wielu graczy, to temat wojen boskich mógłby śmiało przysporzyć grze nabywców. Gdyby wziąć na stół operacyjny Black and White, wyciąć zabawy z Chowańcem i wyznawcami, całość zamknąć na małych arenach , przeszczepić 8 półbogów, to otrzymalibyśmy zarys fabularny i koncepcyjny Demigoda, ustawki niedoszłych bogów, którzy chcą zwiększyć swoje kwalifikacje. Jako że szkoda im czasu na kursy i studia, aby w pokojowej wojnie CV–ek wybrać tego, który jako jedyny pozbędzie się trzonu „pół” z nazwy, doszli zapewne do wniosku, że szybciej będzie fizycznie wyeliminować konkurencję.

Demigod jest strategią czas rzeczywistego z elementami RPG, lub grą RPG z elementami gry strategicznej. To nie jest kolejny „żarcik prowadzącego” – styl gry zależy od postaci jaką pokierujemy. Ośmiu kandydatów do tytułu Bóstwa 2009 dzieli się na 2 kategorie. Czterech z nich jest „zabójcami”, a pozostali „generałami”. Zabójcy specjalizują
się w fizycznej eliminacji (czyt. spuszczaniu łomotu) innych bóstw tudzież ich armii. Generałowie potrafią przyzywać osobista gwardię przyboczną, składająca się z coraz lepszych „ochroniarzy”, którzy są lepsi od zwykłego mięcha armatniego. Na rzesze naszych wyznawców nie mamy wpływu – pojawiają się oni na polu walki w kolejnych „falach”, wybiegając co jakiś czas z portali i biegnąc radośnie ku pierwszej lepszej jednostce/budynkowi wroga. Możemy jedynie korzystając z naszej Cytadeli zwiększać możliwości ofensywno–defensywane naszych kamratów i wykupywać nowe typy jednostek (wszelkiej maści kapłani i inne trolle) zasilające szeregi naszych „quasi–banasiów”.

Oprócz radosnego biegania po mapie i tłuczenia/bycia tłuczonym możemy skorzystać z kilku udogodnień. Pierwszym jest owa Cytadela – najważniejszy budynek, którego musimy chronić za wszelką cenę. Możemy w nim – prócz ulepszania jednostek, stawiać budynki pomocnicze – zwiększające wytrzymałość budowli obronnych czy przyspieszające przyrost złota. Widać nawet w boskim świecie złoto jest siłą napędową – bogowie też muszą kupować armie. Innym budynkiem jest sklep. Można kupić w nim wszelakie mikstury leczące i uzupełniające zapas many. Na bocznych półkach leżą różnorakie pancerze i inne gadżety, które w cenach „promocyjnych” czekają na swojego nabywcę. Inne, często potężniejsze zabawki, możemy kupować za punkty, które otrzymujemy po każdej bitwie. Kolejnym elementem na każdej mapie są wieże – budowle obronne, które tworzą swoisty system fortyfikacji broniących punktów kluczowych na danej mapie. Pozycje strategiczne w postaci flag pozwalają ich posiadaczom czerpać dodatkowe profity – np. szybszy przyrost doświadczenia dla naszego bohatera Doświadczenie, popularny „exp”, pozwala nam jak w klasycznych RPG–ach wprowadzać bohatera na kolejne poziomy. Postać naszego półboga rozwijamy za pomocą drzewka – dolna część to bierne zwiększanie żywotności i many, górna – czynne i bierne umiejętności. Początkowo ciężko zdecydować się na postać konkretnego herosa – 8 postaci, a każda, nawet w obrębie tej samej specjalizacji, przeznaczona jest do prowadzenia innego rodzaju walki. Dla przykładu – Rock to wielki, poruszający się z prędkością pijanego żółwia kamień o humanoidalnych kształtach. Oprócz wielkiego młota z czasem można ufundować mu wieżę łuczniczą na jednym ramieniu, wieżę laserową na drugim i trebuszetową czapeczkę, czyli wyrób katapultopodobny na głowie. Inny zabójca, Regulus, to z kdemigod-4031-2.jpg 2olei podróbka anioła z kuszą automatyczną. Obok siebie stoją żywa maszyna oblężnicza, specjalizująca się w wybijaniu całych armii i snajper, polujący na wrogich bogów. Potwierdza to tezę – dla każdego coś miłego – ale tylko na początku. Zanim opiszę rozgrywkę, to wypadałoby poświęcić osobny akapit na opis grafiki i dźwięków.

Oprawa audiowizualne: jest. Grafika nie powala, ale o dziwo gra potrafi się wczytywać sporo czasu. Dźwięki – są. Jedyną innowacją jaką zaobserwowałem są tytuły nadawane naszemu herosowi przez lektora. Im więcej demigodów posłaliśmy do piachu, tym bardziej kozacki tytuł. Zajeżdża trochę Quake III Arena. Szanowny recenzent w mojej skromnej osobie i jego koledzy z Klubu Małego Sadysty byli wniebowzięci. Koniec akapitu.

Po niezwykle długim wywodzie, który na pewno, podobnie jak gra spełni marzenia wszystkich miłośników pięknych krajobrazów i lokalnych audiofilów, czas przejść do próby odpowiedzi na podstawowe pytanie – „Ociec, grać?”. Odpowiedź nie będzie jednoznaczna. Powiem szczerze – Demigod to całkiem fajna zabawa – przez pierwsze 2 godziny gry „na singlu” (trening, cały tryb dla jednego gracza to tylko i wyłącznie seria potyczek) i pierwsze 3 godziny na multi. Jeśli posiadamy kolegów ze świata rzeczywistego, chętnych do gry, to można wydłużyć Przeciętny Czas Dobrej Zabawy może o 6 godzin. Im więcej czasu poświęcałem Demigodowi, tym bardziej zdawałem sobie sprawę, że 8 postaci i kilka trybów gry (ubij jak najwięcej bogów, rozwal bazę, przejmij punkty. etc) to wbrew pozorom za mało. Grze, przynajmniej moim zdaniem brakuje tego „czegoś”. Tego, co powoduje, że niezmiennie od w sumie lat grywam po sieci w Call of Duty 4, 5, Kompanię Braci czy Starcrafta. Mimo usilnych starań nie znalazłem tam nic innowacyjnego, nic, co potrafiłoby mnie zatrzymać przy myszce. Z drugiej jednak strony gra ma sporą liczbę fanów i niezgorsze recenzje. Mi się nie spodobało, i wystawiłem ocenę, z którą wielu może się nie zgodzić. Jeśli nie przestraszyłeś się moich wypocin, i dalej uważasz grę za interesującą, to ściągnij wersję demonstracyjną i oceń sam. Szczerze mówiąc, tryb Walca Pancernego z 2 mapami i 6 czołgami w Company of Heroes wciągnął mnie bardziej, niż 8 bohaterów, sporo map i wielkie bitwy 5 na 5 (półbogowie lubią się prać w drużynach, celem zwiększenie zużycia CPU) w Demigodzie.

Autor: Matis
skomentuj
KOMENTARZE NA TEMAT GRY
05.08.2010 | blazejco12345 » To jest po prostu super.
więcej komentarzy dodaj komentarz
RECENZJE CZYTELNIKÓW
ILOŚĆ RECENZJI - ŚREDNIA OCENA - % więcej recenzji dodaj recenzję