Battlefield V

Battlefield V
Sztab VVeteranów
Tytuł: Battlefield V
Producent: EA DICE
Dystrybutor: Electronic Arts Polska
Gatunek: FPS
Premiera Pl:2018-11-20
Premiera Świat:
Autor: Klemens
Ocena
czytelników bd GŁOSUJ
OCENA
REDAKCJI 75% procent
Głosuj na tę grę!

Battlefield V

Wizję współczesnej wojny konwencjonalnej wciąż mamy w dużym stopniu ukształtowaną przez wydarzenia II wojny światowej, ostatniego prawdziwie monumentalnego starcia równych sobie sił. Że jest to obraz nieaktualny nie ma to wielkiego znaczenia dla popularności nawiązujących do niego produkcji – a może to właśnie pod ich wpływem wciąż zachowuje ona wrażenie aktualnej. Jedną z nich jest Battlefield V.
battlefield-v-20661-1.jpg 1Nawiązując do tradycji serii produkcja ta oferuje serię tzw. wojennych opowieści, czyli kilku – konkretnie czterech (mniej więcej pełnoprawnych) wątków fabularnych koncentrujących się wokół czterech różnych postaci – a to niejakiego Billy’ego Bridgera, czyli swego rodzaju komandosa-członka Parszywej Dwunastki, a to Solveig, czyli Norweżki dążącej do uniemożliwienia hitlerowcom stworzenia broni atomowej, a to Demego Cisse’a, czyli senegalskiego wyzwoliciela Francji, w końcu zaś Petera Müllera, do krwi ostatniej kropli z żył dowodzącego swym tygrysem w obronie tysiącletniej Rzeszy. Na każdą z nich składają się trzy podmisje, ale nijak nie kamufluje to podstawowej cechy tego modułu – jest on przeraźliwie krótki, gdy gracz tylko nieco oswoi się z kierowaną przez siebie postacią, to chwilę później traci z nią łączność. Paradoksalnie tytuł ten jest przez to nieco bardziej realistyczny, niemniej jednak…

A gdy już o realizmie mowa – autorzy nieco wzięli sobie do serca zarzuty formuło
wane pod adresem poprzedniczki, której rozmach ocierał się wręcz o kicz, jakkolwiek w przyjemnej, właściwej dla losów młodego Indiany Jonesa otoczce. Trzeba jednak zaznaczyć to bardzo wyraźnie – wojna w tym tytule ma niewiele wspólnego z rzeczywistością, to wciąż jest jednak nade wszystko hollywoodzki blockbuster.

Co więcej, autorzy nawet nie zadali sobie trudu, by podczas misji fabularnych umożliwić graczowi zmierzenie się z wszystkimi elementami rozgrywki. Tytułem przykładu – podczas żadnej z nich (pomijam bowiem „wstępniak” zastępujący intro) nie zasiądziemy za sterami samolotu, mimo że sama produkcja czyni z tego narzędzia zagłady istotny czynnik wpływający na przebieg walk.

Nie oszukujmy się, Battlefield V to gra jednak niemal w całości nastawiona na rozgrywkę online. Tymczasem pod tym względem nie oferuje właściwie niczego nowego, czego byśmy nie uświadczyli przy okazji poprzednich odsłon. I jakkolwiek to zabrzmiałbattlefield-v-20661-2.jpg 2o – jest to właściwie komplement, wciąż jest to pozycja niesamowicie grywalna, przy której łatwo zatracić się w czasie.

O produkcjach z tego cyklu zwykło się mawiać również w kategoriach zachwytów pod adresem oprawy audiowizualnej. I jakkolwiek jeśli idzie o muzykę, to niewątpliwie nie sposób zakwestionować tej prawidłowości również pod adresem „piątki”, to w przypadku grafiki poczułem rozczarowanie. Owszem, sprawia ona wrażenie jak na dzisiejsze standardy dość hiperrealistycznej, jednak szczerze mówiąc mapy w pierwszowojennej odsłonie potrafiły mnie oczarować bardziej. Ot, takie dreptanie w miejscu.

Battlefield V to udana produkcja, nie sposób jednak nie odnieść wrażenia, iż stworzona raczej z (marketingowo-księgowego) obowiązku niźli prawdziwej pasji. Nie stanowi ona nowej jakości w porównaniu do poprzedniczki, mało tego jednak, nie jest nawet krokiem do przodu. Jest to pozycja obowiązkowa tylko dla zdeklarowanych fanów cyklu, osoby nastawione na rozrywkę, a dysponujące „piątką-jedynką” śmiało mogą przy niej pozostać.

Autor: Klemens
skomentuj
KOMENTARZE NA TEMAT GRY
więcej komentarzy dodaj komentarz
RECENZJE CZYTELNIKÓW
ILOŚĆ RECENZJI - ŚREDNIA OCENA - % więcej recenzji dodaj recenzję