Codename: Panzers - Cold War

Codename: Panzers - Cold War
Sztab VVeteranów
Tytuł: Codename: Panzers - Cold War
Producent: Stormregion
Dystrybutor: CD Projekt
Gatunek: Strategia RTS
Premiera Pl:2009-03-19
Premiera Świat:
Autor: Hunter
Ocena
czytelników 80 GŁOSUJ
OCENA
REDAKCJI 90% procent
Wyroznienie
Głosuj na tę grę!

Codename: Panzers - Zimna Wojna

Temat wojenny (mam tu na myśli wojny historyczne oczywiście) jest bardzo często wykorzystywany w strategiach czasu rzeczywistego maści wszelakiej. Pozycje o tej tematyce można podzielić na klasyczne RTS-y oraz strategie taktyczne. I mimo, że tych pierwszych jest tylko ile płatków śniegu spadających z nieba podczas zamieci, to tych drugich jest zdecydowanie mniej. Całe szczęście gatunek ten nie umarł i po długiej przerwie, w roku 2005 na półki sklepowe trafiła absolutnie nowa pozycja z tego gatunku zatytułowana Codename: Panzers. Z miejsca wskoczyła ona na listę przebojów i podbiła serca tysięcy strategów z całego świata. Obecnie mamy okazję czekać na premierę najnowszej, trzeciej części serii zatytułowaną Zimna Wojna. Czy jest tak samo dobra jak jej poprzedniczki? A może w znacznym stopniu prześciga dwie pierwsze części gry? W celu pozyskania owej informacji zapraszam do dalszej części tekstu.
Rok 2004 – Faza Pierwsza, 13 miesięcy później – Faza Druga, aż w końcu mamy okazję zagrać w najnowszą odsłonę serii zatytułowaną Zimna Wojna. Przenosi nas ona na front II wojny światowej, tutaj jednak trzeba od razu zaznaczyć, że podobnie jak w przypadku jego starszych braci, Zimna Wojna znowu jest oparty na zasadzie „a co by było gdyby…”, czyli tłumacząc na polski – autorzy odbiegają trochę od standardów przedstawionych w książkach historycznych i przedstawiają własną wizję danych wydarzeń. Dzięki takiemu zabiegowi możemy się cieszyć niebanalną fabułą i wydarzeniami, o których nie przeczytamy w żadnej encyklopedii.

Sama fabuła gry nieustannie krąży wokół głównej (i zarazem tytułowej) tematyki jaką jest tytułowa Zimna Wojna. Tu jednak nie jest to wojna opierająca się na ciągłym wysyłaniu gróźb – w Codename: Panzers bowiem Zimna Wojna przeradza się w konflikt zbrojny w prawdziwego zdarzenia, gdzie nie ma miejsca na łzy. Tu liczy się szybkie podejmowanie decyzji i ograniczenie strat do absolutnego minimum. W końcu nie ma czasu na jakiekolwiek kompromisy kiedy to Sowieci zlatują z nieba, aby zebrać krwawe żniwo na amerykańskiej ziemi. Ogólnie rzecz biorąc jak sami widzicie historia przedstawiana na ekranie monitora jest bardzo interesująca. Cały czas mamy do czynienia z dramatycznymi wydarzeniami przedstawianymi w bardzo ładny sposób – ciekawie przygotowane przerywniki w trakcie misji, dokumenty wojskowe, które wyglądają bardzo realistycznie oraz mistrzowsko wykonane animacje przed misjami pozwalają nam wczuć się w wojnę.

Sam produkt prezentuje bardzo wysoki poziom wykonania. Już na starcie wita nas ładne animowane menu, z którego możemy wybrać tryb kampanii, tryb gry wieloosobowej czy też rozegrać potyczkę. Nie przejmując się innymi opcjami od razu wybrałem opcję kampanii. Z początku przywitał mnie samouczek opisujący podstawy rozgrywki – bardzo prosty i co najważniejsze, nie dłuży się w nieskończoność. Przejdźmy jednak do samej kampanii. Jest ona bardzo długa i wyczerpująca, wprowadza nas ona w sekrety Zimnej Wojny przedstawionej przez twórców. Dzięki niej możemy wcielić się w Amerykanów, a następnie, wraz z postępem, również i w Sowietów.

Rozgrywka jest równie interesująca jak sama fabuła. Przed każdą misją mamy odprawę (która jest przedstawiana podczas wczytywania mapy, rozwiązanie bardzo ekonomiczne), która dokładnie nam przedstawia nasze wytyczne, owijając to zarazem w historyczną opowieść. Po odprawie przychodzi czas na przyszykowanie wojsk i wyruszenie na wojnę. W odróżnieniu od wielu innych tytułów, tutaj nie posiadamy z góry ustalonej armii jaką przyjdzie nam dowodzić podczas wojny. Nasze wojsko możemy dobierać tak jak nam się podoba, możemy wynajmować jednostki, odprawiać je, wysyłać do boju, pozostawiać w bazie aby się wyleczyły. Jest to rozwiązanie przydatne tym bardziej, że jednostki posiadają swoje doświadczenie, dzięki czemu każdy człowiek jest w tej bitwie bardzo cenny.

Gdy wybierzemy już jednostki nadchodzi czas na rzeczową rozgrywkę. Kluczowymi miejscami na każdej mapie są tak zwane punkty strategiczne, które musimy zająć. Przybierają one postać posterunków, okopów, stacji radarowych czy nawet lądowisk. Dzięki nim pozyskujemy doświadczenie, zdobywamy kolejne wytyczne misji (te się w 99% przypadków opierają na zdobyciu wszystkich miejsc strategicznych), a także możemy przysyłać nowe jednostki. Zabawa zaczyna się jednak dopiero wtedy gdy w grę wchodzi walka o 10 czy 15 miejsc strategicznych – wtedy to pole bitwy przemienia się w istne piekło. Kampania oferuje nam możliwość gry dwoma stronami konfliktu z czego łącznie otrzymujemy 18 map/misji, na których możemy przeprowadzić wirtualny bój.

Ze strony komputera nie możemy się jednak spodziewać wiele, owszem, zdarza mu się wykonywanie skomplikowanych akcji taktycznych, ale robi to dosyć rzadko. Mimo tego, że jednostki wroga chodzą, turlają się czy nawet przewracają, chowają w okopach czy też prowadzą ostrzał pozycyjny, stopień poziomu trudności wydaje się być w dalszym
ciągu za niski, szczególnie w początkowych rundach (na całe szczęście wraz z osiąganym przez nas postępem, poprzeczka się podwyższa). Do dyspozycji mamy ogromny zasób zagrywek, dzięki, którym szala zwycięstwa przechyla się na naszą stronę. Nasze oddziały mogą rzucać granatami, wzywać wsparcie, prowadzić ostrzał w biegu, okopywać się czy montować na maszynach dodatki pomagające w walce. Jakość rozgrywki poprawiają również ogromne, w pełni trójwymiarowe mapy. Są one duże i ciekawie zaprojektowane (zbombardowane miasto robi wrażenie), a do każdego punktu da się dojść minimum na dwa różne sposoby. Dodatkowo warto zwrócić uwagę na opcję niszczenia terenu – rozpadające się budynki, czy zrywane przez wichury drzewa robią wrażenie.

Od strony audiowizualnej gra prezentuje się wyśmienicie. Pierwsza rzecz, na którą na pewno warto zwrócić uwagę to wspaniała ścieżka dźwiękowa towarzysząca nam już od samego początku. Podnosi ona poziom patosu, który jest odpowiednio dawkowany już od pierwszego uruchomienia. Ścieżka dźwiękowa zmienia się w czasie rzeczywistym w stosunku do tego co dane nam jest oglądać na ekranie monitora. Jest okazja do posłuchania radosnych motywów, dołujących utworów powiadamiających nas o porażce, a znajdzie się również okazja do posłuchania wzniosłych dźwięków, zachęcających gracza do boju. Należy również wspomnieć, że Zimna Wojna to jedna z naprawdę niewielu produkcji gdzie wszystkich głosów nie podkłada jeden lektor. Powiem nawet więcej – jeśli spotkamy na swej drodze Sowietów (a spotykamy ich dosyć często) to dane nam będzie usłyszeć rosyjskiego lektora, a nie tak jak to bywa w innych grach gdzie wszystko jest po angielsku.

Podobna sytuacja jest z oprawą graficzną produktu: zachwyca, powala, zachęca do dalszej gry – tekstury są bardzo dopracowane, a przy maksymalnym przybliżeniu widać, że otaczający nas świat jest pełen szczegółów. Na szczególne uznanie zasługują między innymi modele postaci i pojazdów, które są bardzo dokładnie przygotowane. Ucieszyć oko można również wspaniałymi efektami pogodowymi (wichury, ulewy, parzące słońce – wszystko to wygląda pięknie) oraz spektakularnymi wybuchami i efektami dymnymi. Tu granat dymny nie tylko dużo daje (wprowadza zamęt na polu bitwy, jednostki gubią się, strzelają na oślep), ale także pięknie wygląda (efekt gęstego dymu jest po prostu powalający), dodatkowo każdy wybuch przedstawiony jest bardzo dokładnie i urozmaica naszą wojnę, a w odpowiednich momentach wprowadza do niej chaos i zamęt, jest zatem co robić.

Oczywiście nie wszystko jest takie kolorowe. Przede wszystkim zarzucić można nierealny, a wręcz niepasujący do reszty system leczenia i naprawy. Zamiast przygotowania profesjonalnej animacji, w której medyk leczy żołnierza, zrobiono przeskakujące z oddziału do oddziału ikonki czerwonego krzyża – pomysł moim zdaniem całkowicie nietrafiony, na dodatek odstępuje on od dosyć realistycznej reszty. Narzekać można również na niezbyt wygórowany poziom trudności oraz jedynie 18 misji dla gracza pojedynczego. Tutaj na szczęście wszystko rekompensuje multiplayer, który ku mojemu zdziwieniu okazał się bardzo dynamiczny.

Codename: Panzers – Zimna Wojna można uznać za godnego następcę serii bardzo dobrych gier strategicznych. Mamy tutaj wszystko czego powinniśmy oczekiwać od dobrej gry taktycznej, a dodatkowo ów produkt jest zaserwowany w takich sposób, aby był zjadliwy również dla tych całkowicie początkujących. Ja osobiście uważam go za obecnie najlepszą grę strategiczno taktyczną, która bezwarunkowo prześciga nie najlepszego Blitzkriega 2, a momentami nawet dorównuje kultowej części pierwszej. Na horyzoncie natomiast dodatek do bardzo ciepło przyjętego World in Conflict. Szykuje się więc soczysty pojedynek, jako że najnowsza odsłona serii o „panzersach” okazała się bardzo rzetelnym tytułem, który mimo pewnych wad zarządzi już niedługo na sklepowych półkach mając duże szanse na zdobycie tytułu „Gra roku 2009” w kategorii strategiczne. Gorąco polecam przypinając zarazem znaczek jakości Sztabu VVeteranów.

Autor: Hunter
skomentuj
KOMENTARZE NA TEMAT GRY
09.11.2009 | Baker » moze niedługo ja sobie kuoie pozdro dla wszystkich
więcej komentarzy dodaj komentarz
RECENZJE CZYTELNIKÓW
ILOŚĆ RECENZJI - ŚREDNIA OCENA - % więcej recenzji dodaj recenzję