Amid Evil
Sztab VVeteranów
Tytuł: Amid Evil
Producent: Indefatigable
Dystrybutor:
Gatunek: FPS
Premiera Pl:0000-00-00
Premiera Świat:
Autor: Ignis
Tytuł: Amid Evil
Producent: Indefatigable
Dystrybutor:
Gatunek: FPS
Premiera Pl:0000-00-00
Premiera Świat:
Autor: Ignis
Amid Evil
Klimat i wykonanie rzeczonej produkcji wskazuje jednoznacznie, gdzie należy dopatrywać się korzeni, czy może raczej nasion, z których ona powstała. Mowa tutaj o kultowym Hereticu i jego następcy Hexenie - w Amid Evil poczujemy dokładnie te same emocje, które towarzyszyły podczas gry w owe tytuły. Walka na śmierć i życie z wymagającymi, wypaczonymi kreaturami z wykorzystaniem chaotycznej magii i broni, służącej jako katalizator do wyzwalania potężnych zaklęć – a wszystko to na raz za razem zaskakujących poziomach, których projektu nie powstydziłby się żaden szaleniec.
Wcielając się w bezimiennego Wojownika wyruszamy z rozkazu bogów na misję, ostatnią próbę oczyszczenia krain uniwersum Pośród Zła. W ten sposób trafiamy do Bramy Starożytnych, poziomu służącego jako łącznik pomiędzy wszystkimi etapami gry, ale także świetnie nadającego się do wyczucia sterowania. Dzierżąc domyślny topór, który może zawsze posłużyć jako ostatnia deska ratunku, mamy możliwość przebieżki po dość sporej lokacji, a pierwszym mini-wyzwaniem będzie wybór jednego z czterech poziomów trudności, z których najtrudniejszy (Evil) jest dość ukryty, aby nikt przypadkiem się na niego nie natknął – i słusznie, bo jak się szybko okaże, jest on niesamowicie brutalny.
Amid Evil wykorzystuje system 4 kolorów many do zasilania 6 różnych broni. Jest teoretycznie najsłabsza różdżka (patyk z kryształem), strzelająca jakby kulami wody, Whisperer’s Edge to szabla emitująca prawie poziome pociski, mogące trafiać kilku wrogów jednocześnie. Dalej mamy trójząb rażący piorunami, kolejny patyk strzelający miniaturowym
i planetami i gwiazdami, morgensztern przybijający wrogów kolcami do powierzchni (przywodzi wspomnienia z F.E.A.R.) bądź wręcz eksmitujący ich całkowicie z planszy – zdecydowanie najefektowniejsza i jednocześnie moja ulubiona broń – oraz finalnie giwera, która generalnie może służyć jako „panic button”, bo ładnie i efektywnie czyści pomieszczenia, nieco na wzór BFG z Quake’a. Osobiście czerpałem znaczną przyjemność z użytkowania większości dostępnego oręża – a warto także nadmienić, iż wykorzystywanie właściwej broni przeciwko danym typom wrogów może być kluczowe, szczególnie na najwyższym poziomie trudności.
Nieodzownym elementem rozgrywki jest zbieranie dusz z poległych przeciwników, za pomocą których ładowany jest Soul Mode. Po jego napełnieniu każda z broni zyskuje alternatywny tryb wystrzału, nieporównywalnie silniejszy od standardowego. Po jego odpaleniu wchodzimy niejako w „easy mode”, a hordy przeciwników dezintegrują się od samego spojrzenia na nich. Wrażenia i radocha z siania zagłady bezcenne, choć niezmiernie szkoda, iż na standardowym poziomie trudności prawie nigdy nie musiałem de facto wykorzystywać tej mocy. Sytuacja zmienia się diametralnie na wyższych trudnościach, gdzie umiejętne wykorzystanie trybu dusz jest niezbędne.
Sztandarowym aspektem Amid Evil jest czasem oszołamiająco dynamiczna rozgrywka. Przemierzając kolejne poziomy napotykamy na dziesiątki low-poly’owych oponentów, którzy wyglądają jak wyciągnięte z pralki, posklejane wielokąty (i to wcale nie jest zarzut!), a walka z nimi to nieustanna bieganina, uniki i chaotyczne celowanie. Upadki z dowolnej wysokości są wolne od obrażeń, nie ma konieczności przeładowywania broni, pod wodą można oddychać – te elementy dodatkowo składają się na żywiołową grę.
Projekty lokacji zasługują na szczególną pochwałę. Mimo ogrania już tylu różnorakich FPS-ów, szczególnie tych starej daty, Amid Evil niejednokrotnie potrafiło mnie pozytywnie zaskoczyć konstrukcją poziomów. Szczególnie zachwyciła mnie Kuźnia, której mroczne i przepełnione wprawionymi w ruch kołami zębatymi otoczenie oczarowuje. Niemałą rolę w tym odgrywa wysokiej jakości oprawa graficzna, obrazy wygenerowane przez silnik gry niejednokrotnie zachwycają kolorytem i dopracowaniem. Ważnym jest, że w eksplorację map nie wkrada się nuda. Czasem chodzi o wpadnięcie do pomieszczenia z całym impetem posiadanego rynsztunku, czasem trzeba poszukać tego ukrytego przycisku otwierającego dalszą część lokacji, a przy tym ciągle rozglądając się za wszędzie pochowanym lore i sekretnymi pomieszczeniami – wszystko to jest ze sobą sprawnie przeplecione.
Amid Evil to niesamowicie udany, prawdziwy retro-shooter. Mógłby on dostąpić zaszczytu ustawienia go z klasykami gatunku w jednym szeregu. Niesamowitej przyjemności z rozgrywki nie uchybiają nawet tu i ówdzie obecne (bardzo) drobne niedociągnięcia. Po ukończeniu kampanii (w której nawet dałem się wciągnąć w szczątkową fabułę) i przetrwaniu kolejnych dziesiątek godzin w trybie areny, już teraz chcę kolejnej części.
Bardzo dziękujemy serwisowi GOG.com za udostępnienie kodu recenzenckiego w celu umożliwienia powstania niniejszego tekstu - https://www.gog.com/game/amid_evil
Autor: Ignis
Wcielając się w bezimiennego Wojownika wyruszamy z rozkazu bogów na misję, ostatnią próbę oczyszczenia krain uniwersum Pośród Zła. W ten sposób trafiamy do Bramy Starożytnych, poziomu służącego jako łącznik pomiędzy wszystkimi etapami gry, ale także świetnie nadającego się do wyczucia sterowania. Dzierżąc domyślny topór, który może zawsze posłużyć jako ostatnia deska ratunku, mamy możliwość przebieżki po dość sporej lokacji, a pierwszym mini-wyzwaniem będzie wybór jednego z czterech poziomów trudności, z których najtrudniejszy (Evil) jest dość ukryty, aby nikt przypadkiem się na niego nie natknął – i słusznie, bo jak się szybko okaże, jest on niesamowicie brutalny.
Amid Evil wykorzystuje system 4 kolorów many do zasilania 6 różnych broni. Jest teoretycznie najsłabsza różdżka (patyk z kryształem), strzelająca jakby kulami wody, Whisperer’s Edge to szabla emitująca prawie poziome pociski, mogące trafiać kilku wrogów jednocześnie. Dalej mamy trójząb rażący piorunami, kolejny patyk strzelający miniaturowym
Nieodzownym elementem rozgrywki jest zbieranie dusz z poległych przeciwników, za pomocą których ładowany jest Soul Mode. Po jego napełnieniu każda z broni zyskuje alternatywny tryb wystrzału, nieporównywalnie silniejszy od standardowego. Po jego odpaleniu wchodzimy niejako w „easy mode”, a hordy przeciwników dezintegrują się od samego spojrzenia na nich. Wrażenia i radocha z siania zagłady bezcenne, choć niezmiernie szkoda, iż na standardowym poziomie trudności prawie nigdy nie musiałem de facto wykorzystywać tej mocy. Sytuacja zmienia się diametralnie na wyższych trudnościach, gdzie umiejętne wykorzystanie trybu dusz jest niezbędne.
Sztandarowym aspektem Amid Evil jest czasem oszołamiająco dynamiczna rozgrywka. Przemierzając kolejne poziomy napotykamy na dziesiątki low-poly’owych oponentów, którzy wyglądają jak wyciągnięte z pralki, posklejane wielokąty (i to wcale nie jest zarzut!), a walka z nimi to nieustanna bieganina, uniki i chaotyczne celowanie. Upadki z dowolnej wysokości są wolne od obrażeń, nie ma konieczności przeładowywania broni, pod wodą można oddychać – te elementy dodatkowo składają się na żywiołową grę.
Projekty lokacji zasługują na szczególną pochwałę. Mimo ogrania już tylu różnorakich FPS-ów, szczególnie tych starej daty, Amid Evil niejednokrotnie potrafiło mnie pozytywnie zaskoczyć konstrukcją poziomów. Szczególnie zachwyciła mnie Kuźnia, której mroczne i przepełnione wprawionymi w ruch kołami zębatymi otoczenie oczarowuje. Niemałą rolę w tym odgrywa wysokiej jakości oprawa graficzna, obrazy wygenerowane przez silnik gry niejednokrotnie zachwycają kolorytem i dopracowaniem. Ważnym jest, że w eksplorację map nie wkrada się nuda. Czasem chodzi o wpadnięcie do pomieszczenia z całym impetem posiadanego rynsztunku, czasem trzeba poszukać tego ukrytego przycisku otwierającego dalszą część lokacji, a przy tym ciągle rozglądając się za wszędzie pochowanym lore i sekretnymi pomieszczeniami – wszystko to jest ze sobą sprawnie przeplecione.
Amid Evil to niesamowicie udany, prawdziwy retro-shooter. Mógłby on dostąpić zaszczytu ustawienia go z klasykami gatunku w jednym szeregu. Niesamowitej przyjemności z rozgrywki nie uchybiają nawet tu i ówdzie obecne (bardzo) drobne niedociągnięcia. Po ukończeniu kampanii (w której nawet dałem się wciągnąć w szczątkową fabułę) i przetrwaniu kolejnych dziesiątek godzin w trybie areny, już teraz chcę kolejnej części.
Bardzo dziękujemy serwisowi GOG.com za udostępnienie kodu recenzenckiego w celu umożliwienia powstania niniejszego tekstu - https://www.gog.com/game/amid_evil
Autor: Ignis